Wpis z mikrobloga

"W jesieni 40 r. z warszawskich transportów zwolniono od 70‒80 osób.
W ciągu 41 roku zwolnienia były bardzo rzadkie, dosłownie po kilku więźniów razem do jesieni 41 r. w sumie kilkudziesięciu więźniów – dopiero w jesieni 41 roku poszło około dwustu więźniów na blok „wolnościowy” (specjalnie na ten cel przeznaczony), gdzie odbywali „kwarantannę” przed wyjściem z obozu.
To znaczy karmiono ich lepiej, by doprowadzić do możliwego wyglądu, nie bito,
a takich co mieli ślady bicia lub rany – przetrzymywano w szpitalu do zagojenia i wykurowania, by na świat z sobą nie wynieśli świadectwa obchodzenia się z więźniami
w Oświęcimiu.
Biorąc jednak pod uwagę, że w listopadzie 41 roku przyjeżdżający do obozu otrzymywali już numer bieżący ponad 25 tysięcy – cóż znaczyło tych ponad trzy setki uwolnionych?
Każdy zwolniony więzień, po przebraniu go w jego cywilne ubranie (z worków
w „effektenkammer”, w których wisiały jego rzeczy), musiał przejść łącznie z grupą zwolnionych kolegów lub sam, przez domek drewniany za bramą (gdzie mieściło
się również „postzensurstelle”), gdzie żegnał ich ss-mann dobitnie wbijając w głowę,
że na wolności ma milczeć absolutnie na temat obozu w Oświęcimiu.
Że jeśli ktoś będzie pytał, jak tam w Oświęcimiu było, to należy mu odpowiedzieć:
„jedź sam i zobacz!” (naiwna sugestia).
I, że jeśli władze niemieckie się dowiedzą, że ktoś ze zwolnionych nie umiał utrzymać
języka za zębami, to się bardzo szybko znajdzie znowu w Oświęcimiu (to było więcej przekonywujące i byli więźniowie Oświęcimia na wolności naprawdę milczeli jak zaklęci)"

#auschwitz #niemcy #iiwojnaswiatowa #raportwitoldapileckiego
  • 1
@punga: Auschwitz to była fabryka śmierci na masową skalę. Ale ci z więźniów, którzy zostali relokowani z Auschwitz do Mauthausen, a udało im się przeżyć, twierdzili, że na kolanach gotowi są w każdej chwili wrócić do Auschwitz.