Wpis z mikrobloga

Jako, że teraz na czasie jest serial #czarnobyl opowiem Wam pewna historię. Ciężko się będzie to czytało bo nie umiem zrobić entera na srajfonie więc z góry przepraszam. Historie opowiedziała mi mama, w 1986 roku miałam roczek, mieszkaliśmy na wsi, to były czasy komunizmu, cała nasza duża rodzina zjeżdżała się po świnki, ziemniaki, jajka, marchewkę buraku mleko itd jak do hipermarketu nie dając nic w zamian, nawet lizaka dzieciom a było nas 4. Wiem matka głupia powinna była ich pogonić, ale to dobra kobieta i oddała by serce na talerzu jakby komuś było potrzebne. Kiedy wybuchł czarnobyl a pamiętajcie na wsi nie było wtedy tv, ani gazet, ale mama mówiła ze czuć było ze coś się dzieje... Pojechała za swoimi sprawami do Lublina, a ze miała czas do autobusu to odwiedziła jedna z ciotek, była u niej ok godziny bo tamta ją wygoniła pod jakimś pretekstem (wiadomo wieśniaczka, nie protestowała) Ciotka miała zamknięte okna mimo ze była piękna pogoda i ciagle myła podłogi, wycierała meble , co jej się nigdy nie zdarzało, dopiero po czasie okazało się dlaczego. Moja mama tego dnia była w Lublinie w mieście i nie dowiedziała się nic, nikt jej nic nie powiedział bo ludzie się bali że płynu lugola nie wystarczy dla nich i dla ich dzieci. My mieliśmy zdechnąć w męczarniach.. Tacy jesteśmy , my ludzie, w razie zagrożenia zachowujemy się jak zwierzęta. Morału nie ma. Puenta jest taka, że ja mając 34 lata nie wierze już w ludzi, bo instynkt zawsze wygra z rozumem. Dziękuje za uwagę, musiałam to z siebie wyrzucić: #gownowpis
  • 54
  • Odpowiedz
@PannaStonka: spoko, powinni podchodzić każdy do każdego i mówić sobie "Czarnobyl jebnal" wiesz tak do losowych ludzi, zapobiagawczo.

Chcesz mi powiedzieć że gazet nie było, TV nie było, radia nie było. I to że twoja matka nie ogarniała radia w 1987 to wina złych ludzi.

#!$%@?ś i pozamiatales.
  • Odpowiedz
@PannaStonka: Generalnie w Polsce mało się gada ze sprzedawcami w sklepach i ekspedientkami w banku. Niby kto miał z nią o tym gadać? Wszyscy założyli że już wie od znajomych albo rodziny.
  • Odpowiedz
@PannaStonka: cool story, łap plusa. Czasem mam też takie rozkminy co by było jakby jakaś wojna wybuchła: czy z sąsiadami, z którymi dzisiaj piję wódkę i mam bardzo dobre stosunki pomagalibyśmy sobie nawzajem, czy przyszli by do mnie z bronią w ręku odebrali jedzenie, leki etc? Doszedłem do wniosku, że relacje na pewno by się ochłodziły i nikt nie byłby skory do pomocy, gdyby sam nie miał w tym jakiegoś
  • Odpowiedz
@ThePolsky: No tak brawo, gratuluje logiki , to moja mama jest winna wszystkiemu.

Reaktor jebnął w nocy. Wyobraź sobie że tak!! Kiedyś nie było smartfonów, telewizji, radia tez nie mieli, nie było ich stać. Może by to mieli gdyby zamiast paść tą rodzine z miasta by sprzedała pare świń.. Na wsi się tak #!$%@?ło że sobie nawet nie wyobrażasz.. chyba masz mało lat skoro nie wyobrażasz sobie życia bez mediów
  • Odpowiedz
@kaspil: Teraz się mało gada, kiedyś ludzie się spotykali grać w karty, czy pic wódkę i inne takie tam ... Wtedy znało się wszystkich sąsiadów z okolicznych wsi albo i całej parafii a dziś to nie wiem kto ze mną mieszka na klatce w bloku ...
  • Odpowiedz
@PannaStonka: powiedz mi czyja to wina ze twoja mama nie sprzedała świń i nie zadbała o to żeby mieć radio? Ludzi w mieście? Logika.

Jeszcze raz mi wytłumacz: ludzie mieli do niej na ulicy podchodzić? Do obcej osoby? I pytac: czyta pani gazety, czy poczytać pani? A może streszczenie audycji radiowej, opowiem chętnie. Tak. Logika.

Ja pamiętam, że radia za komuny były. Na wsi się #!$%@?ło i wtedy i dziś.
  • Odpowiedz
@PannaStonka w mieście nie dziwię się, że nikt nie powiedział. Raczej też bym nie mówił każdemu przechodniowi chyba, że bym naprawdę widział kogoś bardzo nieświadomego tak na pierwszy rzut oka.
Moja babcia puściła wtedy kuzyna, żeby się bawił na placyku przed blokiem, bo była piękna pogoda i nie była świadoma skutków promieniowania. Też nikt nie zareagował a osiedle spore.
  • Odpowiedz
@andrzejsztacheta: Dzięki za miłe słowo, dla mnie jest świętą za życia.. Ja mam inny charakter, takich przyssanych pasożytów bym zatłukła..

@ThePolsky co ja Ci będę tłumaczyła, opisałam sytuacje jasno. Nic w gazetach nie pisało, w radiu nikt nie mówił na początku, z reszta nawet nie wiem... Rodzice dowiedzieli się na drugi dzień od pielęgniarki z ośrodka zdrowia jak puścili kartkę żeby przychodzić pić płyn. Założę się ze niektórzy ze
  • Odpowiedz
@PannaStonka:
Mnie załatwili dwie porcje, jedną pewnie oficjalną, drugą po znajomości.
Nie wiem gdzie, ojciec był taksówkarzem , więc sporo osób znał ( a z milicją to flaszki opróżniali:P ) .
Albo gdzieś przez rodzinę - kuzyn był kapitanem w SB...Choć nie... W 86 roku to już był majorem w milicji, w sekcji kryminalnej.
W każdym bądź razie ta druga buteleczka długo w lodówce czekała...na kolejną nuklearną katastrofę ;)
  • Odpowiedz
@Jerry664: Pff no miałam 1 lat to nie pamietam dokładnie :D ale jak już pamietam to był kiosk i raz na jakiś czas, przywoził kierowca PKS ale no nie były to takie aż świeże wiadomości, raczej tygodniki albo przygotowane dzień wcześniej, a nie że o 1 w nocy jebnął reaktor i o 6 było we wszystkich gazetach.

P.s. Z reszta nie musisz mi ufać, nie napisałam tego postu żeby kogoś
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@PaulStanley: moj ojciec tez byl w woju wtedy i byl w oddziale strazackim, to byl wypadek w Czarnobylu to przez 2 tygodnie z licznikem geigera sprawdzali promieniowanie i dowodztow mowilo ze to ttlko takie cwiczenia i pozniej powiedzieli chlopakom ze elektrownia wybuchła
  • Odpowiedz