Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Wzruszenie mnie ogarnia, gdy widzę to zdjęcie - bo od tego się zaczął wzrost na stronie rok temu.

Dzisiaj mija 74. rocznica (Post z 1 czerwca - Mleko) pewnego wydarzenia, zasiądźcie więc długo i zatopcie się w opowieści.

Fani serii filmów o Jamesie Bondzie z pewnością pamiętają „GoldenEye” z 1995 r., gdzie w rolę tytułowego 007 wcielił się Pierce Brosnan. Trudno faktycznie zapomnieć ten film, choćby ze względu na pamiętną scenę prowadzenia przez Bonda czołgu. Jest jednak w tym filmie inna scena warta odnotowania. Moment, kiedy pada słowo „Lienz”, a 007 komentuje ją krótko: „To nie była chwila naszej chwały”.

Gdy słońce wzeszło nad dolinę Drawy w Austrii pewnego czerwcowego poranka, oświetliło dramatyczne chwile. Rozbiegane tabuny koni, zapłakane kobiety i dzieci, starców zasłaniających się krucyfiksami przed ciosami bagnetów oprawców. Gdyby ktoś zapytał - co się dzieje, odpowiedź nasuwałaby się pewne sama. Oto nieludzcy hitlerowcy, przeklęci esesowcy dręczą swoje ofiary.

Odpowiedź byłaby błędna.

Nie wiem, kiedy historia ta ma początek. Może w 1917 roku, gdy wybuchła rewolucja bolszewicka, a przeciw niej ruszyły tysiące ludzi - w tym wojowniczy jeźdźcy o smagłych twarzach, odziani w długie czerkieski i futrzane papachy. Może w XX-leciu międzywojennym, gdy antyludzka ''władza sowiecka” gnębiła i mordowała tych ludzi i ich rodziny i wydała ludobójczy dekret o ich unicestwieniu w 1919 r. Może w 1941 roku, kiedy na ich ziemie przybyły pancerne zagony Wehrmachtu, witane jak wyzwoliciele.

Wiem, kiedy historia ta się kończy. Wraz z trwaniem wojny Niemcy tworzyli coraz więcej formacji kozackich. Był więc XV. Korpus Kawalerii, dowodzony przez generała von Pannwitza, o którym kiedyś pisałem. Były jednostki formowane ad hoc w ramach armii włoskiej i niemieckiej. Był też Kozacki Stan - coś w rodzaju taboru cywilów, osłanianego przez uzbrojonych mężczyzn. W jego ramach istniał chór wojskowy, instytut żeński, teatr, drukarnie, a nawet muzeum. Nie brakowało urzędników i oczywiście popów - dla głęboko wierzących Kozaków była to ważna kwestia. Wojskowi zorganizowani byli w dwie dywizje piesze, dwa pułki konne, małą grupę pancerną i grupę spadochronowo-snajperską. Dowodził nim wiekowy generał Timofiej Domanow, weteran walk z bolszewickimi hordami już w 1917 roku. Administracyjnie podlegał on wiekowemu już twórcy Republiki Dońskiej, atamanowi Piotrowi Krasnowowi. Stan liczył 31 tysięcy ludzi w 1945 roku. Wraz z klęskami Niemiec przesunięto go do Austrii, w rejon rzeki Drawy - Lienz i Peggetz, gdzie poddał się Brytyjczykom 6 maja 1945 r. Wraz z nimi poddał się również Kaukaski Związek Bojowy SS, złożony z Gruzinów, Ormian, Azerów i innych ludów kaukaskich, dowodzonych przez gen. Sułtana Girej-Kłycza, starego emigranta z książęcego rodu. Jednostka miała wielkość brygady, a poszczególne grupy - wielkość batalionów.

Brytyjczyków traktowano ufnie. Przychodzili, dopytywali się, wyrażali zdumienie, jak wielką drogę przebyli Kozacy. Odbywano nawet wspólne patrole, niektórym Kozakom wydano nawet brytyjskie mundury. Brytyjczycy pozwolili zachować broń i dalej ćwiczyć, mówiąc ukradkiem, że być może Kozacy będą już niedługo potrzebni. Obiecali postawić kuchnie polowe, by Kozacy mogli gotować pod dachem - nawet przywieziono cegły, obiecano wyremontować salę koncertową w Lienz, a oficerom wyznaczono wygodne kwatery.

Idylla zaczęła się kończyć, kiedy nagle Brytyjczycy nakazali oddać broń. Tłumaczyli to koniecznością wydania nowego i bardziej jednolitego uzbrojenia (Kozacy mieli mieszaną, włosko-niemiecko-radziecką broń). Pozostawiono ją żandarmerii i oficerom. Kozacy zgodzili się. Niedługo później Brytyjczycy zarekwirowali kasę pancerną Stanu, mimo protestów Kozaków. Poprosili też o spis imienny wszystkich dziennikarzy. Pierwszym znakiem, że coś jest nie tak, było aresztowanie generała Andrieja Szkuro, starego emigranta i kawalera brytyjskiego Orderu Łaźni. Dwóch brytyjskich oficerów wywiozło generała w nieznanym kierunku.

28 maja 1945 roku oficerom oznajmiono, że udadzą się na konferencję z najwyższym dowództwem brytyjskim, by ustalić losy. Oficerowie raźno zaczęli pastować buty i czyścić epolety, ci, ze starej emigracji, przypięli wszystkie swoje ordery, carskie jeszcze - a mieli ich całe rzędy. Nikt niczego nie podejrzewał, w końcu Brytyjczycy dali słowo oficerskie słowo honoru. Nigdy słowo „gentleman” nie padło tak często w tak krótkim czasie, z takim zaufaniem. I już nigdy później „oficerskie słowo honoru” nie znaczyło tyle, ile wtedy.

Oficerowie nie wrócili z „konferencji”.

30 maja pozostałym w Lienz Kozakom oznajmiono, że zostaną ''repatriowani” do ZSRR. Działo się to na mocy operacji ''Keelhaul” (przeciąganie pod kilem), w myśl której Alianci zobowiązali się przekazywać ZSRR wszystkich ludzi, którzy byli jego „obywatelami”. Wąsaty łobuz z Kremla nie darował bowiem nikomu zdrady. A „zdradą” objętych były rzesze ludzi: robotników przymusowych, sowieckich jeńców i członków kolaboracyjnych sił zbrojnych Wehrmachtu. Rosjan od generała Własowa, poprzez Gruzinów, Ormian, Tatarów, Białorusinów, po nawet Estończyków i Łotyszy. Ludzi, którzy mieli być „obywatelami ZSRR”, nawet jeśli nimi nie byli.

Kozacy gorączkowo jęli radzić się. Natychmiast zorganizowano głodówkę i wywieszono plakaty nawołujące do mobilizacji. Pisano petycje. Do wszystkich. Do premiera Churchilla, do generała Eisenhowera, do króla Jugosławii Piotra II, do papieża. Brytyjska kancelaria petycje przyjmowała i wyrzucała hurtem do kosza. Powoływano się na osobistą znajomość generała Krasnowa z marszałkiem Alexandrem, odwoływano do wspólnej walki z bolszewicką zarazą w 1919 roku. Na próżno. Gdy Brytyjczycy przywieźli prowiant, musieli go rzucić na ziemię. Żaden Kozak nie tknął jedzenia.

1 czerwca słońce wschodząc oświetliło wielotysięczną procesję. Na jej czele szli duchowni, niesiono święte obrazy i chorągwie. Kozacy żarliwie modlili się, tak prawosławni, jak i muzułmanie i katolicy. Modlitwa trwała do 8 rano. Brytyjczycy odczekali chwilę i rzucili się z pałkami i kolbami na wystraszoną ciżbę. Okładali po głowach, rękach, nogach. Bili do nieprzytomności, dźgali bagnetami, strzelali. „Nie ruszać Anglików! Modlić się! Przenajświętsza Bogurodzica obroni!”, krzyczeli popi. Wszyscy czekali na cud, który nigdy nie nadszedł.

Tłum zafalował i odsłonił ołtarz. Ku brytyjskim żołnierzom wyszedł pop z Biblią w ręku. Wytrącono mu ją bagnetem. Ołtarz przewrócono, na co Kozacy zareagowali groźnym „Urra!”. Anglicy cofnęli się, bojąc się, że Kozacy zaraz przejdą do natarcia. Niektórzy z brytyjskich żołnierzy wiedzieli, że robią coś podłego, coś urągającego wszelkim normom cywilizowanego świata. Do jednego z nich podeszła mała dziewczynka. Dziecięcym, niezgrabnym pismem napisała na kartce po angielsku, prosząc, by ją zabito, ale niech nie oddają jej Sowietom. Brytyjski żołnierz przeczytał napis i rozpłakał się.

Kozacy stawiali opór, jak Anglikom kogoś udało się wyrwać i wrzucić na pakę ciężarówki, ten zaraz wyskakiwał z powrotem. Bito więc do nieprzytomności. Wielu ludzi zadźgano, albo zastrzelono - kobiet, starców, dzieci. Dantejskie sceny trwały i następnego dnia. Niektórym Kozakom udało się uciec, większość jednak trafiła w ręce Sowietów. Z samej Austrii Brytyjczycy wydali - wg raportów NKWD - 42 913 osób. Takie sceny ciągnęły się wszędzie, gdzie byli „obywatele ZSRR”. W cudzysłowie, bo wielu z nich nigdy obywatelami ZSRR nie było. Część urodziła się już za granicą, część wyjechała po rewolucji. Wydawano wszystkich. Generała Własowa schwytał oddział SMIERSZ, gdy próbował dostać się do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Amerykański patrol demonstracyjnie zignorował błagania generała, by go ocalić.Także w dalekich Stanach, w New Jersey żandarmeria musiała używać pałek, gazu i narkotyków, żeby spacyfikować 154 „repatriantów”. Nawet neutralna Szwecja ugięła się przed Sowietami i wydała, całkowicie wbrew prawu, kilkuset łotewskich i estońskich żołnierzy SS.

Co ich czekało? Dla oficerów wyrok był tylko jeden. Generała Domanowa, Krasnowa, Szkuro, Girej-Kłycza, Własowa i wielu innych powieszono w Moskwie w 1947 roku. Wraz z nimi zamordowano gen. Helmutha von Pannwitza, który postanowił do końca dzielić los swoich żołnierzy, chociaż mógł ocalić swoje życie - był w końcu Niemcem, a nie „obywatelem ZSRR''. Czasem Sowieci na oczach Brytyjczyków i Amerykanów wieszali „zdrajców” od razu po deportacji. Pozostali - wiele lat łagrów, dla dzieci - sierocińce, niewiele lepsze. Mało kto doczekał „amnestii” z 1955 roku.

Alianci wiedzieli o takich praktykach, niemających nic wspólnego z cywilizacją ludzką na długo zanim wydali nieszczęśników w łapy łobuzów spod czerwonej szmaty. Piłatowskim gestem umyli ręce, przekazując bez sądu, z domniemaniem winy, tysiące ludzi, w tym kobiety i dzieci, XX-wiecznym barbarzyńcom. Złamali podstawowe konwencje i prawa człowieka, o które rzekomo walczyli z niemieckim nazizmem. Dokonali dokładnie takiej samej zbrodni, jakich dopuszczali się naziści - stosując zasadę odpowiedzialności zbiorowej, rozciągniętej na cywilów. Dokładnie to samo zrobili Niemcy, wydając w 1939 r. Sowietom polskich jeńców urodzonych za Bugiem - których potem eksterminowano w Katyniu. Więcej sumienia Alianci mieli wobec nawet takich esesowskich zbirów, jak Jürgen Stroop, którego sprawiedliwie osądzono, zanim wydano go Polsce. Mało tego, Alianci wydawali też robotników przymusowych i byłych jeńców, uwolnionych z niemieckich obozów, chociaż ci niejednokrotnie prosili o azyl na zachodzie.

Kiedy przyszedł egzamin z człowieczeństwa i prawości, to Brytyjczycy i Amerykanie go nie zdali. Zwłaszcza, że nieco ponad ćwierć wieku wcześniej walczyli u boku tych samych Kozaków z bolszewickim wrzodem.

Podobne dantejskie sceny miały miejsce w Jugosławii, gdzie siepaczom Tity wydawano nie tylko ustaszy, ale też włoskich i niemieckich jeńców, jugosłowiańskich cywilów, a nawet czetników - do niedawna sojuszników Wielkiej Brytanii. Tych czekały rozstrzeliwania, topienie, zamurowywanie żywcem w kopalniach. Oblicza się, że Tito i jego siepacze wymordowali co najmniej 150 tysięcy ludzi w 1945 r.

Należy oddać sprawiedliwość - jedno tylko państewko zachowało twarz i honor, którego nie starczyło ani wielkim mocarstwom, ani neutralnym krajom. Maleńkie Księstwo Liechtensteinu nie ulękło się bolszewickich gróźb, przyjmując blisko 500 uciekinierów i odmówiło wydania ich Sowietom. Widocznie książę Franciszek Józef II miał w sobie więcej odwagi, niż wielcy tego świata...

Operacja „Keelhaul” pozostała tajemnicą aż do lat 70., a Aleksander Sołżenicyn nazwał ją „ostatnim sekretem II Wojny Światowej”. W 1996 roku rosyjska prokuratura zrehabilitowała generała von Pannwitza i jego kozackich żołnierzy, oczyszczając ich z zarzutów. Tak zakończyła się historia bitnych i dzielnych żołnierzy w długich czerkieskach, z futrzanymi papachami na głowach i zdobnymi sztyletami u pasów.

Dzisiaj Peggetz jest tylko małą, górską miejscowością. Tak jak w 1945 roku, i dzisiaj zieleni się dolina Drawy. Tylko malutki cmentarzyk z kilkunastoma mogiłami i niewielkim pomnikiem przypomina o straszliwej zbrodni wyrządzonej tu przed laty. I krótkie zdanie w filmie o brytyjskim super-agencie, będące cichym wyrazem skruchy. „Moi rodzice przetrwali brytyjską zdradę i oddziały śmierci Stalina” mówi ze ściśniętym gardłem filmowy Janus.

W 1949 roku stareńki generał Poliakow, jeden z niewielu, który zdołał uniknąć „repatriacji”, napisał w liście do generała Denisowa, atamana w Ameryce, znamienne słowa: „Przyszły historyk wyda bezstronny werdykt na tej gorzkiej tragedii, wyrok na tych reprezentantów „Dumnego Albionu” który zhańbili władcę mórz w przeszłości, i które nie są godne by zwać się członkami współczesnego cywilizowanego rodzaju ludzkiego.”

Nie czuję się na siłach, by ferować werdykt, dlatego pozostawiam go wyłącznie w gestii Czytelnika.

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
MlekoO - #iiwojnaswiatowawkolorze

Wzruszenie mnie ogarnia, gdy widzę to zdjęcie - ...

źródło: comment_i4VE7KEEggtXgZDjBHGE9DpYpaZ3VJoj.jpg

Pobierz
  • 57
@IIWSwKolorze1939-45:

Postanowienia jałtańskie były umowami niższego rzędu, niż konwencje międzynarodowe.


Co ty powiesz? Jakoś dziwnym trafem zachodni demokraci Roosevelt i Churchill byli odmiennego zdania co do interpretacji najróżniejszych międzynarodowych konwencji w lutym 1945 roku w Jałcie, której postanowienia są do tej pory respektowane i potwierdzone po wojnie ku zadowoleniu Ukraińców, Białorusinów i Litwinów.

... pierwszeństwo w stosowaniu miała konwencja genewska i haska, oraz prawo naturalne (które z definicji jest prawem najwyższym).
To tylko naiwna teoria (tak zwane wishful thinking czyli chciejstwo) - te wszystkie konwencje i prawa to tylko nic nie warte świstki papieru. W rzeczywistości, jak uczy historia (a jest ona nauczycielką życia) praktyka jest zupełnie inna.


@vendaval:

Zaprzeczasz sam sobie w jednej wypowiedzi - raz piszesz, że postanowienia są ważniejsze, a raz, że prawo i tak jest nic nie warte.

Nie dość, że demagog, to jeszcze chwiejny jak PSL. (
@IIWSwKolorze1939-45:

Zaprzeczasz sam sobie w jednej wypowiedzi - raz piszesz, że postanowienia są ważniejsze, a raz, że prawo i tak jest nic nie warte


Bzdura, nie przeinaczaj bezczelnie moich wypowiedzi - nic takiego nie miało tutaj miejsca. W moim poprzednim komentarzu napisałem wyraźnie, że:

Jakoś dziwnym trafem zachodni demokraci Roosevelt i Churchill byli odmiennego zdania co do interpretacji najróżniejszych międzynarodowych konwencji w lutym 1945 roku w Jałcie, której postanowienia są do
@vendaval:

Nie demaskuj się - najwyraźniej brakuje ci już jakichkolwiek sensownych kontrargumentów, więc uciekasz się do niewybrednego, prześmiewczego żargonu


Nie, po prostu dyskusja z tobą nie ma najmniejszego sensu. Ignorujesz to, co piszę, lub to, o co pytam, by po kilkunastu komentarzach odkrywczo wyciągnąć coś, co jest w treści posta, albo w moich wypowiedziach, oczekując, że zacznę bić czołem przed faktami, które sam wcześniej napisałem. Jednocześnie kilka razy w toku tej
@IIWSwKolorze1939-45:

Ignorujesz to, co piszę, lub to, o co pytam,


I vice versa.

Jednocześnie kilka razy w toku tej rozmowy obnażyłeś swoją niewiedzę w temacie


Ty także - co do mnie, to przykłady tej niewiedzy, proszę. Co do ciebie, to pierwszy przykład z brzegu odnośnie repatriacji:

z końcem 1945 r. je całkowicie wstrzymano


co jedynie dobitnie świadczy o twojej totalnej ignorancji w temacie. Takie wypowiedzi, jak i twoja wyżej opisana ignorancja
@vendaval:

I vice versa.


Szanujmy się - nie będę po raz dwusetny w tym samym temacie odpowiadał na to samo pytanie. Przejrzyj poprzednie wypowiedzi, potem pytaj.

Ty także - co do mnie, to przykłady tej niewiedzy, proszę. Co do ciebie, to pierwszy przykład z brzegu odnośnie repatriacji:


Tak, przyznaję się, że pominąłem Brytyjczyków, jeśli o to Ci chodzi (swoją drogą, nie jest to dziwne, bo w Wlk. Brytanii w tym okresie
@funkmess:

Racja, nie jest napisane wprost - jeden uciekł, reszta trafiła do radzieckiej niewoli, a we większości byli surowo byli osądzeni przez brytyjskie sądy - równie prawdopodobne jest, że się tam teleportowali.


Ale ty wiesz, że większość BFC nie walczyła w Berlinie, tylko wybrała ucieczkę przez Łabę? Masz to w treści linkowanego przez siebie artykułu oraz w biogramach schwytanych przez Brytyjczyków członków BFC.

Ostatecznie jednak władze niemieckie zdecydowały się na zwolnienie
@IIWSwKolorze1939-45:

Tak, przyznaję się, że pominąłem Brytyjczyków, jeśli o to Ci chodzi


Tych przykładów twojej niesamowitej ignoracji w temacie jest więcej:

zbrodnie kozackie w Jugosławii (tak zaznaczę - Kozacki Stan nie miał z tym nic wspólnego).

Nie wiem, kim trzeba być, by napisać, że w pierwszej kolejności trzeba pamiętać o zbrodniach pojedynczych jednostek kozackich


Bzdura, znowu bezczelnie kłamiesz - oto źródła chorwackie i serbskie na ten temat:

Pierwsza kozacka dywizja Wehrmachtu
@vendaval:

Bzdura, znowu bezczelnie kłamiesz - oto źródła chorwackie i serbskie na ten temat:


1. Dywizja Kozacka nie wchodziła w skład Kozackiego Stanu, tylko XV. Kossaken-Kavallerie-Korps gen. von Pannwitza. Po raz kolejny udowadniasz, że jesteś historycznym ignorantem, który nie ma bladego pojęcia na temat.

Już się weź nie kompromituj, właśnie przyznałeś, że powołałeś się na źródło, którego nie czytałeś.

Wet za wet - ty także nie raczyłeś podać żadnych cytatów z
@IIWSwKolorze1939-45:

1. Dywizja Kozacka nie wchodziła w skład Kozackiego Stanu, tylko XV. Kossaken-Kavallerie-Korps gen. von Pannwitza. Po raz kolejny udowadniasz, że jesteś historycznym ignorantem, który nie ma bladego pojęcia na temat.

... myli jednostki i nie rozróżnia Kozackiego Stanu od XV. Korpusu Kawalerii.


Bzdura wierutna - to ty po raz kolejny udowadniasz, że jesteś historycznym ignorantem, który nie ma bladego pojęcia na temat. Otóż w lutym 1945 roku Pierwsza Kozacka Dywizja