Wpis z mikrobloga

Wiecie czego żałuję? Że byłem zbyt miły w dzieciństwie. A to zawsze dałem spisać pracę domową, a to pomogłem na sprawdzianie ludziom, którzy potem mieli mnie gdzieś. Nigdy nie mówiłem nic złego o nikim (przynajmniej publicznie), nawet jak mnie obrażali to starałem się to zlewać i nie reagować. Jak na wf-fie zabrali i zniszczyli mi plecak, to wystarczyło zwykłe "sory" żebym zapomniał o sprawie i nikomu o tym nie mówił. Jak mnie jakaś dziewczyna kopnęła, bo mnie na nią popchnięto to nic nie powiedziałem. Jak w podstawówce zabrano mi buta i musiałem wracać bez niego. Wiedziałem kto to zrobił, ale się nie poskarżyłem, bo przecież to tylko takie żarty były. Gdy dojeżdżałem do szkoły autobusem, przepuszczałem wszystkie dziewczyny, które nawet zwykłego dziękuję nie potrafiły powiedzieć. Czasami nawet jednej zanosiłem do szkoły drugie śniadanie, bo jak zapomniała, to jej matka mi to wręczała, gdy mijałem ich dom. Też za to żadnej wdzięczności nie mogłem oczekiwać.

I po co to było? Takim ludziom jest tylko gorzej i gorzej i ciągle są kopani po tyłku przez życie. Chociaż z drugiej strony chyba nie umiałbym inaczej...
  • 5
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Noxgate: tak się wydaje, że to bez sensu, Alter przychodzi taki moment, że ludzie się do ciebie odzywają bo to ty umiesz, wiesz, pomożesz i mogą na tobie polegać, a jak jesteś w potrzebie to się okazuje, że jest tylu do pomocy, nieporuszonej, bezinteresownej, aż głowa boli. To miłe. I najfajniejsze jest właśnie, gdy ktoś ci powie tak po prostu, że jesteś ok.