Wpis z mikrobloga

Proszę o konkretne odpowiedzi, takie gdzie macie chęć żeby coś doradzić, pomóc.

Cierpię na złożony zespół stresu pourazowego oraz trwałą zmianę osobowości po długotrwałej chorobie psychicznej. Trwa to już 20 lat.

Normalnie, ludzi jak coś zewnętrznego zmienia, to adaptują się. U mnie to nie wystąpiło - na samym początku, nie chcąc tej zmiany, jako dziecko zablokowałem się i nie dopuszczałem do siebie świata w nadzieji że z tego uda się wyjść. Jednak cały czas dostawałem nowe ciosy, jedna rzecz ciągnęła do następnej.

Skutkiem czego, w wyniku nie moich działań - dzięki temu ile mogłem wywalczyć - zarabiam marnie, żyje w mieszkaniu dzięki temu że trafił mi się spadek, i pracuje po znajomości.
Pisze że dzięki temu ile wywalczyłem, bo już dawno temu jako dziecko/nastolatek mogłem się zabić.

W każdym razie, jestem w kropce. To wszystko sprowadziło mnie na dno. Jak tylko, dostaje choć odrobinę powietrza, to jak glupi odpalam swoje wzorce gonienia do czegoś co rozumiem jako wyjscie, po czym następuje kolejny spadek samopoczucia, zawód, bo przecież znowu okazałem się tak głupi..

Pisze o tym, że ja się nie zaadaptowałem do zmiany warunków- co tylko pogorszyło moją sytuacja. Wszystko czuję na żywca. Codziennie znoszę porażki. Bo wciąż mam pamięć o tym, jaki byłem - zupełnie inny charakter - będąc dzieckiem.

No i lata lecą. I płace, związkami, partnerami, zarobkami, możliwościami, przyszłością, rodzina, więziami z ludźmi, marzeniami.

Nie wiem co robić za bardzo. Jestem przed 30, no myślałem o tym żeby oszczędzić sobie i przed tymi 30 urodzinami wykonać zabieg jakiejś eutanazji albo cos... Tylko że czasami znów następuje taki moment, że jak ja w ogóle mogłem myśleć o tym itp. Tylko że to jest taki odruch bezwładny, to wyrwanie do przodu. Jakby coś umierającego miało jeszcze czasem kompulsje. Tak się czuję.
Nie wiem której stronie siebie wierzyć. Czy tej która w ogóle mówi o czym ty głupku myślisz, czy tej która patrzy na to co było i mówi że kule w łeb dostałem i się już nie rozwinę i że to koniec.

Jakby co u psychologów psychiatrów bywałem kilkukrotnie. Konowały. Jedna babka czaiła temat, ale ona nie chciała mnie prowadzić bo była psychologiem pracy, a nie normalnym. Zresztą, umówienie się do lekarza zajmuje mi średnio pół roku, że względu na moje problemy z psychika. (Wiem jak to brzmi)

#psychologia #depresja #przegryw #fobiaspoleczna
  • 12
@Cumpelnastodwa przytrafiło mi się mając 8 lat, potem stresor był utrzymywany, z czasem zastępowany przez inny. Miałem #!$%@? dzieciństwo - a gdyby spojrzeć z boku na jego możliwości - jego potencjał został po prostu utracony. Bandę idiotów miałem wokół. A rodzinę dysfunkcyjną, ale zamiast iść w stronę polepszenia, posłużą w stronę rozpadu.

Miałem inna osobowość. Bardzo dobrze to widać po testach osobowości chociażby. Jestem w stanie rozwiązywać ten test, tak że utrafiam
@nowylogin234: Fakt, nie powinienem pisac o samym sobie. Nie to mialem na celu. Ja uwazam wlasnie, ze sie zmienilem. Bardzo malo zostalo we mnie "siebie samego" z dziecinstwa. No ale mniejsza o to.

W takim razie, skoro wszystk bylo do dupy, to po co to wspominac? Wtedy bylo zle, a teraz moze byc dobrze. Nie ignoruje Twojej choroby tylko chcialbym, abys podszedl do niej kompleksowo. Abys mogl zyc lepiej, to musisz
@Cumpelnastodwa no pamiętam cały czas tamta psychikę przed zmianą, bo ona pozwalała na inne zachowywanie się. Dzisiaj nie zachowam się tak samo, jakbym zachował się wtedy, a tej zmiany nie chciałem.

Tak mówisz że może nie jest tak źle - jakbyś jednak musiał płacić, tak jak ja codziennie widząc różnice to ciekawe jak byś mówił..
Tak mówisz że może nie jest tak źle - jakbyś jednak musiał płacić, tak jak ja codziennie widząc różnice to ciekawe jak byś mówił..


@nowylogin234: Ja nic nie musze mowic. Ja mam dowod na to w postaci Twojej zaradnosci. Czlowiek slaby by sobie nie poradzil w takiej sytuacji.
@Cumpelnastodwa ale rozumiesz że ja to co napisałem dostałem ? Nie zapracowałem na to. Ja wszystko co zrobiłem to biegłem do przodu z ciezarami u nóg. I zostawałem z tyłu coraz to bardziej i bardziej.

Oczywiście że są większe dzbany ode mnie.