Wpis z mikrobloga

Ponieważ minął rok od premiery mojego e-zbioru opowiadań bizarro "Dziwne Dni" (oładka by ShredPerspectivesWorks), przez cały dzień publikował będę w odcinkach jedno z opowiadań z tego zbiorku.

Szykujcie się na srogie srogości ( ͡° ͜ʖ ͡°) Cały zbiorek do kupienia tutaj: https://www.e-bookowo.pl/proza/dziwne-dni.html

SKÓRA (odc. 1)

- Atopowe zapalenie skóry – powiedział pan Andrzej cicho. Klepnął mnie po nagim ramieniu. Tak po męsku, z całej siły. Skrzywiłem się, ale nie chciałem płakać. Nie przy mamie, stojącej z zatroskaną miną przy kozetce.
Pan Andrzej był lekarzem, dobrym znajomym z jej czasów szkolnych. Na początku badania powiedział, że przeżyli razem niejedną przygodę. Nie zdążył sprecyzować o jaką chodziło, bo mama się wtrąciła i kazała „nie mówić o tym przy dziecku”.
- Możesz się już ubrać.
Z chęcią zeskoczyłem na podłogę. Mama cały czas patrzyła na mnie z tym samym bladym, nieudolnie próbującym mi dodać otuchy, uśmieszkiem. Patrzyła się tak nawet wtedy, kiedy pan doktor w trakcie badania zaczął macać mnie po kroczu. Nie poczułem się przez to lepiej.
Włożyłem ubranie w milczeniu. Doktor usiadł przy biurku, mama po przeciwnej stronie, czekali na mnie. Szybko zająłem miejsce na stołku.
- Atopowe zapalenie skóry – powtórzył, tym razem już głośniej. – Nie sądzę, by w tym przypadku było to uczulenie, ale dla pewności zaleciłbym testy. Dobrze, że przychodzicie teraz, będzie można to jakoś ułagodzić.
- A wyleczyć? – zapytała mama.
Pan Andrzej oparł się na fotelu z długim, przeciągłym westchnieniem.
- Asiu, musisz zrozumieć, że nie jest to choroba do końca uleczalna. Systematyczne branie leków może ją załagodzić, na jakiś czas może zniknąć, ale… to już tak będzie. Przepiszę receptę – dodał, starając się nie patrzeć na jej twarz. – Nie ma się o co martwić, to naprawdę nic takiego. Naprawdę nic.
Wtedy, w wieku jedenastu lat nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo ta choroba wpłynie na moje życie. Pamiętam za to świetnie, że już wtedy swędziało jak diabli.

***

Potem było gorzej. Kiedy poszedłem do gimnazjum, nieubłagany czas wpędził mnie w wiek dojrzewania. Bardzo przyjemny dla ludzi do bólu normalnych, ale nie dla „atopików”, jak nazywali siebie na internetowych forach wsparcia. Nawet maści nie pomagały. Czasami całą twarz pokrywała skorupa piekącej, twardej i odpadającej skóry. Nie mogłem nawet się uśmiechnąć, by usta nie zaczęły krwawić. Czułem, jakbym się rozpadał, gubiąc części siebie na szkolnych korytarzach. Oczywiście, rówieśnicy nie chcieli mieć ze mną nic wspólnego, szybko stałem się klasowym popychadłem. Najgorsze były spojrzenia dziewczyn, nawet nauczycielek, pełne obrzydzenia i niesmaku. Dwa razy zmieniałem szkołę. Raz, kiedy koledzy z klasy oddali na mnie, jeden po drugim, mocz w kiblu, drugi, kiedy związanego, zakneblowanego i z workiem na głowie odnaleziono mnie w szafce przy zamykaniu budynku. W obu przypadkach winnych nie odnaleziono, zaś dyrekcja szkoły sugerowała, by przenieść mnie do klasy dla ludzi „specjalnych”. Rodzice nie chcieli o tym słyszeć.
Kiedy poszedłem do liceum, zaczęło się wyraźnie polepszać. Już pod koniec drugiej klasy mogłem po raz pierwszy od wielu lat poruszać się luźno, bez obawy o to, że w którymś z miejsc moja skóra pęknie. Leczenie przyniosło skutki. Liceum, choć z nie najlepszymi ocenami i bez jakichkolwiek znajomych, ukończyłem już wyglądając jak człowiek, a przynajmniej, jeśli ktoś nie przyglądał się mi za długo.
Wtedy odkryłem zalety.
Pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że coraz dłużej przesiaduję w łazience, za każdym razem lekko podnosząc temperaturę wody. Na tych normalnych kawałkach ciała, powodowało to natychmiastowy ból. Była o wiele za gorąca dla człowieka. Co innego na reszcie ciała. Mój Boże, jakie to było przyjemne! Smagany wodnymi biczami o temperaturze prawie osiemdziesięciu stopni Celsjusza, jęczałem cicho z rozkoszy.
Szybko znalazłem w sieci informacje, że skóra ludzi z moim schorzeniem jest o wiele bardziej czuła, zupełnie inaczej reaguje na świat zewnętrzny. Podobno miało to niesamowite korzyści w łóżku.
Skorzystałem z tej wiedzy w stu procentach. Kiedy nikogo nie było w domu, godzinami onanizowałem się, ocierając o dywan i meble, a każda komórka mojego ciała wręcz wyła z rozkoszy.
Kiedy poszedłem na studia, zdałem sobie sprawę, że to mi już nie wystarcza. Potrzebowałem nowych doznań.

#czytajzwykopem #bizarro #cedrikpisze #pasta ?
źródło: comment_d5kiDjD9LXafySucRBKzDZuMqXuJRedf.jpg
  • 1
@Cedrik:

Żyjemy w epoce absurdu, gdzie jednocześnie promowana jest rozwiązłość i wstrzemięźliwość, wolność religijna i odrzucenie religii, wolność słowa i autocenzura, czy wolność światopoglądowa i jednocześnie napiętnowanie różnych ideologii.

To absurd, w którym się gubię, otumaniony wszechobecnym zgrzytem informacyjnym, hałasem, harmiderem – mając dostęp do każdej prawie informacji i jednocześnie czując się jak ślepiec w ciemnościach. To absurd – bo jednocześnie będąc obywatelem wolnym, czuję się zamknięty w kajdany jak nigdy
źródło: comment_oFub0V1zTBLpfvm9QFaHtg0QlCGw6LT1.jpg