Wpis z mikrobloga

@Czachaaa Heh. To mam misję dla Ciebie. Potrzebuję 45g węglowodanów na obiad. I teraz uwaga - odmierz tyle (przed gotowaniem), żebym miała te 45g węgli po ugotowaniu. Czyli wkładasz makaron do wody, gotujesz, wylewasz wodę i wszystko co zostało w garnku zjadam. Nic nie zostaje i mam te 45g węgli....
@slodkiPrec: 119gram ugotowanego. Wsyp 60 gram suchego, po ugotowaniu wyjmij z garnka 119gram a resztę #!$%@? i następnym razem będziesz wiedziała ile ugotować. A jak ci szkoda tych 20 gramów które zostały i aż tak restrykcyjnie liczysz co do grama to możesz wsadzić do lodówki to co zostało na jutro i ugotować jutro mniej. A podsumowując to wszystko jakbyś po prostu ugotowała ten makaron to już byś była po obiedzie xD
@slodkiPrec: Tylko pamiętaj, że jak już tak liczysz to wkładając ten ugotowany makaron do lodówki nastąpi retrogradacja skrobi przez co zmniejszy się indeks glikemiczny tego makaronu jak również i zawartość węglowodanów więc jak go zjesz na następny dzień z tym nowo ugotowanym makaronem to musisz wziąć poprawkę na retrogradację i dodać odpowiednio więcej nowego suchego makaronu do garnka aby zgadzał się bilans kaloryczny bo będzie wtedy rozbieżność kilku gramów węglowodanów i
@slodkiPrec:

Nie #!$%@? się ale pokazuję, że rozmyślanie o 5g węglowodanów nie ma najmniejszego sensu xD

Kumam. Tylko zobacz absurd sytuacji - trzeba kombinować, robić przeliczniki, zakładać że coś jest 3 razy cięższe po ugotowaniu niż przed. Czyli robić tzw. obejścia na gazomierzu, zamiast dzbany napisać po Bożemu... No ale ... :)
Ide żreć makaron, ktorego nagotowalam na 3 dni jego.mać. Pozdro i z fartem ( )