Wpis z mikrobloga

Tydzień roboczy 3a
ZASADY
KARTA POSTACI
SKLEP

Paul John Habemus-Papa, Talar i Arthur "Art" Mosey prowadzili dwóch indian na miejsce umówionego spotkania. Paul nie wiedział dokładnie gdzie znajduje się TAMTO miejsce, ale miał dokładne wskazówki. Młody dąb, obok duży głaz, i szkielet konia. Bardzo charakterystyczne miejsce jak na tajne spotkanie.
-To tutaj - powiedział Paul, wskazując palcem na rzeczony szkielet.
-To niby gdzie oni są?
-Pewnie nas obserwują. Rozbijmy obóz i zaczekamy na nich.
Traperzy rozpalili ognisko, usmażyli nieco strawy, słowem, rozgościli się. Indiańscy niewolnicy dostali też resztki do zjedzenia.
Dzień powoli nachylił się, a nic się nie wydarzyło. Przynajmniej tak by się mogło wydawać. Arthur zauważył, że w pobliskim zagajniku czaili się jacyś ludzie, obserwowali ich. Powiedział o tym dyskretnie towarzyszom, ale Paul powiedział:
-To normalne. Upewniają się, że jesteśmy sami.
Gdy zapadł już zmrok, do ogniska podszedł, bez żadnych ogródek, siwy mężczyzna. Arthur zauważył, że nie jest on sam, jednak inni trzymali się na dystans.
-Howdy Paul! Jestem Henry Dodge, i przyszedłem tu ubić interes. - mężczyzna był bardzo pewny siebie.
-To są te twoje płotki? Cztery główki? A nie czekaj. Ci nie są związani. To jako ochroniarze? Hehe. Słusznie, nie wiadomo co w dziczy można spotkać. Ja też nie przyszedłem sam, więc niech wam nie przychodzi do głowy nic głupiego… No, ale to oznacza, że przyprowadziłeś mi ledwie dwie czerwone główki… - Henry ściszył głos - Trochę mało…
-Posłuchaj - kontynuował - jestem dość zajętym człowiekiem. Pofatygowanie się tu do ciebie nieco mnie kosztowało, a skoro dostanę tylko dwie główki. Sam wiesz, muszę sobie to jakoś odbić. Mieliśmy ci dać po 75$ za niewolnika, ale kurła, musisz dostarczać ich hurtowo! - Henry ostatnie zdanie wykrzyczał.
- #!$%@? mać, przez ciebie się zdenerwowałem! Widzisz co narobiłeś?! Chyba będę musiał kogoś zabić, żeby się uspokoić. - mówiąc to wyciągnął rewolwer i wycelował w Talara. Arthur w jednej chwili wyciągnął swój rewolwer i wycelował w Henrego.
- Noooo bez jaj! #!$%@? mać! Kim wy myślicie, że jesteście. Wiesz do kogo celujesz synu? - zwrócił się do Arthura.
-Spokojnie panie Dodge - podjął dyplomatycznie Talar. - Nie przyszliśmy tu się strzelać, tylko dobić targu. Mamy na razie tylko 2 niewolników, ale następnym razem gdy się spotkamy, będzie ich więcej. To są tylko takie pierwsze koty, jesteśmy przyzwyczajeni do łapania Murzynów, nie do Indian. Musimy trochę poprawić swój warsztat. - słowotok Talara nieco zanudził Dodgea, co sprawiło też, że nieco się uspokoił.
-Blah, w życiu masz albo wyniki, albo wymówki. - powiedziawszy to nawet nie odwrócił wzroku od Talara, a błyskawicznie strzelił do Arthura. Trafił w jego dłoń wytrącając mu z ręki rewolwer i kalecząc palce.
-Posłuchaj Paul. Dostaniesz dziś po 40$ za tych chłopków. - mówiąc to podszedł do niego, objął go ramieniem, jakby chciał się z nim przespacerować - ale nie lubię, gdy ktoś mnie ładuje w #!$%@?. A ty mnie dziś trochę załadowałeś. No #!$%@?, kazałeś mi się tu fatygować po te dwa łebki. No, ale ok. Twój kolega mówił, że się rozkręcicie. Następnym razem przyprowadź minimum sześciu, to wrócimy do tej rozmowy o 75$. A żebyś nie zapomniał - Henry Dodge strzelił w rękę Paula, odstrzelając mu mały palec. - to weź sobie ten twój palec, dołóż do drugiej ręki, i będziesz wiedział ile to jest sześć. Jack! Daj mu tą forsę, i niech Miguel zabiera tych psów. Tak dzisiaj tylko dwóch!

@Zerri -2 siły +27$
@mac3 -2 siły +27$
@KrzemowyDuch +27$ (cecha pomogła uniknąć eskalacji konfliktu)

*

Jerry siedział w swojej nowo odbudowanej pracowni, destylując bimberek z kaktusów. Smak dość egzotyczny na północy stanów, ale naprawdę niezły. Nagle do bimbrowni wszedł Joseph Fisher, nowo mianowany zastępca szeryfa.
-Jerry, chodź ze mną. Muszę ci coś pokazać.
Jerry zaciekawiony poszedł z Fisherem. Ten zaprowadził go za saloon, gdzie miały trwać prace nad ogrodzeniem. Stał tam tłum ludzi. Jerry szukał wzrokiem swojego niewolnika, który także miał pracować przy ogrodzeniu, ale nie mógł go dojrzeć. Gdy podeszli bliżej, tłum rozstąpił się i Jerry zobaczył martwego Indianina oraz rannego Kaya, młodego chłopca, którego pociętą rękę opatrywał doktor Affames.
-Dzikus pomagał przy budowie ogrodzenia. Nagle niepilnowany złapał za nóż i chciał uciec. Na drodze stanął mu Kay, więc chciał go pociąć. Na szczęście Stan widział wszystko z okna i zdążył zareagować.
Joseph kontynuował:
-Wam się wydaje, że przyprowadzicie dzikusa z lasu, dacie młotek, a on będzie grzecznie #!$%@?ł? Z nimi jest gorzej niż ze zwierzętami. Wcześniej może to nie było jasne, ale od teraz zapowiadam wam.
Ktokolwiek posiada niewolnika odpowiada za jego czyny tak jakby sam je popełnił. Na szczęście Kay jest tylko draśnięty, bo inaczej już teraz bym cię pociągnął do odpowiedzialności. Szeryf jak wróci, to potwierdzi.

@TynkarzCzwartejSciany +20$ za pracę nad bimberkiem, utrata niewolnika
@Legzday +10$
@Gregua +8 siły, +5$, achiv "Flashbacki z Wietnamu" za wylizanie się z ciężkiej rany
@Anagama +4 siły, +5$, achiv "Flashbacki z Wietnamu"
@William_Adama +8 siły, +5$, "Flashbacki z Wietnamu"

*

Śledztwo przeprowadzone przez szeryfa i mieszkańców doprowadziło do zadziwiających wniosków. W okolicy są bandyci. Pewna grupa doszła do wniosku, że coś z tym należy zrobić. Wyprawa w której wzięli także udział szeryf Anderson, Anna Williams oraz Ed Lorenz wyruszyła w dół rzeki. Nie wiadomo kto był większym idiotą, bandyci, którzy rozbili swój obóz tuż przy rzece na którą dokonywali napadów, czy mieszkańcy, z których żaden nawet nie pomyślał, żeby się pofatygować i to sprawdzić. Tak czy owak, dostrzeżono obóz nad zakolem rzeki.
-Potrzebujemy planu- powiedział szeryf.
-JAAAAAAZDAAAAA CYYYYRK! - wrzasnął Tommy, który pognał konia zaprzęgniętego do wozu prosto na obóz bandytów.
Pete, Vicky, Anna, Ed i Thomas patrzyli co się właśnie odkarłowacało. Pozostali uczestnicy wyprawy siedzieli na wozie, który na pełnej prędkości właśnie wpadał w niczego niespodziewających się bandytów.
-DO ABORDAŻU!
-#!$%@?! BIĆ ŻEBY ZABIĆ!
-#!$%@?Ć CWELÓW Z ANDROMEDY!
Brawurowy rajd był całkiem skuteczny, udało się zaskoczyć bandytów, a pasażerowie strzelając niemal na oślep położyli czterech z bandytów. Jednak gdy tylko przeciwnicy zorientowali się co się dzieje, i otworzyli ogień, pomimo sprytnie zamontowanych osłon trafili Wackiego i Theodora niegroźnie w rękę, Staszka w brzuch, Norka dwukrotnie w tors, ale co najgorsze Tommiego w bark. Woźnica spadł z ławeczki, koń spłoszył się i wpadł na jeden z namiotów, co poskutkowało przewróceniem się wozu. Cała zgraja wypadła z tej sprytnej machiny wojennej, Staszek i Tommy nie mogli się podnieść, Norek leżał bez życia…
W tej chwili pozostała część wyprawy, zaatakowała. Pete, Vicky, Anna, Ed i Szeryf strzelali do bandytów. Po raz drugi udało się ich zaskoczyć i powalić kolejnych pięciu.
Kto mógł, pozbierał się po wywrotce wozu i rozpoczął walkę. Wacky, który widząc swoją krew wpadł w szał, zastrzelił kolejnego bandytę, także Daniel zastrzelił gościa, który próbował dobić Staszka.
Pozostali przy życiu bandyci stłoczyli się przy drzewie, wśród nich rozpoznano Brudnego Michaela. Wycofując się wciąż kontynuowali ostrzał raniąc Daniela, Annę i Wackiego. Kolejna salwa i znów kolejnych 4 bandytów padło. Zostało ich już zaledwie 4 oraz on. Brudny Michael.
-STÓJ! - krzyknął chowając się za drzewem. -TY TCHÓRZLIWY PSIE ANDERSONIE. ZEBRAŁEŚ TU TYCH AWANTURNIKÓW, BO BOISZ SIĘ STAWIĆ MI CZOŁA TWARZĄ W TWARZ! STAWAJ! WYZYWAM CIĘ NA POJEDYNEK, NA ŚMIERĆ I ŻYCIE!
-Zaczekaj - powiedział Ed do Thomasa - to ja muszę z nim stoczyć pojedynek...

@Awerege (-7 siły, ciężko ranny)
@Rave77 (-12 siły, ciężko ranny) achiv “Weteran”
@Zeroskilla (-14 siły, martwy, o ile nie uzyska szybkiej pomocy od doktora Affamesa, potrzebna deklaracja rzeczonego oraz ktoś kto zabierze nieszczęśnika do miasta)
@ZdenerwowanyBialorusin (-4 siły)
@Kolorowy_Jelonek (-8 siły, ciężko ranny)
@Stah-Schek (-8 siły, ciężko ranny)
@Korbuzz (-14 siły, martwy, o ile nie uzyska szybkiej pomocy od doktora Affamesa, potrzebna deklaracja rzeczonego oraz ktoś kto zabierze nieszczęśnika do miasta)

@ZdenerwowanBialorusin @lacuna @Queltas - podejmijcie decyzję przez plusowanie komentarzy poniżej, czas do czwartek 20:00 12.09.19 , zarobek będzie po głosowaniu zależny od wyniku, można też dawać swoje propozycje

***

Informacyjnie: @Legzday ma szansę uratować tylko jedną osobę. O ile w ogóle uda się ją sprawnie dotransportować.

#kilofyirewolwery #lacunafabularnieczarnolisto
źródło: comment_1prvK2gsqeQ0xR0GERQrFii1sNzP7MPr.jpg
  • 16
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@Akumulat:
Jerry "Pędziwoda"
Jakie ponoszenie odpowiedzialności? Z krowami się na łby pozamienialiście!? Mając niewolnika nie dajesz mu narzędzia do ręki i puszczasz go samopas, o nie! Mając niewolnika przywiązujesz go przy miejscu pracy i kiedy robi to jedna osoba odpoczywać i usiąść za nim z giwerą na wierzchu. Zapewniam Was że wystarczy kilka miesięcy to złamiecie każdego ducha. Jak go dobrze karmicie to nawet krócej.
Może jeszcze za Waszą nieodpowiedzialność nie
@Akumulat:
Chad "Norek" Burton
Norek leżał rozciągnięty na plecach i patrzał w chmury sunące leniwie po niebie. Dookoła dalej trwała potyczka z bandytami a kule świstały we wszystkie strony sypiąc drzazgami gdy uderzały w drewno. Zastanowił się, mimo wszystko... to był naprawdę dobry dzień by umrzeć. Kiedyś rozmyślał w jakich okolicznościach przyjdzie mu pożegnać się z życiem, czy będzie to w jakimś przydrożnym rowie czy w leśnej głuszy zjedzony przez dzikie
źródło: comment_n1Kgw4fo7wjWIsHPdzE5grqWYJJDSfCW.jpg
@Akumulat: To propozycja jest taka (chyba, że coś w ostatniej chwili się zmieni):
1) pozwalamy na pojedynek Eda z Michałem
2) Staramy się ustawić tak, żebyśmy mieli pozostałą bandę na celowniku i Michała
3) Gdy Michał wygra, to zdejmujemy go, bo to pies i nie zasłużył na zycie i jego bandę również
4) Gdy michał Przegra to ostrzeliwujemy jego bandę, niech giną psubraty, chyba, że któryś będzie chciał się poddać i