Wpis z mikrobloga

Gothic Kroniki część XII ( Stan postaci – 25 poziom – NAJEMNIK):

Jeśli chcesz być wołany do następnych kronik plusuj komentarz na dole.

Dla nieświadomych, #gothickroniki to autorski tag w którym dziele się wrażeniami z gry Gothic, którą mnóstwo osób zna na pamięć, a ja przechodzę to pierwszy raz ;)

TL:DR – Nawiązałem kontakt z obcą kulturą, mianowicie orkową! Dowiedziałem się o sposobie przedostania się przez orkowy obóz do podziemnej świątyni śniącego, a potem razem z Gornem zrobiliśmy rewolucję w Wolnej Kopalni!

Xardas wydaje się być chyba najbardziej bezpośrednią osobą jaką spotkałem w tej grze. Gdy tylko uznał, że jest gotów mi zaufać, tak poznałem, że ma swój własny plan jak zniszczyć barierę, a ja po prostu jako ten „godny” mam to zrobić. Nie szuka kompromisu, nie obchodzą go żadne konflikty, przez te wszystkie lata on sam wyrwał się macek politycznych zagrywek Nowego i Starego obozu i postanowił działać sam. I tą samą filozofię stara się teraz przekazać mojemu bohaterowi, któremu również zależy na zniszczeniu bariery.

Po przespaniu się w chatce w Nowym Obozie ruszyłem z powrotem na ziemie orków, celem poszukiwania orkowego szamana, którego pobratymcy wygnali z ich miasta. Wizyta na tych ziemiach okazała się teraz spokojniejsza. Moje poprzednie czystki pozwoliły mi przez chwilę poczuć swego rodzaju wolność, poczucie, że „teraz ja jestem Panem tej sytuacji”. No chyba, że spotykam Ogniste Jaszczury, wtedy moja pewność siebie spada, a ja muszę uciekać xD Albo wtedy, kiedy widzę w oddali za mostem miasto orków i raczej czuję ogromny respekt przed wtargnięciem.
Xardas mówił, że owy ork znajduje się w jakiejś starej cytadeli na wysokim wzgórzu niedaleko jego wieży. Dlatego też moje kroki skierowałem właśnie w to miejsce. Niestety musiałem przez moment kombinować jak tam w ogóle się dostać, ponieważ nie wiedziałem gdzie rozpoczyna się szlak prowadzący na szczyt. W ten sposób spędziłem dobre kilka minut starając się wdrapać na niemożliwie stromą górę. Parę razy niestety spadłem.

W końcu jednak znalazłem właściwą ścieżkę, która doprowadziła mnie do owych ruin. Na miejscu usłyszałem odgłosy walki, i znalazłem tam orków, którzy atakowali szamana! No to ja szybko jeb jeb mieczem (tutaj okazało się, że walka dwuręcznym z maksymalnym skillem jest o wiele bardziej przyjemniejsza) i wrodzy orkowie padli jak muchy. Niestety w tym momencie spotkał mnie poważny bug, ponieważ ork, którego ratowałem zglitchował się i miał wgraną jedną i tą samą animację. Nie mogłem nic zrobić, ani go zaatakować, ani z nim porozmawiać, co mogliście zobaczyć tutaj.
Na szczęście jest coś takiego jak wczytywanie, dlatego mogłem znowu stoczyć walkę z orkami i teraz moja rozmowa z szamanem mogła dojść do skutku.
I w tym momencie dowiedziałem się mniej więcej tego samego co u Xardasa. Zaprzyjaźniłem się z owym orkiem, znał ludzki język, co prawda kaleczył go, ale znał. Dowiedziałem się, że było pięciu orkowych szamanów, co chcieli wygnać zły klan, dlatego przyzwali demona Śniącego by wspomógł ich w walce. Jednakże demon okazał się kapryśny i nie okazał wdzięczności i zamienił tych szamanów w ożywieńców. Teraz orkowie modlą się do niego i składają mu ofiary by Śniący nie był zły, a wszystko odbywa się w podziemnej świątyni w ich mieście. ŚWIĄTYNI!! :D
Chyba tak to szło, zrozumienie orka było dla mnie dosyć problematyczne xD

W każdym razie, mam teraz uzupełnioną mapę o tereny orków! No i, żeby orkowie nie chcieli mnie tam na miejscu zabić w ich mieście (prosiłbym się o samobójstwo), to mam przynieść tzw. ULUMULU, czyli coś w rodzaju… orkowej przepustki. A po to Ulumulu mam się przejśc do Nowej kopalni (cóż za zaskoczenie ;D), gdzie w niewoli przetrzymywany jest przyjaciel owego orkowego szamana (sorka ale nie pamiętam jego imienia, wczoraj jeszcze pamiętałem)
No to co, plan jest, rozmowa z orkowym szamanem odbyła się, to wróciłem do Xardasa, któremu zdałem relację. Ten ucieszył się i od razu dał mi zadanie bym poszedł do Świątyni Śniącego! Nie obchodzi go jak i w jakich okolicznościach. Po prostu tam mam iść i poznać odpowiedź na zniszczenie bariery.
Zanim jednak zdałem relację Xardasowi, to zwiedziłem cały teren owej cytadeli na szczycie. Pisaliście mi, że właśnie gdzieś w tamtym rejonie mam do znalezienia drugą część Chromanina! I po paru minutach intensywnego szukania (trafiłem nawet do jakiejś podziemnej krypty uruchamianej przyciskiem znajdującym się na jednej z kolumn, a tam musiałem stoczyć walkę z kamiennym golemem) znalazłem księgę na szczycie małej wieżyczki. No to kumam, chodziło o to bym się wspiął na najwyższy szczyt w świecie gry. Teraz moją zagadką jest znalezienie „czegoś co kiedyś zostało rozdzielone, ale po bolesnej rozłące zostało znów połączone”. Tutaj też mi napisaliście mniej więcej, żebym sugerował się mapą, a będąc bardziej dokładnym chodzi o jakąś rzekę. Cóż, fajne te zagadki, ale niestety nie znam na tyle świata gry na pamięć by rozkminiać to. Ale będę próbował dalej!

Po powrocie do Nowego Obozu przywitał mnie jeden z magów wody, u którego zaopatruje się w mikstury i powiedział, że przygotowania do odwetu na wolną kopalnie zakończone! Gorn czekał więc na mnie na drodze prowadzącej do kopalni i powiedział cały uradowany, że zrobimy tam zaraz rzeźnię. A w międzyczasie zanim wyruszyliśmy to dostałem mały quest od Wilka, który chce bym mu przyniósł płytki pancerzy pełzaczy, ale PRAWDZIWYCH pełzaczy. Bo może zrobić z nich świetną zbroję ;D

No to ruszyliśmy razem z Gornem na wolną kopalnie! Po drodze ubiliśmy pare zębaczy i znaleźliśmy się w tym, jak to określił ork „kocioł”. Tam oboje zastaliśmy martwą ciszę. Leżące ciała kopaczy oraz najemników raczej nie napawały optymizmem. Gorn został na górze celem zabezpieczenia tyłów, a je zacząłem schodzić na dół. Cóż, skoro nie żyją, to przeszukałem prawie wszystkich. Byłem więc zaopatrzony w dodatkowe mikstury, wytrychy oraz rudę i och broń (do sprzedania). A przy dowódcy znalazłem zajebisty topór dwuręczny! Który natychmiast założyłem.
Na dole spotkałem „starych znajomych”, którzy znowu oskarżyli mnie o zdradę. I rzucili się na mnie. Tutaj niestet zginąłem bo okazali się mocni, bardzo mocni!
Na tyle, że zwykła potyczka nie wchodziła w rachubę, dlatego musiałem początkowo uciec od nich i wykończyć ich z kuszy. Potem odciągnąłem jednego od pozostałych i zabiłem go. Potem kolejnych. Wygrałem, ale szczerze mówiąc jeśli tak wygląda komitet powitalny, to aż się obawiałem tego co będzie w środku…
Zjawił się Gorn, który po krótkiej wymianie zdań zlecił mi otworzenie włazu. Weszliśmy do środka…

Nawet nie zdążyłem się rozejrzeć. Od razu rozpoczął się zmasowany atak z kuszy na nas. Gorn wybrał sobie któregoś strażnika i zaczął go gonić, a je szukałem bezpiecznego schronienia przed śmiercionośnymi bełtami, które zmasowane robiły dosyć sporą krzywdę. Skryłem się w jakimś niższym poziomie i również zacząłem strzelać. Na szczęście moja zręczność odpowiednio pozwalała na masakrowanie moich dawnych kompanów. Gorn prowadził jakąś swoją osobistą krucjatę, bo kompletnie zniknął mi z oczu.
Po pierwszej fali mogłem się odrobinę rozejrzeć po okolicy. Noo, kopalnie podobna do tej Gomezowej, tylko światło bardziej żółte, no i znowu złapał mnie skurcz na samą myśl, że muszę zacząć orientować się w terenie. Odnalazłem Gorna, który, jak się okazało, walczył z drabiną na dole, bo próbował wchodzić na górę, ale po chwili puszczał się i wchodził z powrotem ….
Zagadałem go i miałem możliwość zostawienia go na straży! Zadowolony nie był, ale wolałem by jednak został (jeszcze mi pisaliście, że Gorn lubi się bugować). Poszedłem szybem dalej.
Niestety ciężko mi opisać gdzie konkretnie się znajdowałem, te szyby były dosyć mocno #!$%@? w swej strukturze. Po prostu szedłem przed siebie i trafiałem na strażników oraz cieni, których po kolei pokonywałem. Były to walki dosyć miejscami mozolne, bo polegały na cierpliwym atakowaniu kuszą, a niektórych zabijałem toporem. Kopaczy nie zabijałem specjalnie, chyba że mi się napatoczyli na kusze bądź topór. Ale jakoś nie chciało mi się wchodzić po mozolnej drabinie tylko po jednego kopacza xD
W ten sposób schodziłem niżej i niżej aż trafiłem na pełzacze! I te okazały się dosyć ciekawym wyzwaniem. Nie były co prawda jakoś specjalnie trudne, ale przede wszystkim potrafiły się bronić. Przez co niektóre walki z nimi były długie. Bo nie mogłem znaleźć idealnej luki w obronie. No ale czego się nie robi dla dobrej zbroi ;P
Kiedy już zgubiłem się na dobre w tej całej kopalni to odnalazłem orka! I ten opowiedział mi o Ulu-mulu, jednakże pierw musiałem znaleźć jakieś jego lekarstwo. No.. i szukanie go zajęło mi z zegarkiem w ręce jakieś 25 minut. Przyniosłem mu je, wypił i od razu poczuł się lepiej. No więc porozmawiałem z nim i okazuje się, że żeby Ulumulu dostać to muszę przynieść składniki. I to nie byle jakie! Ale trofea takich stworów jak Troll, Ognisty Jaszczur (#!$%@?.. ), Cieniostwór i Błotny wąż. Czeka mnie więc nie lada wyprawa.

Wolna Kopalnia została odbita! Gorn został tam by pełnić nad nią pieczę. Ja wróciłem się do obozu oddać płytki Wilkowi, który teraz cierpliwie będzie próbował je połączyć. Mam się do niego zgłosić „za jakiś czas” .
Dlatego następnym razem rozpoczną wędrówkę po całej koloni celem wybicia wszystkiego co się rusza, no i przy okazji zdobędę składniki Ulumulu!

Opinia:

Odbijanie kopalni było jak zawsze w tym uroczym stylu Gothicowym. Wszystko odbyło się bez fanfar, jakiejś epickiej muzyki i dramatyzmu. Wszedłem do kopalni i zaczęła się jatka. Tyle.. tylko i aż tyle. To nawet swego rodzaju urok tej gry, że nie porywa się na jakąś wymuskaną epickość, a wszystkie wydarzenia mają taki przyziemny klimat. Przyzwyczajony jestem do Wiedźminów i Skyrimów, gdzie quest zbierania malin robi się epicki, bo atakuje wilkołak czy inne gówno, wszystko w rytm epickiej muzyki przerwanej dramatycznymi ujęciami. Walki były ciężkie, wymagające, trzeba było trochę strategii by podejść do strażników. Pełzacze też okazały się ciężkie do ubicia. Według waszych relacji i komentarzy czeka mnie jeszcze wiele starć i emocji.
Swoją drogą użytkownik @bandytaz postanowił zrobić ciekawą rzecz. Mianowicie nagrać moje kroniki w wersji audio! Możecie zobaczyć jego próbki tutaj , a na jego kanale youtube będą się pewnie pojawiały kolejne. To naprawdę bardzo miłe i wręcz budujące, że komuś na tyle podobają się moje wypociny, że aż postanowił je nagrać!

Do następnego!

#gothic #gothickroniki
Dziuzeppe - Gothic Kroniki część XII ( Stan postaci – 25 poziom – NAJEMNIK):

Jeśli...

źródło: comment_XXX42H01tkeF0M70Ed2Pp1uPd5qcoVhs.jpg

Pobierz
  • 53
  • Odpowiedz
@Dziuzeppe: teraz tylko pomysl jak znalezc te "stwory", bo wiadomo, na sciezce nie stoja. Widze ze masz problem z ognostymi jaszczurami. Hmm tu tez pomysl xd jak radziles sobie z golemami, moze jaka magia pomoze? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Dziuzeppe: Powiem Ci z góry żebyś nie łaził na darmo - zbroja będzie gotowa jak zacznie się V rozdział. Trofea - trolle zrespiły się w miejscach gdzie były poprzednio, a z jaszczurami aż tak bym nie przesadzał, odrobina taktyki i można sobie poradzić, ewentualnie jakieś zwoje np fala lodu.
  • Odpowiedz
@Dziuzeppe: Każdy twój wpis, czytam trzy razy. Za pierwszym dla przyjemności i wspomnień. Za drugim co by tu ciekawego opowiedzieć z perspektywy doświadczonego gracza jednocześnie nie spojlując. I za trzecim gdy po kolei cytuję fragmenty i odpowiadam na nie bo nie sposób zapamiętać co gdzie jest w tak długim tekście. :D
  • Odpowiedz
@Sachees: Własnie nie, w sumie ostrzegliście mnie przed tym glitchem pare razy, więc jak miałem okazję to go zostawiłem przy wyjściu, ale potem się do mnie pruł, że "zginął mój człowiek, odpowiesz za to", ale nie atakował.
@A-10_Warthog: Oo dobry pomysł, tylko musze kupić gdzieś zwój fali lodu
@kRpt: Oo dobrze wiedzieć z tą zbroją. No w sumie może przesadzam, ale jak do mnie taki jaszczur podchodzi i mnie
  • Odpowiedz
ogólnie to Gorn u mnie był spokojny, coś tam raz powiedział, ale mnie nie atakował


@Dziuzeppe: no i #!$%@?, kto nie dostał #!$%@? od Gorna ten nie przeszedł Gothica, teraz musisz grać od nowa ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz