Wpis z mikrobloga

PROJEKT: Walikoń - dzień 12 (seria II)

Tak, zaliczyłem. Tak, idę dalej. Nie, nie było łatwo. Tak, były problemy.

Tak bym opisał dzisiejszy dzień. Z jednym zastrzeżeniem. Zaliczyłem kolejny dzień projektu, a nie - tak jak to mają w zwyczaju bananowe Oskarki - płodną Julkę. To oczywiście - jak sami wiecie - skutek mojego #!$%@?, a dokładnie #!$%@? w postaci ryjca upośledzonego goryla i elfa oraz głosu, jakbym miał penisa w buzi.

Dzisiaj po raz pierwszy rzeczywiście miałem poważne problemy. Nie wiem, co było ze mną nie tak. Mniej więcej do 7/8 razu szło gładko, lecz później musiałem się poniekąd zmuszać. 9, 10 raz jeszcze jakoś poszedł, ale 11 to była prawdziwa męczarnia. O 12 nie mówię, bo byłem na granicy niezaliczenia wyzwania i przymusu powtórki tego etapu w kolejnych dniach. Na szczęście dosłownie przed chwilą, podczas rutynowego przeglądania instafapa, jedna z płodnych Julek z mojego otoczenia dodała pewne zdjęcie...
Było to zdjęcie w kabaretkach, krótkiej spódniczce, botkach na obcasie oraz topie z dużym dekoltem. Gdy moja #!$%@? ujrzała taką dawkę płodności, automatycznie stwierdziła, że musi wypuścić kolejną porcje spierdonasienia jeszcze przed pójściem spać. Tak, więc chwyciłem za prącie i kilkoma ruchami doprowadziłem się do stanu orgazmu. Normalne - gdyby nie #!$%@? w postaci ryjca upośledzonego goryla i elfa oraz głosu, jakbym miał penisa w buzi - byłbym w stanie z taką się umówić, a następnie być może wybolcować. Niestety matka natura postanowiła zakląć mnie w #!$%@?, z której nie ma wyjścia. Jedyne co mogę zrobić w tej sytuacji to zwalić konia.
#przegryw #stulejacontent ##!$%@? #tfwnogf #projektwalikon
Przychlast - PROJEKT: Walikoń - dzień 12 (seria II)

Tak, zaliczyłem. Tak, idę dale...

źródło: comment_obEE6CSzCsWm8GMOyCnj8pRX5jadsB0G.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz