Wpis z mikrobloga

Mam jakieś takie wrażenie, że to wszystko jest takie na sile. W tamtej edycji jakoś tego tak nie czułam. Siedzi zmarznięta Ania z mokrymi, namydlonymi włosami i musi na zawołanie się świetnie bawić. Większość wkurzona o wino, ale musimy siedzieć opowiadać o kawałku wosku, no bo live. Kamil upominający Malwinę, żeby nie zasłaniała kamery. No i my oglądający ten fałszywy szajs i oceniający każde ich najmniejsze potknięcie. Widać ze Ci ludzie mają już siebie dosyć. Osobiście dostałabym piedolca na ich miejscu i niewykluczone, ze wyniosłaby mnie ochrona. Nie umiem udawać, uśmiechać się i bawić na zawołanie. Albo są tacy silni, albo wyrachowani. A wino i tak im dadzą po 01:00... #bigbrother
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Bejjata: może to przykre, ale tak działa telewizja. Wchodzi live to uśmiech, czar, świetna atmosfera, dobry humor. Jak się wyłączy mogą być sobie smutnymi waflami byle poza kamerą. To podobnie jak z tańcem. Jeśli to kochasz i masz ważne zawody, ale złapała cię grypa albo ktoś trafił do szpitala to wychodzisz i tańczysz jak gdyby nic. Wkładasz w to całą energię i nie poddajesz się. Dobra mina do złej gry,
  • Odpowiedz
  • 1
@muwieszeptem: Racja, tylko ze to mieli być zwykli ludzie, a nie telewizyjni celebryci. Poza tym jest przecież stream i to wyglada żałośnie. Mam wrażenie ze tamta edycja bardziej się tym wszystkim bawiła. Przede wszystkim wspólnie.
  • Odpowiedz