Wpis z mikrobloga

No i cyk. Do firmy wróciła, po ok. 1-1,5 roku koleżanka, do niedawna kierowniczka jednego z działów. Osoby, która ją czasowo zastępowała, zwolnić się nie powinno, bo raczej dawała radę. Koleżanki po macierzyńskim/wychowawczym wręcz nie wolno. Czyli dział powiększa się o 1 osobę. Ok. Koleżanka ma jeszcze do wybrania jakieś srogie ilości urlopu, który w najbliższym czasie będzie wybierać. Oficjalnie będzie pracować 7h, bo karmi piersią. W praktyce, z tego co widzę, rano jest trochę później (pewnie kwestie opieki nad bombelkiem) i spada na chatę wcześniej (pewnie jak wyżej). Jak wychodzę z biura, to często widzę ją na korytarzu, jak z przejęciem nawija przez telefon - kupki, wysypki, czkawki, kolki, opiekunka, teściowa, that sort of things. Jak wpadam do działu coś ogarnąć, z reguły widzę twarz bladą z przerażenia i rzucane do słuchawki hasła typu "i co, śpi?" "Jadł/robił kupkę/spał/płakał?". Tak więc z 8h legalnie robi się 7h, z czego mniej legalnie robi się 6 z hakiem, do tego rozmowy o stanie bombelka, wymiana doświadczeń z innymi mamami, szperanie po forach i sklepach internetowych dla mamusiek - myślę że ten efektywny czas pracy to jakieś okolice połowy etatu. Do tego przecież odpada kompletnie temat wyjazdów służbowych, targów, konferencji, sympozjów bo mama musi o 15:30 nakarmić bombelka i nie ma zmiłuj. Uderzyło mnie dziś, że z punktu widzenia pracodawcy to jakaś masakra; zatrudniasz dziewczynę na cały etat, po czym ona znika na np. 2 lata, później wraca, ale nie ma czasu na robotę czy doszkolenie, bo bombelek, bo dzisiaj wcześniej, jutro później, pojutrze w ogóle...Płacisz jak za całość, a dostajesz mniej pracy i niższą jakość, w pewnych zakresach nie dostajesz tej roboty w ogóle. Stanowiska na bardziej adekwatne do zaangażowania nie możesz zmienić. No i nie możesz zwolnić. Znam oczywiście przypadki, gdzie całkiem ok udało się pogodzić rodzicielstwo z powrotem do pracy, ale dalej to kwestia farta/niefarta pracodawcy.

Rozumiem potrzebę ochrony prawnej matek, wracających do pracy. Nie podoba mi się jednak ta forma, skrajnie dyskryminująca pracodawców. Uważam, że obie strony powinny obligatoryjnie ustalić warunki współpracy po powrocie i w przypadku złamania postanowień przez matkę, pracodawca powinien mieć możliwość zerwania umowy czy przeniesienia na mniej wymagające stanowisko.

Co sądzicie?

#przemyslenia #madki #polityka
  • 21
Uważam, że obie strony powinny obligatoryjnie ustalić warunki współpracy


@Gorejacy_krzak_agrestu: polskie prawo zna taką instytucję i nazywa się to "umowa o pracę". Wraz z Kodeksem pracy czy jakimś układem zbiorowym stanowią zwykle dość kompleksowe uregulowanie spraw pracowniczych.
@Ogar_Ogar Tyle, że po powrocie kobiety z tych 1-2-letnich urlopów masz przed sobą pracownika innego niż miałeś. Ty nie możesz nic zmienić-stanowiska, płacy, wymiaru czasu pracy, nic. A ta osoba pracuje krócej, jest nieobecna myślami, odmawia np. wyjazdów służbowych. Znam taki przypadek z innej firmy, że kobieta była PH, miała pod sobą klientów z północy, od Szczecina po Białystok. Praca z wyjazdami na 3-4 dni poza domem. I nagle powrót po ciąży
skoro nie może wykonywać obowiązków(wyjazdy) to


@Dambibi: kurcze, gdyby tylko w Polsce nie było kodeksu pracy który takie rzeczy reguluje.

A ta osoba pracuje krócej, jest nieobecna myślami, odmawia np. wyjazdów służbowych


@Gorejacy_krzak_agrestu: to trzeba było jej nie zatrudniać od początku lub inaczej zorganizować firmę. Uprawnienia związane z rodzicielstwem czy chorobami nie są tajne i każdy kto prowadzi działalność gospodarczą musi to kalkulować bo takie rzeczy się zdarzają. Tak samo
@Ogar_Ogar Super rada, wujku. Można było przewidzieć, trzeba było baby nie zatrudniać. Tu nie chodzi IMO o banalne rady spod budki z piwem, ew. zrzucanie na pracodawcę całego ryzyka, tylko narzędzie do elastycznej zmiany warunków. Jak mówimy o prostej robocie, to jeszcze luz. Ale wyobraź sobie, że np. kobieta z zarządu idzie na 2letni urlop. Wraca, firma poprzestawiana, ta zaczyna odstawiać po swojemu, ale na pół gwizdka, prezes nie ma prawa zwolnić...no
@Sabarolus No i to jest trochę barbarzyńskie zachowanie jednak, chociaż z drugiej strony chyba jedyne możliwe w tym systemie prawnym. Dlatego wydaje mi się że to jest jedna z przyczyn, dla której świetnie wykształcone, ambitne kobiety nie dostają tych najwyższych stanowisk. Dopóki na danym stanowisku praca wymaga kreatywności i odpowiedzialności za swoją pracę, a istnieje "ryzyko" że kobieta zajdzie w ciążę, niewielu decydentów podejmie to wyzwanie.
Miałem kiedyś taką akcję, że zatrudniłem
@Gorejacy_krzak_agrestu: ja jestem taką mamą.
Myślę, że nie tyle jest to sprawa mam jako takich, ale prawa w Polsce. Dziewczyny wykorzystuja to, co mogą.
Otóz mieszkam w UK, pracowałam do 9 miesiąca ciąży. W Uk nie ma zwolnień, jeśli faktycznie kobieta nie ma zagrożonej ciąży, więc dużo kobiet pracuje do prawie samego końca.
Macierzyńskiego można sobie wybrać do roku, ale płatne jest tylko część, wiec dużo kobiet nie stać na to,
@asique: Tak porównując 1:1, to u nas chyba fajniejszy jest model "przed" rozwiązaniem, a w UK model powrotu do pracy. Ja jestem całym sercem za mamami i bombelkami, ale uważam, że powinno to wyglądać tak, jak Ty opisujesz - normalny, szczery układ, bez udawania, że bycie nieobecną w robocie to żadne halo.
@asique: Jeśli dobrze rozumiem, to chyba się poniekąd zgadzamy. To, co jest w PL (że kobieta wraca do robo na wcześniejszych warunkach) mogłoby zostać, pod warunkiem, że obie strony sobie potwierdzą, że są w stanie współpracować w takiej formie, jak przed porodem, ew. wspólnie zgodzą się na pewne kompromisy. Nie powinno to wyglądać tak, że pracodawca ma płacić, jakby nigdy nic, a pracownica (jak to brzmi...) może sobie pracować tak, jak
@Gorejacy_krzak_agrestu: Co nie zmienia faktu, że większość kobiet po dziecku jest gorszymi pracownikami.
Ja akurat lubię swoją pracę i jest ona dla mnie odpoczynkiem, więc jestem szczęściarą.
Mimo tego czasem mi ciężko pogodzić role zaangażowanej matki i dobrego pracownika.
Przynajmniej do czasu, kiedy dziecko będzie bardziej samodzielne
@asique: Dokładnie. Dlatego myślę sobie, że tutaj szczera rozmowa i przyklepka w postaci np. aneksu do umowy z informacją, czy coś się zmienia, czy nie, byłaby totalnie uczciwym postawieniem sprawy. Przykładowo, Ty mówisz, że tylko 3 dni w tygodniu, a pracodawca Ci mówi: ok, ale wtedy płacę Ci 3/5 dotychczasowej pensji.
jesli chodzi o te wyjazdy to wg prawa moze odmowic delegacji/wyjazdu jesli sie opiekuje dzieckiem do 4rż. takze tu nie ma co narzekac-takie przepisy i nie poradzisz. jedyne co mozesz to egzekwowac obowiazki sluzbowe. i tak naprawde wg mnie jesli je wykonuje to jest w porzadku. jak nie wykonuje to zawsze mozesz przeprowadzic z nia rozmowe/y w obecnosci kogos z hr zeby potem miec podstawe do jakis kolejnycj krokow. nie orientuje sie