Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Raz w tygodniu jeżdżę kąpać dziadka, który choruje na Alzheimera. Mam na głowie firmę i swoją rodzinę, ale mimo wszystko staram się żeby najrzadziej co 10 dni pomóc w kąpieli. Powinienem częściej wiem... Przed pierwszym razem bałem się że będzie to traumatyczne wydarzenie, nigdy nie widziałem swojego dziadka nago :) ale okazało się że było to łatwiejsze do oswojenia się niż myślałem.

Za każdym razem jak go kąpie, łapią mnie feelsy. Niecałe 40 lat temu to ja siedziałem w wanience i on mnie kąpał. Dziś role się odwróciły. Za jakieś 40 lat to znowu ja może będę siedział w wannie a ktoś kogo jeszcze dziś nie ma na świecie będzie mi pomagał myć moje stare ciało... Taki staruszek z Alzheimerem to jest jak dziecko. Potrafi się parę minut męczyć z jakąś prostą czynnością, poświecając jej całą uwagę. Cieszy się z drobiazgów. Nie pamięta o problemach, np o tym że parę dni temu zmarł mu drugi (ostatni żyjący) syn, że za dwa dni będzie pogrzeb. Cieszy się z wyjścia czystym i odświeżonym z kąpieli.

Ale są też różnice, małe dziecko ma uroczą różową, gładką skórę, takie słodkie paznokietki, małe paluszki. Nie to co starzec, z obwisłą skórą, pełną przebarwień, znamion, ranek. Zrogowaciałe paznokcie, gruba skóra, siwe włosy... Ale pieluchy i smród moczu znowu podobne... Zataczamy koło i lądujemy w tym samym miejscu, jednakże nie jesteśmy już tacy sami, nie mamy już przyszłości. I zawsze mijamy się z naszymi bliskimi. Gdy ja byłem dzieckiem nie mogłem go zrozumieć jako dorosłego, on pewnie już też nie pamiętał jak to jest być dzieckiem i myśleć jak dziecko. Teraz czy ja mogę zrozumieć jak to jest być kimś u kresu swojego życia? Czy byłby w stanie mi to wytłumaczyć? Wątpię.

Zresztą czy on jeszcze pamięta jak to jest być nim? Ja pamiętam, ale też coraz mniej. Niedawno przypadkiem znalazłem wywiad z nim na youtube, dziennik telewizyjny z 1981. Silny, zdrowy, w pełni władz umysłowych człowiek robiący karierę. Kto z tamtych czasów o nim pamięta? Pewnie niewiele osób jeśli ktokolwiek poza bliskimi. O tym pokurczonym staruszku w za dużej skórze, śmiesznie jak dziecko marszczącym twarz gdy woda mu spływa do oczu w czasie mycia głowy...

Niedawno powiedział że chciałby już umrzeć. Nie dziwię się, co to za życie jak nie wychodzi z domu, jedynie ogląda telewizję a właściwie słucha bo bardzo źle już widzi. Ale medycyna trzyma go przy życiu. Garście pigułek trzy razy dziennie i kolejny dzień zlatuje. Gdzieś czytałem że medycyna nie przedłuża życia, ona przedłuża starość. I to chyba kwintesencja tego...

W piątek pogrzeb jego drugiego syna, mego ojca chrzestnego. Pierwszego syna, mojego ojca, pochowali 20 lat temu. Nie zapomnę tego wieczoru jak dziadek zadzwonił do wujka i powiedział tylko "nie masz już brata"... Strasznie słabo przeżyć wszystkie swoje dzieci. To dzieci powinny chować rodziców, nie odwrotnie.

W rodzinie teraz dyskusja, czy brać dziadka na pogrzeb, czy w ogóle będzie wiedział co się dzieje, czy się nie przeziębi, czy nie będzie miał traumy widząc tylu ludzi których nie poznaje, że tylko kłopotu narobi. Ale czy można odmówić ojcu uczestnictwa w pogrzebie swego dziecka? Okłamać go, że babcia jedzie do lekarza? Nie mam serca tego robić, zaoferowałem się że wezmę dwa wózki inwalidzkie i ich zawiozę na cmentarz. Ale jak faktycznie się przeziębi? W tym wieku to prawie wyrok. A jak zacznie po nocach wariować, już parę razy było że chodził po nocy, przewrócił się, nie mógł podnieść - patrol policji pomagał go postawić...

Ehhh tyle kłopotu, tyle problemów, ale znoszę to z pokorą. Tam w środku tej zmęczonej skorupy jest mój dziadek z którym jeździłem na wycieczki, który zabierał mnie na działkę, ktory uczył mnie grania w szachy... Mam nadzieję że kiedyś się jeszcze z nim spotkam i pogadam jak równy z równym, o tych wszystkich naszych wspólnych chwilach, bez problemów, bez zmartwień. Słoneczne lato, drzewa szumią, koniki polne cykają, lekko wieje przyjemny wiatr i my grający w szachy nawet i całą wieczność jeśli tylko będziemy chcieli...

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
  • 60
@AnonimoweMirkoWyznania: Pięknie napisane i naprawdę mocno skłania do refleksji. Rzekłbym: "I came here to laugh not to feel", ale Twoja opowieść jest tak żywa, tak prawdziwa, że jestem skory to przeboleć.

Cóż Ci mogę powiedzieć Mirku? Myślę, że dziadek w pewien sposób wyprzedził sam siebie, bowiem już był Ci wdzięczny za to co robisz dla niego teraz, robiąc te wszystkie rzeczy, które wspominasz. Stworzył Ci obraz samego siebie i dzięki temu