Aktywne Wpisy
Tja88 +24
plusikdziczku +343
Mmm paczka w sobotę. Za co kocham Polskę? Za InPost, za Blik, za szybki i tani internet mobilny oraz stacjonarny. Niby żadne rewolucyjne odkrycia ale sprawiają, że życie jest lepsze
#inpost
#inpost
Do czego dążę.
Od tygodnia gdzieś piję 500-700ml wódki dziennie. Dokładnie we wtorek zacząłem w pracy od setek i dwusetek, od środy miałem wolne. Środa-czwartek stwierdziłem, że kupię sobie połówkę, bo tak jest ekonomiczniej przy dzisiejszych cenach. Mocno zcebuliłem, bo przerzuciłem się na Żytniówkę, Żubra albo 1904. Dla mnie zimna wódka smakuje tak samo, czy to Żubrówka czy Finlandia. No i tak te dwa dni sobie przebimbałem chodząc co jakiś czas do lodówki pociągając grzdyle wprost z flaszki (ew. wlewałem sobie do literatki i stawiałem obok kompa, jak niektórzy herbatę). Przepijałem wodą lub wodą z cytryną. Jestem na keto, więc słodkich napojów nie znoszę. Potem piątek-niedziela był wypad do Gniezna na imprezę fantastyczną. Tam też co chwilę chadzałem do pobliskiej Żabki po setę albo dwusetę. Wypijałem na ławcę popijając Oshee albo energetykiem (oczywiście bez cukru). Do tego jakaś przekąska do kieszeni, orzeszki, salami, kabanosy, ser itd. Nie upiłem się, czułem się dobrze, rozmawiałem, poszedłem na punkty programu, poznałem masę ludzi. Wieczorami oczywiście chlanie do rana w knajpie. Znaczy nie do oporu... znaczy sporo... Ale nadal normalnie wychodziliśmy, prysznic wieczorem, przebrać się i do spania. Wypad oceniam na mocne 5,5/6. Tego mi brakowało w życiu.
Poniedziałek jeszcze wolny. Czas na odespanie, przyszykowanie się do pracy, rozpakowanie, pranie. Zrobiłem to wszystko, a nawet więcej, jednak brakowało mi czegoś. Poszedłem po 500ml Żubra. Była to godzina 15. O 16:30 miała wpaść dziewczyna po swojej pracy. Ja sobie ochoczo popijałem zimną wódeczkę z lodówki, dostałem powera, kiedy dowiedziałem się, że ma przyjść. Humor level max. Ugotowałem jej dwudaniowy obiad, wypijając przy tym ok. 300ml ww. trunku. O dziwo zachowywałem się normalnie, ona nic nie wyczuła, mówiła, że "śmierdzę boczkiem", a zawsze się chwaliła, że od razu potrafi poznać, kiedy wypiję. No nic. W przerwach, kiedy szedłem do kuchni, żeby sprawdzić co z boczkiem, a ona była w pokoju, łapałem małe łyczki wódeczki. I co? I nic. Było cudownie, cieszyłem się, że ją mam, opowiadałem jej o wyjeździe.
Do czego dążę.
Dziś, środa. Pobiłem swój "rekord", rano wypiłem kawę. Do tego miksturę, którą piję zawsze rano, tj. sok z limonki i cytryny, sól himalajska, winian potasu i ocet jabłkowy. Tak dla zdrowotności. Zebrałem się nieco wcześniej na tramwaj, tylko po to, żeby #!$%@?ąć setę z energolem na przystanku. W pracy? Szło dobrze, sporo energii, zrobiłem wszystko co miałem, z klientami si dobrze rozmawiało. Przez 8h pękło 300-400ml. Już nawet nie pamiętam. Do tego szlugi, jedzenie i oglądanie standupów. Po pracy - miało być ostatnie 100ml i KFC. Jednak tu dochodzimy do czegoś, co mnie martwi/dziwi. Po tej "ostatecznej setce" w ogóle nie czułem się wstawiony/pijany, jakkolwiek. Żadnych objawów upojenia alkoholowego. Nawet senności czy chwiejnego chodu. Nic. Zresztą przez cały dzień było ok. Wkurzyłem się i poszedłem po kolejne 200ml i chipsy. W tym momencie je dopijam powoli nie czując nadal NIC. Poza spoko humorem, weną i chęcią podzielenia się z Wami tą historią.
Pytanie, bo nie znalazłem nic na ten temat. Czy tak już to jest, że po takim chlaniu już na Ciebie alkohol nie działa? Czy może coś mi się #!$%@?ło w organizmie, że już się alkohol nie wchłania, nie metabolizuje, #!$%@? wie? Że już dalej nie działa? W każdym razie martwię się, że coś mi się może/mogło uszkodzić.
Nadmienię, że oświadczyłem, że od jutra nie piję, bo najzwyczajniej szkoda materiału i hajsu. Tak jak z #narkotykizawszespoko xD. Często miałem ciągi, a jak już przestawało działać i trzeba było dorzucać, więcej i więcej, mówiłem pas na jakiś czas, bo najzwyczajniej szkoda hajsu i zdrowia.
#alkoholizm #tldr
Zgnijesz w piekle
Ps pół litra przez cały dzień to się nie nawalisz. Etapem alkoholizmu jest mocna głowa. Ale to minie. Po pewnym czasie, jak już #!$%@? wątrobę to po dwóch piwach będziesz się kołysać
Komentarz usunięty przez autora
@Krowoderski_Zuch: druga sprawa jest taka, że nawet nie zdajesz sobie sprawy, że jesteś #!$%@?
Tobie się wydaje, że zachowujesz się ok a z boku może to wyglądać inaczej
Wartości odżywcze wódki
Jako, że wódka nie ma wartości odżywczych to trzeba jej wypić dużo żeby się najesc
Też tak kiedyś myślałem. Każdy przechodzi to tak samo. Nie jesteś wyjątkiem.
Różni się szczegółami indywidualne picie ale ogólnie to to samo
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
No, też nie tak do końca, bo "ponoć" w procesie produkcji wódki są tam też różne dodatki mimo wszystko (dlatego niektórzy mówią, że np. "Po Soplicy zawsze rzygam i mam kaca, a po Copernicusie jestem jak młody bóg", bo może są wrażliwi na "coś" dodawane w procesie produkcji). A spirytus to spirytus, wodą sobie sam dodajesz i to tą, jaką chcesz.
Ja tam z ziemniaka zawsze lubiłem
A kolejna kwestia - widzisz jaką dajesz sobie furtkę?
@Krowoderski_Zuch: wtorek, alkoholiku