Wpis z mikrobloga

9/20

CALL OF DUTY: MODERN WARFARE (2019)

Wybaczcie. Znowu to zrobiłem, nie potrafię inaczej. To mój najdłuższy tekst. Po prostu nie dało się krócej, bo to cholernie duża, napakowana nowościami i zawartością gra. Bądźcie świadomi #!$%@? długiego tekstu. Mam nadzieję, że odważni, decydujący się przeczytać to do końca, nie zasną w trakcie. Więcej tak długiego tekstu nie będzie, obiecuję.
Zapraszam na .
Znaczy, na Modern Warfare.

Lubię wszelką broń palną. Lubię o broni czytać, lubię o broni oglądać różne filmy, lubię nią grać. Mam kilkanaście replik, bo niestety jeszcze nie mam zezwolenia, ale lubię je kolekcjonować, grzebać w nich, modyfikować i tak dalej. No po prostu mnie to interesuje. To samo tyczy się gier, bo bardzo lubię gdy gra pochodzi do uzbrojenia w sposób realistyczny. Przyjemnie się na sercu robi, gdy na suchym przeładowaniu postać którą sterujemy, naciska bolt relase zamiast kompletnie bez sensu szarpać za cholernie niewygodną dźwignię z tyłu wszelkich karabinków z rodziny AR-15. A gdy jakaś gra ogarnia, że istnieją odmiany MP5 zasilane amunicją "10mm Auto" i ".40 S&W" (MP5/10, MP5/40) albo, że karabin L85 po wystrzelaniu ostatniego naboju powinien zablokować zamek w tylnym położeniu, to już w ogóle mam mokro w majtkach. Ale nie o majtki dziś chodzi. Bo mowa o nowym Modern Warfare.

Wszyscy "CoDa" znamy. Za to pewnie nieco mniej osób zna dosyć mocno lekceważący stosunek CoDów do realistycznego odwzorowania broni. W skrócie, gdy Battlefieldy pokazywały takie smaczki, jak przykładowo nieco przekrzywiony na bok magazynek i bardzo duża szybkostrzelność dwustrzałowych serii w rosyjskim karabinie szturmowym AN-94 (obie te rzeczy mają miejsce w palnej wersji), CoDy straszyły pustymi magazynkami i niesamowicie paskudnymi dźwiękami. I ja wiem, że pewnie wielu osobom to wcale nie przeszkadza, ale mimo to, wybrzmiewało coraz więcej komentarzy, że dokładnie ta sama animacja przeładowania karabinów z rodziny AK nie zmieniana przez 10 lat to już lekka przesada. CoDy pod większością graficznych względów zaczęły odstawać od coraz liczniejszej konkurencji. I mniej więcej pół roku po katastrofie zwanej Battlefieldem V, stało się niemożliwe.

"In war there is no price for the runner-up"

Nowa gra z serii Modern Warfare zostaje zapowiedziana. Piekło zamarza, gra ma być dużo bardziej taktyczna, realistyczniejsza, dużo mocniej przykładać się do odwzorowania wszelkiej broni, działać ma na zupełnie nowym silniku graficznym (!) i ma być rebootem serii. Hype był gigantyczny.
Już wtedy wiedziałem, że nowe Modern Warfare będzie moim ulubionymi shooterem od czasów Battlefielda 4. No i tak się stało.

Tytuł wychodzi 25 października 2019 roku i praktycznie z miejsca staje się hitem. Na xboxach wiele osób zmienia ustawienia regionalne konsoli tylko po to, żeby zagrać wcześniej (w tym ja). Kampania zapowiadana jako niesamowicie brutalna, brudna i dużo bardziej przyziemna jest...
Właśnie taka. Z mojej perspektywy, jest to najlepsza kampania w CoDach w ogóle. Infinity Ward naprawdę nie #!$%@?ło się w tańcu.
Zamachy terrorystyczne, strzelaniny pośród setek uciekających cywili miejscami nie wiedząc do kogo w ogóle strzelać, zbrodnie wojenne, martwe kobiety i dzieci (dobrze czytacie, w Modern Warfare możemy natknąć się na zamordowane dzieci), misje polegające na oczyszczaniu domów niczym w "Zero Dark Thirty" i wiele więcej.
Bądźmy szczerzy, to nie jest wybitność poziomu Red Dead Redemption. To nadal Call Of Duty, raczej się tutaj nie wzruszycie, za to z dużym prawdopodobieństwem mogę założyć, że nie raz mocno się skrzywicie albo zapauzujecię grę żeby na spokojnie przetrawić to, czego przed chwilą byliście świadkami. Modern Warfare robi wszystko żeby jak najbardziej szokować, ale moim zdaniem robi to całkiem dobrze, w wiarygodny sposób. Ludzie na ulicach umierający w oparach gazu, właśnie tak mogły wyglądać wydarzenia w Syrii z których CoD bardzo mocno czerpie inspiracje.

Apropo umierających ludzi. Są dwie gry które martwych ludzi przedstawiają naprawdę boleśnie realistycznie. Są to Red Dead Redemption 2 i właśnie Modern Warfare. O RDR2 innym razem, a MW...
UWAGA SPOJLER.
.
.


.
.
Kampania przed rozpoczęciem ostrzega, że sceny w niej przestawione są bardzo brutalne i odradza się grania w nią osobom wrażliwym. I to jest bardzo dobra rada, jeżeli ktoś jest wrażliwy, to powinien się dobrze nad trybem fabularnym zastanowić.

"Only the dead have seen the end of war"

Wspomniałem, że MW jest dość przyziemne. Istotnie tak jest, szczególnie na tle innych CoDów. Mamy tu masę akcji i strzelanin, ale... Nie ma bomby atomowej czy czołgania się pośród setek rosyjskich żołnierzy (choć mamy do tego małe nawiązanie). Nocny atak na rosyjską placówkę, skryte działania pośród wojsk okupanta, ucieczka z więzienia czy uciekanie przed mordującymi i gazującymi wszystkich napotkanych cywili Rosjanami (o kwestii Rosyjskiej trzeba koniecznie wspomnieć, ale za chwilę). Bo mamy w grze dwie misje jakich nigdy wcześniej w Call Of Duty nie było. Mianowicie wspomniane wcześniej czyszczenie budynków. Otóż jeżeli oglądaliście nagrania z operacji "Geronimo" czyli szturmu operatorów DEVGRU na siedzibę Osamy bin Ladena, to momentalnie wychwycicie podobieństwa. Misje polegają na powolnym i metodycznym szturmowaniu oraz czyszczeniu pomieszczeń. Mamy na bani noktowizor, grupę operatorów, broń ustawioną na ogień pojedynczy i lasery IR. I to jest coś niesamowitego. Nie zliczę ile razy powtarzałem te etapy, bo po prostu je uwielbiam. W większości pomieszczeń wraz z wrogami mamy też osoby cywilne, często używane jako żywe tarcze czy zmyłki. Musimy momentalnie decydować do kogo oddać strzał i czy osoba do której chcemy oddać strzał na to zasługuje. Mamy matkę zasłaniającą własne dziecko, mamy kobietę rzucającą się po broń upuszczoną przez jej martwego partnera i tak dalej. Wiadomo, to mocno oskryptowane misje, największe wrażenie robią za pierwszym razem, ale i tak ogromne propsy za to jak to wygląda. A teraz sprawa Rosyjska.

"Death solves all problems - no men, no problem"

Dosyć szybko okazało się, że Rosyjski oddział Sony nie ma zamiaru sprzedawać nowego CoDa, bo jest oburzający i obraża Rosjan. I po części niestety muszę się zgodzić. Dlaczego niestety? Musicie wiedzieć, że mam jakiś wewnętrzny uraz do Rosjan. Za drugą wojnę, za związek radziecki, za ciągłe kłamstwa i krętactwa których wciąż się dopuszczają. Po prostu nie darzę ich zbytnią sympatią. I wiadomo jak głównie postrzega się Rosjan. W większości gier czy filmów to oni są agresorem i wrogiem. Moim zdaniem w pełni sobie na taką opinie zapracowali. Ale przekłamywanie prawdy historycznej to już trochę przesada.

W Modern Warfare rosyjskie wojska to zwierzęta zabijające każdą kobietę i dziecko, kogokolwiek na kogo wpadną. Torturują, terroryzują i dopuszczają się zbrodni wojennych, są też pewne (słuszne) odniesienia do ochydnych działań Rosjan w Syrii. Ale jakkolwiek źle by to nie brzmiało, wydaje mi się, że Rosjanie do tego przywykli. Tylko, że mamy sprawę z "autostradą śmierci".

W nocy z 26 na 27 lutego 1991 roku koalicja wojsk amerykańsko-kanadyjskich zaatakowała wycofującą się kolumnę wojsk Irackich. Bombardowano przez 10 godzin, tych którzy przeżyli dobiły wojska lądowe. Pomijając fakt, że akcja była niezbyt skuteczna (zginęło 10 tysięcy irackich żołnierzy, 70 tysięcy uciekło), zabito też ludność cywilną wracającą do swojego kraju tą samą autostrada. Zakładnicy, kobiety i dzieci, kuwejtczycy, zwykła ludność cywilna. Zniszczonych zostało około 2 tysięcy cywilnych samochodów i autobusów. Powtarzam, czynu dokonały wojska amerykańsko-kanadyjskie najpewniej wiedząc o ludności cywilnej pośród irackich wojsk. No to w Modern Warfare cała akcja zostaje zwalona na Rosjan. Dosłownie pada zdanie, że czynu tego dokonali Rosjanie. I to już jest zwyczajne przekłamywanie historii i paskudna propaganda. Tak się nie powinno robić, to są działania absolutnie naganne. Spróbujmy odwrócić strony i obwinić amerykanów za rosyjskie zbrodnie. Wyobrażacie sobie tą aferę? To by się skończyło #!$%@?ą wojną.
Wiele ludzi (nie tylko rosyjskiego pochodzenia) mocno skrytykowało ten aspekt MW, słusznie zresztą. Takie praktyki w tak dużych grach nie powinny mieć miejsca. Tym bardziej gdy produkcja w bardzo wielu momentach nawiązuje do historycznych wydarzeń. Jeżeli trzymamy się zgodności historycznej, to trzymamy się jej w każdym miejscu

"Courage is fear holding on a minute longer"

Jak się w to gra w porównaniu do poprzednich części? Podobnie ale jednak nieco inaczej. W multi nadal zdarzają się małpy #!$%@?ące jakiś szajs w stylu wyskakiwania zza każdego rogu albo mashowanie na zmianę przycisków odpowiedzialnych za kucanie i skakanie. Ale takich gagatków jest zdecydowanie mniej niż w starszych częściach. Dużo bardziej opłaca się grać dynamicznie ale i ostrożniej. Rozglądać się po rogach, mniej sprintować, czyścić pomieszczenia z granatem błyskowym czy opierać się o ściany i tak prowadzić ogień. Dlaczego? Trochę o nowościach.

Po pierwsze, postać którą sterujemy ma wreszcie jakąś masę i ma widoczne nogi (!), jest zauważalnie cięższa oraz nieco mniej zwrotna. Czuć, że sterujemy człowiekiem a nie samymi rękami i karabinem.
Po drugie, broń na swoją masę. Im cięższa broń tym dłużej przykładamy ją do oka oraz im więcej nawalimy na nią dodatków tym bardziej wydłuży nam się czas przyłożenia oka do przyrządów celowniczych. Przykładowo, dużo szybciej przycelujemy MP5 z małym kolimatorem niż ze SCAR-H z cięższym celownikiem optycznym i odwrotnie. MP5 z celownikiem holograficznym i stałą kolbą nieco wydłuży czas potrzebny na precyzyjne celowanie a SCAR z kolbą od AR-15 i krótszym frontem
pozwoli nam na nieco szybsze celowanie. I te błache z pozoru milisekundy czasami mogą mieć olbrzymie znaczenie. Odpowiedni balans broni jest kluczowy, tym bardziej, że przejście od sprintu do precyzyjnego celowania wydłuża się niemal dwukrotnie.
Ważną mechaniką jest opieranie broni. Możemy podeprzeć dowolną broń o framugę, róg ściany, beczkę czy cokolwiek innego, co oczywiście mocno ustabilizuje mam odrzut. Działa to zarówno w przypadku pistoletów jak i karabinów maszynowych. Wiadomo, że oparcie o ścianę Glocka 21 bardziej ustabilizuje odrzut niż oparcie o ścianę MG34, którym nadal będzie lekko rzucać, no ale wiecie. Fajny "ficzer", bardzo użyteczny.
Ważną rzeczą jest też fakt, iż minimapa nie pokazuje położenia przeciwnika. Dopiero "UAV" który aktywować możemy po czterech zabitych wrogach bez zgonu, na krótką chwilę pokaże nam gdzie wrogowie się znajdują. To dodaje grze tej "taktyczności", konieczności wsłuchiwania się w kroki i strzały czy większej ostrożności.
Mamy jeszcze mniejsze rzeczy pokroju rodzaju otwierania drzwi (wyważenie, otworzenie, powolne otwieranie), wślizgu czy (#!$%@? NARESZCIE) nielimitowanego biegu.

"Incoming fire has the right of way"

Wyposażenie to jeden z najjaśniejszych punktów Modern Warfare. Opcji modyfikacji mamy masę. Celowników mamy chyba ze trzydzieści, z dziesięć chwytów przednich, kilka urządzeń wylotowych i tak dalej. Ale spójrzmy na "przerabianie broni". Przykładowo, niemodyfikowane M4 to MK18 MOD 1. Ale możemy zmienić front i już mamy MK18 MOD 0. Lub zmienić kolbę na stałą, zmienić front na jeszcze inny i mamy M16A3. A jak mamy taką fantazję, to możemy założyć granatnik podlufowy oraz front z "Heat Shield" i mamy M16A3/M203 bardzo podobne do tego, które dzierzył Arnold Schwarzenegger w Predatorze. To znaczy on konkretnie miał M16A2 ale wyglądało bardzo podobnie.
Broni nie ma zbyt wiele ale poprzez modyfikacje możemy stwarzać inne modele. W niektórych wypadkach możemy nawet zmienić kaliber. Tak jak wspomniałem, zamiast dwóch osobnych AKM i AKS-74UN mamy jedno "AK-47" (brr, nienawidzę tej nazwy) które możemy przerobić na AKM lub AKS-74UN.
Albo na AK-74, RPK, RPK-74, AKS-74, AKMSU, MPi-AKS-74N, AR-M1, SC-2026C czy SAM7K. Dobra, już skończyłem.

Feeling strzelania jest fantastyczny. Nareszcie (#!$%@? NARESZCIE) broń odpowiednio kopie, musimy nauczyć się kontrolowania odrzutu, ma fenomenalny dźwięk i wiele szczegółów którymi pochwalić mogły się Battlefieldy. Przykładowo, dźwięk upadającej łuski zależnie od podłoża, lub po oddaniu strzału na "single" możemy usłyszeć cichy klik "resetu", czyli powrotu spustu po oddaniu strzału.
Czujemy istotne różnice strzelając AK zasilanym nabojem 7,62 a zasilanym 5,45. Standardowe MP5 ma mniejszy odrzut i zadaje niższe obrażenia niż MP5/10 (mokre majtki) zasilane mocniejszą amunicją 10mm Auto. Modern Warfare robi to kapitalnie i w segmencie multiplatformowych gier AAA jedyną konkurencją są stareńki "Medal Of Honor: Warfighter" i "Battlefield 4". Brawo Call Of Duty, zajęło Ci to 12 lat, ale lepiej późno niż wcale.

"If enemy is in the range, so are you"

To już. To teraz będzie o multiplayerze. Otóż jak wspomniałem, CoD zrobił się... Taktyczny. Mocno podobny styl rozgrywki mieliśmy w Medal Of Honor: Warfighter. Średnio się opłaca biegać po całej mapie jak małpa z robakami w dupie, lepiej chodzić wolniej i rozglądać się od rogu do rogu (CHECK THOSE CORNERS!). I o ile nie lubiłem poprzednich codów w multi, tak MW (2019) wręcz uwielbiam. Ale i jednocześnie nienawidzę. Dlaczego?

Otóż nie potrafię tego sprecyzować, ale w jednym meczu można kompletnie zdominować przeciwników, mieć kill/death ratio na poziomie "30:2" a w kolejnym już grać jak największa lama i K/D zamienić na "8:17". Nigdzie nie ma takich wahań. Gdy miałem dobry wieczór w "Battlefieldzie 4" to większość meczów szło mi świetnie. Tutaj jeden mecz może być świetny a kolejny prowokować do #!$%@?ęcia padem o ścianę. I nie mam tu pewności, ale prawdopodobnie chodzi tu o mocno krytykowany system dynamicznego dobierania graczy według naszych umiejętności. Jest zbyt dynamiczny. Każdy nowy mecz wyszukuje nowych graczy. Więc jeżeli świetnie radziłeś sobie w pierwszym meczu, w drugim dostaniesz naprawdę cholernie mocnych graczy i możesz zarobić konkretny #!$%@? na #!$%@?ę.
Podejrzewam, że założenia były słuszne ale trochę to zabija frajdę z gry. Przynajmniej mi (i wielu osobom na reddicie).

Mapy zazwyczaj zaprojektowane są w przemyślany sposób. Wreszcie mamy więcej możliwości flankowania i ogółem więcej przestrzeni do wymian ognia. Mapy są większe i bardziej różnorodne. I to jak najbardziej na plus. Niestety, miejscami szwankują spawny, jak na tragicznym pod tym względem "Shipment". Ba, oryginalny "Shipment" z oryginalnego Modern Warfare (2007) ma dużo lepszy system odrodzeń niż ten odświeżony. Mamy więcej klasyków jak legendarne "Crash" (na którym spędziłem setki godzin w CoD4) czy "Rust" z MW2. Dokonano dużego postępu względem poprzednich części.

Tryby to CoDowa klasyka. Deatchmatch, TDM, Sztab, Dominacja, Search And Destroy i tak dalej. Ale jest też kilka nowości.
Największą (dosłownie) jest tryb "Ground War" czyli coś na wzór "podboju" mającego dobić konającego wtedy Battlefielda V. No nie wyszło. Battlefield nieco odroczył swoją śmierć a Ground War to w praktyce dominacja rozciągnięta na duże mapy i 64 graczy. Panuje niewiarygodny chaos, pojazdy pojawiają się często ale można je bardzo łatwo zniszczyć i jeździ się nimi jak kartonowymi pudłami a praktycznie jedynym efektownym sposobem grania, jest siedzenie z snajpą na jakimś bardzo wysokim dachu i strzelanie do biednych wrogów na dole. To nie jest zły tryb, kiedy nie trafi nam się cała przeciwna drużyna złożona z sniperów-camperów, to ten chaos jest cakiem przyjemny. Problem w tym, że miał w domyśle wejść na terytorium Battlefielda i skopać mu dupę albo przynajmniej pokazać, że pojawił się mocny konkurent. Niestety tak nie jest. Pograjcie rundkę podboju w BF3 albo BF4 a później rundkę w Ground War. Battlefield swój koronny tryb szlifuje od początku serii, od niemal osiemnastu lat i praktycznie wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Do tego stopnia, że tryb potrafi "zgrać graczy", jak miało to miejsce w BF1, gdzie byliśmy świadkami takich scen, jak praktycznie cała drużyna, 32 chłopa pędzących z bagnetami na jedną pozycję wroga. To co gry kiedyś pokazywały w kampaniach, Battlefield 1 potrafił całkiem nieźle odwzorować w multi. Call Of Duty tego nie ma. Powtórzę, ten gigantyczny chaos potrafi być całkiem przyjemny, ale raczej warto potraktować to, jako odskocznię od głównych, innych trybów.

Przedpremierowo, mocno promowany był tryb 2vs2. Czyli starcia czterech graczy na bardzo małych mapach. I to jest strzał w dziesiątkę. Cała czwórka dostaje losowe ale te same komplety wyposażenia i ma za zadanie wyeliminować drugą drużynę. Takie krótkie starcia świetnie pompują adrenalinę, szczególnie na nieco większych mapach, gdzie bawimy się z wrogami w kotka i myszkę próbując ich podejść lub wychwycić jakikolwiek ich ruch. Co jakiś czas pojawia się sporo wariacji tego trybu, jak 1vs1 czy 3vs3.

Mamy też "infected". Jeden gracz zostaje zarażony, ma do dyspozycji nóż i rzucany nóż, reszta ma regularną broń i musi przetrwać jak najdłużej. Każdy gracz zabity przez "zarażonego" przechodzi na "zarażoną" stronę. I tak do zabicia wszystkich "zdrowych" lub zakończenia czasu rundy. I to jest właśnie tryb, gdzie gracze z ADHD mogą poczuć się jak w domu. Rzucanie nożem przez pół mapy (a przy tym trafienie gracza w cymbał), skakanie jak wściekły orangutan byleby wróg nie mógł nas trafić, czy pod koniec rozgrywki atak chmary zarażonych na ostatniego, biednego gracza. To też jest fajny tryb, również potrafi pompować adrenalinę, szczególnie gdy jesteśmy ostatnim "zdrowym". Epickie sceny, gdzie ostatni gracz zabija 3 wrogów jedną serią z karabinu, dwóch dobija pistoletem i jeszcze trzech nożem zanim sam polegnie, są niemal filmowe. A jeśli macie ochotę na sceny rodem z "World War Z", to polecam... "Ground Infected" na dużych mapach i 64 graczy. Pod koniec rozgrywki mamy 63 zarażonych i jednego ocalałego. Istny cyrk ale naprawdę konkretna zabawa. Wyobraźcie sobie, gdy trzech ostatnich graczy z kończącą się amunicją próbuje bronić się z wysokiego dachu przed pędzącą na nich hordę 61 przeciwników. Naprawdę polecam, spora frajda.

Jest jeszcze jeden, ważny tryb. "Realizm".
Jest to team deatmatch, bez HUDu, bez minimapy ze zwiększonymi obrażeniami i mniejszym poziomem zdrowia. Mapy odgrywane są w nocnych wariacjach, a my z noktowizorami na bani próbujemy wyeliminować drużynę wroga. Jako, że używamy GPNVG-18 (noktowizor panoramiczny), celujemy po wiązce lasera IR a nie po przyrządach celowniczych. Tych możemy użyć gdy zdejmiemy noktowizję, ale mapy są naprawdę cholernie ciemne. Wkrada się tu jedna mała nieścisłość, bo w rzeczywistości niektóre celowniki przystosowane są do używania z noktowizją jak przykładowo EoTech EXPS, no ale wiadomo, w grze trzeba było to trochę uprościć. I "realizm" zmienia nieco rozgrywkę czyniąc ją jeszcze bardziej taktyczną, gdzie jeszcze mocniej uważać musimy na to gdzie wchodzimy i do czego strzelamy.

Ogólnie trzeba pochwalić twórców za częstą rotację trybów, regularnie pojawiają się aktualizacje wprowadzające nowe wariacje jak przykładowo połączenie trybów realizm czy sztab, albo "młyn" czyli regularna rzeź na najciaśniejszych mapach, gdzie licznik zabójstw na poziomie 75 to norma.

Jeszcze szybko o mikropłatnościach. Za prawdziwą kasę kupić możemy skiny operatorów, zegarki i schematy broni. Płacimy tylko za przedmioty wizualne. Trzeba przyznać, że to duży postęp w stosunku do poprzedniej, #!$%@? agresywnej mikrotransankcyjnej polityki Activision. Mamy jeszcze Battle pasy. Każdy nowy sezon gry to 100 poziomów na których odblokowujemy różne przedmioty. Pierwsze 25 jest darmowe, za kojelne trzeba zapłacić. I z tego co pamiętam to nie są to jakieś ogromne pieniądze, więc jak dla mnie, cakiem okej. Kto chce to płaci,
AnimalMotherPL0 - 9/20

CALL OF DUTY: MODERN WARFARE (2019)

Wybaczcie. Znowu to zrob...

źródło: comment_1584297829jvXY5cGfBgGwj5FF3hF9EF.jpg

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz
  • 1
@wykopowynoob Modern Warfare to obecnie mój ulubiony, multiplayerowy shooter. Myślę, że naprawdę warto dać mu szansę. Ta ściana tekstu głównie wynika z faktu, że gra zawiera naprawdę masę zawartości. No i biorąc pod uwagę "zawartość - cena" po prostu się opłaca ( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz