Wpis z mikrobloga

#ksiazki #czytajzwykopem #literatura
174. Moja osobista opinia na temat amerykańskiego pisarza Johna Irvinga.
Jeśli twój przyjaciel powie ci, że jego ulubionym pisarzem jest John Irving. Możesz być pewien, że twój przyjaciel nie ma żadnego gustu w literaturze. Jeśli on/ona wymienia jako ulubionego jakiegoś "Dana Browna", to jest nadzieja. Ale John Irving - to jest beznadziejny przypadek. Lepiej nie zwracać uwagi na rekomendacje tego przyjaciela.

Moja znajomość z Irvingiem zaczęła się tradycyjnie - czytałem "Świat według Garpa". Była to opowieść o Garpie - pogłosce w kobiecym świecie, wokół którego dzieje się wiele wydarzeń, ale on pozostaje przez nich spokojny i pokojowy jako beknięcie, z którego pochodzi jego imię. Jeśli przeczytasz tę jedną z dwóch jego najpopularniejszych książek, wiesz o czym mówię, jeśli nie, to nie potrafię cię lepiej wyjaśnić. Bohater, jak prawie wszyscy bohaterowie Irvinga, nie tylko jest wystarczająco silny fizycznie, aby angażować się we wszystkie wydarzenia bez zastanowienia i postrzegania, ale także ma dobrego ducha, aby wiedzieć, co dobre, co złe i nie mieć żadnych uprzedzeń lub wątpliwości. Dobrze wyszkolony mężczyzna. Go bohaterowi są zawsze silni mężczyźni z dobrym popędem seksualnym, zapaśnicy, wszyscy tacy sami jak sam Irving. Który był trenerem drużyny zapaśniczej na uniwersytecie.

Moja druga jego książka to "Modlitwa za Owena Meany". A ta książka naprawdę mi się podobała. Ma na mój gust pewne zbawcze cechy. To naprawdę jedno historia, a nie zbiór opowiadań, jak można by opisać niektóre z innych powieści Irvinga. I ta historia ma znaczenie, nie jest szczególnie dużym, właściwie jest tak małe, jak jej bohater, ale jest tam - każdy na ziemi ma swój cel, przeznaczenie, misję, zadanie, sens w życiu, czy to mały czy duży. Główny bohater nie wie, co to jest go przeznaczeniem, ale czuje to całym swoim umysłem, ciałem i duszą, że ono jest. Jest to literacką przesadą, ale to działa tutaj. Wiedza ta daje mu tym razem tą opatentowaną niezłomność głównych bohaterów Irvinga. Owen również nie zna żadnych wątpliwości, a jedynie tylko żądzy, by posunąć się dalej w życiu, spełnić cel. Gdyby w przypadku Garpa żądza ta była pierwotna i naturalna, żeby tylko żyć, ten sam instynkt co czują zwierzęta czy nawet rośliny. Tutaj Owen czuje również i swoją ludzką cel. Wszystko inne w książce faktycznie pozostaje tą samą, bezsensowną, ale zabawną konsekwencją zdarzeń. Ale prowadzą one do czegoś, i to jest ważne.

Trzecią książką był "Hotel New-Hampshire", którą skończyłem w zeszłym roku i z tą książką kończył się dla mnie John Irving. Rozwiązałem zagadkę tego pisarza. Na początku, będę z wami szczery, nie mogłem go rozgryźć. Jego książki były łatwe do przeczytania, pomimo ich ogromnej liczby stron, ale brakowało w nich czegoś ważnego, nie mogłem zrozumieć, co, żeby byli naprawdę kochanymi. Teraz, po trzeciej jego powieści, jest on dla mnie jak otwarta książka. Dokładnie stało się to jasne w tej powieści - jego bohaterom brakuje duszy. Na jej miejsce Irving zawsze wstawia coś innego - męskość w przypadku Garpa, przeznaczenie w przypadku Owena. W trzeciej powieści jest to po prostu pusta przestrzeń w tym miejsce. Bohater (jeden z dzieci, nie pamiętam nawet jego imienia) po prostu przechodzi przez życie z tą pustką w centrum. Opowiada historię swojej rodziny i innych ludzi wokół siebie, ale tylko ją widzi i relacjonuje, tak naprawdę nie tyle ma coś własnego. Widząc tę rozpaczliwą dziurę w środku, jego siostra jest przez nią tak zaniepokojona, że aby dać mu poczuć cokolwiek, ona jako ostatnią miary próbuje incest, ona decyduje i prześpi z nim, aby uczynić go prawdziwym człowiekiem. A nie zwykłym zapaśnikiem z harmonogramem życia: budzić się, jeść, trenować się, uprawiać seks, jeść, spać, robić właściwe rzeczy, obudzić się, jeść, trenować się.

W pewnym sensie John Irving jest doskonałym pisarzem. Potrafi napisać historię o dowolnej długości 300, 600, 900 stron. I będzie to dobra proza ze wszystkimi jej zwrotami akcji i ciekawostkami w każdym rozdziale. Jako pisarz jest nienaganny i łatwo go czytać. Ale nadal. Nie wystarczy to żeby napisać dobrą powieść, dobra powieść w pewnym sensie pisze się sama, nawet czasami zwracając się tam, gdzie sam autor nie jest gotowy. To uczucie nie jest obecne w książkach Irvinga. On całkowicie kontroluje swój materiał. Biorąc to wszystko pod uwagę to nie jest literatura literacka, jego książki należą do literatury "middle brow (brwi środkowej)". Wyjaśnię wam, co to znaczy. Jak wiecie, istnieje literatura literacka i literatura gatunkowa (detektywi, powieści horroru itp.) Potem literatura "middle brow" jest literaturą gatunkową, ale bez gatunku. Książki są skonstruowane tak samo jak fikcja gatunkowa, ale nie należą do żadnego konkretnego gatunku. Jest to powszechne zjawisko na nowoczesnych półkach (wszystkie te Jonathans Lethems, Donnas Tarts, Amores Towleses). Niestety John Irving po uważnym czytaniu należy do tego gatunku gatunkowej literatury bez gatunku. I tak jeśli twój przyjaciel mówi ci, że jest miłośnikiem Johna Irvinga, po prostu wzrusz ramionami i powiedz mu/jej - Ok człowieku, wciąż cię kochamy.
mobutu2 - #ksiazki #czytajzwykopem #literatura
174. Moja osobista opinia na temat am...

źródło: comment_1582549747yXzYayDZpDLo79Ddy8uwF1.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz