Wpis z mikrobloga

Gadający Rosomak

Dzień był dziwny. Na tyle dziwny, że nawet smakowała mu nać pietruszki, którą normalnie gardził. Jadł ze smakiem. Pomieszane smaki. Nic. Idziemy dalej.

Cytryn wesoło latał na niebie dookoła. Beztroska pierzastego była złudna, gdyż Rosomak wiedział, że Cytryn dokładnie obserwuje każdy metr ziemi przed nimi (oraz nieba, w przypadku orłów i innych latajacych gadów chcących pozbyć się Cytryna). Barwy wojenne zostały zastąpione barwami pokuty i święta. Znak pielgrzyma. Miejsca święta w okolicy powinny być odwiedzone i uczczone. Nikogo to nie zdziwi.

Nic nie mówi? Ptak odpowie - Nie mówić! Obiecać Manitu, że nie mówić, a iść. Człowiek zrozumieć!

Czuł się dziwnie spokojnie. Aż za spokojnie. Cisza przed burzą? Nic się przecież nie może stać. Wejdzie, pokręci się i wyjdzie. A i trupiarnia, musi o niej pamiętać, w końcu Cytryn obiecał, że zobaczy trupiarnię.

Maszerował spokojnie do przodu. Zatopiony w myślach, lecz uważny. Bracia się ucieszą jak dostarczy informacje.

Czy będzie czuć wstyd, że nie walczy? Walczy, tylko nie samymi mięśniami i bronią.

Powodzenia bracia.
#kilofyirewolwery