Wpis z mikrobloga

Jadę ostatnio w robocie ciężarówką. Jak zawsze mało czasu na #tacho więc do wszelkich ograniczeń podchodzę kreatywnie (ale z głową). Widzę, że przewoźne kino wyjechało ze stacji benzynowej i jadą za mną. Granatowy (a może szary?), VW Passat

Ze dwie wioski i sporo pomiędzy tak przed nimi przejechałem i nadal jadą za mną. Trzeba coś tu zrobić, bo jak ktoś nas za szybko, albo na ciągłej w końcu nie wyprzedzi (hehe, po to przecież jadą, polowanko takie), to jeszcze z nudów się do mnie przyczepią.

Wtem widzę warsztat TIR, a mi potrzeba dolać oleju do silnika. Wprawdzie zgłaszałem szefowi, obiecał z bazy przywieźć, ale nie mnie jednego ma na głowie, więc zwykle to trwa. No nic, zajeżdżam pod warsztat, pytam tam ludzi czy sprzedadzą dwa litry oleju silnikowego. Jestem odsyłany od Annasza do Kajfasza przez przestraszonych nietypową prośbą ludzi (co już powinno mi dać do myślenia o atmosferze miejsca w które przyjechałem) aż w końcu trafiam przed oblicze samego kierownika warsztatu, może nawet właściciela, a najprawdopodobniej najgorszego co może w roli pracodawcy wystąpić czyli syna, który za darmo przejmuje biznes po ojcu. Niby fachowo wypytał jaki chce i poszedł do pracownika by wydał. Prosiłem dwa litry, dostałem jakieś 1,9. Nalewany pompką z 200litrowej beczki do pojemnika z miarką więc trudno uwierzyć, że to przypadkowo niedolane. Niby to nie majątek, ale jak w żywe oczy tak okradają, to co robią gdy nikt nie widzi? Kierownik policzył jak za dwie jednolitrowe (czyli najdroższe) butelki kupione na stacji benzynowej. Paragon albo faktura? Ojtam, otam. I jeszcze kombinował jak mógł, by z 30zł 2zł reszty nie wydać. Jaki olej ostatecznie dostałem, też już się nie dowiem. Miał być markowy, do silnika z Euro5, a nie Kamaza, nietani. Mają jakieś swoje DAFy, to może najgorszego gówna nie dostałem. A może? Grunt że nie przepał, bo klarowny był. Ale pewnie jak bym poszedł zobaczyć etykietę na beczce to jeszcze bym miał nieprzyjemności.

A wracając przy ok 59km/h w zabudowanym wyjechałem zza zakrętu wprost na czających się w krzakach innych cichociemnych - tym razem w BMW. Albo nie zmierzyli, albo uznali że za mały mandat i nie warto mnie łapać, ale zatrzymali. Za to chwilę później pognali za osobówką którego kierowca kto wie, może i prawka sie pozbył za 50+ w zabudowanym

#drogipamietniczku u #trzymaczkierownicy Tak, znowu #gorzkiezale
  • 1
ale zatrzymali.


@totalski: ale NIE zatrzymali. Wpis bez literówek i pogubionych przy wielokrotnej edycji wpisu szyku zdań, składni i skrótów myślowych się nie liczy... brawo ja :) #chwalesie :P

A i jeszcze tego dnia na wylocie z Białegostoku dmuchanko było, zwane też akcją "zdmuchnij świeczkę" Mnie jakoś przedmuchać nie chcieli. Ciekawe czy wykazało by że piłem


Co ciekawe, nikt o tej akcji na CB radio nie ostrzegał