Wpis z mikrobloga

MEVO

Prezydent Miasta-pozorant pragnął, by w jego mieście znajdował się rower miejski. Nie dbał jednakże ani o pozostałe systemy komunikacji zbiorowej, ani o mieszkańców. W mieście brakowało niektórych rozwiązań: retencja miała za małe zbiorniki, rydwan nie miał swojego konia, tramwaje jeździły rzadko bądź wcale. Było to miasto prowincjonalne, ale Mostek odwiedzały liczne wycieczki turystyczne. Odczuwano więc brak roweru. Braki powoli uzupełniano, na tyle na ile pozwalał budżet miasta.

18 czerwca Miasto otrzymało zawiadomienie, iż otrzyma upragniony rower miejski. Prezydent jednakże zrzekł się otrzymanego przydziału. Napisał list do Warszawy, w którym stwierdził iż rower miejski jest dla państwa zbyt wielkim wydatkiem. Dlatego zarówno on (Prezydent) jak i urzędnicy miasta, by obniżyć koszty, stworzą własne #mevo . Rower miejski własny będzie wielkości naturalnego, będzie miał identyczny wygląd i będzie napędzany elektrycznie. Nikt nie pozna, że jest to tylko imitacja. Na stacjach roweru miano powiesić tabliczkę: Rowery bardzo popularne - dlatego ich nie ma. Rząd w Warszawie wyraził zgodę i Miasto zajęło się przygotowaniem własnego #mev0. Zadanie to powierzono dwóm woźnym. Na stworzenie Mevo dostali tylko jedną noc. Choć starali się jak mogli, postawienie setek stacji było czasochłonne i męczące. Kiedy zmęczeni pracą zauważyli w kącie Nextbike, wykorzystali to i postawili system stacji. Po chwili w Mieście stało mnóstwo stacji własnych z wielkimi słupami, stojakami i brakiem rowerów. Praca poszła znacznie szybciej i mogli wrócić do domu.

Następnego dnia odpalono w Mieście Mevo własne, przejechano się po lotnisku i uruchomiono aplikację.
Tego dnia w Mieście był dzień roboczy. Pracownicy chcieli pojechać do pracy na rowerze miejskim. Oficjele mówili: „Rower jest publiczny, dostępny. Za pomocą aplikacji się rezerwuje rower i jedzie do pracy... Mevo pochodzi w lini prostej od Nextbike. Nic wiec dziwnego, że jest najwspanialszym ze wszystkich rowerów miejskich... Tylko tramwaj jest lepszy od roweru, ale ten jeździ po torach. Możemy wiec śmiało powiedzieć, że królem miasta jest Mevo. Zasięg w pełni naładowanego Mevo waha się od 50 do 60 kilometrów...". Rowerów jednakże nie było, jak były to nie działały i nie jeździły, choć mieszkańcy pilnie ich poszukiwali. Kiedy Prezydentożka opowiadała, jak wspaniałym systemem jest Mevo, ktoś podjechał pod krawężnik, rower się złamał i złożył na drodze. Wywołało to zamieszanie wśród pracowników i wśród urzędników. Połamany rower odnaleziono w zbiorniku retencyjnym, zatopiony. A pracownicy, którzy chcieli jeździć Mevo do pracy, do dziś nie wierzą w istnienie rowerów, do pracy jeżdżą samochodami.


#gdansk #heheszki #gdynia #sopot #pasta
  • 2