Wpis z mikrobloga

@whiteglove Protip: książki kupuje się po miesiącu jak już okaże się, które się do czegokolwiek przydadzą, a które nie. Mógłbym się założyć, że połowa tej kwoty na rachunku poszła w błoto.
  • Odpowiedz
  • 9
@whiteglove 10lat temu przecież to nie są zamierzchłe czasy. Ludzie, którzy mają 25lat, byli w liceum jak mieli 16, czy to znaczy, że nie można obalać tekstu, który dodałaś? Bo ja nie rozumiem, co ma 500 plus do cen podręczników, skoro nigdy nie były tanie xD
  • Odpowiedz
@whiteglove: pewnie 30% tej ceny to podręczniki do angielskiego autorstwa Longmana albo innego Pearsona ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@Pierdokrowa: ej no ja już znam takich cwaniaków. Specjalnie nie kupowali połowy książek, ale jak już trzeba było skorzystać, to kombinowali, żeby dosiąść się do kogoś z książką, albo ją pożyczyć na długość zajęć. Tfu, bogate dzieciaki sobie zaoszczędziły.
  • Odpowiedz
@whiteglove to bieda, ja chodziłem do technikum to pozwalałi nosić książki jakie się zdobyło tanio. Zawodowe wszystkie bo twierdzili że i tak drobne różnice to najwyżej se zapiszemy do zeszytu. Polski matma angl bez różnicy jaki podręcznik bo i tak kobiety mówiły że to wszystko to samo a jak ktoś nie będzie czegoś miał to najwyżej się kseruje albo do zeszytu. Zeszyty kupowałem w Tesco na promocji rok wcześniej po 30 groszy
  • Odpowiedz