Wpis z mikrobloga

Pytanko do tych, co mają bardziej nasilonego bordera nieleczonego wiele lat z wszelkimi możliwymi objawami. Jak radzicie sobie ze stresem? Ostatnie dwa dni dały mi w kość, esticil działa całkiem fajnie, ale to dalej huśtawka. Musiałem się ratować alpra 0.5mg, nie chce przypadkowo krzyknąć na dzieci, a jak wiadomo, łatwo o nerwy, bo jak mówiłem, dzień był ciężki. Zrobiliśmy sobie tripa samochodem (ja ustawiałem gaz, a one cieszyły z jazdy, win-win).

Dzisiaj tłumaczyłem żonie, że inaczej odbieram chociażby jej subtelne uwagi, że nie zrobiłem czegoś, o co mnie nie prosiła, bo się nie domyśliłem. Dotarło, chyba. Docieramy się ogólnie w tej chorobie, sam się uczę.

Czasem zamiast skomentować to napisze i usuwać komentarz, zamiast się odezwać mówię w myślach i zapale fajkę, ale to dalej męczy.

A Wy jakie macie sposoby? Nie zawsze mi się to udaje, gdy wyczuje bezpośredni atak (a to bardzo prosto) na mnie, odruchowo się bronię, zwyczajowo mimowolnie dążąc do tego, by komuś #!$%@? w jakikolwiek sposób. Nie chcę tak robić, to dobry wstęp do samokontroli, ale na leczenie szpitalne i tak będę szedł. Na dniach będzie skierowanie i szukanie dobrego szpitala.

Czekam na jakieś pomysły. Myślę, że #nerwica #neurotyzm też wskazane to wypowiedzi.
No i klasyk #probujewyjscnaprosta #psychiatria

Czuję się też trochę zmęczony wielkim zainteresowaniem ze strony MOPSu i innych służb.
Nie, nie mają w planach nam odebrać dzieci, sprawdzają tylko czy im tu dobrze i ogólnie chcą pomóc mi, ale czuję się tym przytłoczony.