Kolejny utwór p. Henryka Zbierzchowskiego, któremu Lwów był bliski sercu.
1935
INWOKACJA
Kocham Cię Lwowie, miasto mej młodości, Która się dotąd w moich żyłach pieni, Bom krew z krwi twojej i kość z twojej kości, Bośmy na wieki z sobą połączeni I coś do serca mego sobie rości Najlichszy z bruku twojego kamieni, Który źrenicą całowałem jasną I wydeptałem stopą swoją własną.
I nieraz pytam, dokąd mi iść, dokąd, Gdy już widziałem tyle świata stolic I ani uśmiech uwodzący Giocond, Ni czar przedziwny nadmorskich okolic, Ani Mont Blancu śnieżysty prostokąt, Patrzący słońcu złocistemu do lic, Nie był mi droższy, niż ty moje miasto, Gdziem żył i szczęście swe dzielił z niewiastą.
Więc jeśli kiedyś na gwiazd pójdę połów I zamknie moje znużone powieki Śmierć swoją dłonią tak zimną jak ołów, Jeszcze zobaczę, jak obraz daleki, Te białe wieże twych cudnych kościołów, Jak wynurzają się z oparów rzeki I jak się pławią w wieczornej godzinie W bladym, przeczystym niebios seledynie...
Kolejny utwór p. Henryka Zbierzchowskiego, któremu Lwów był bliski sercu.
1935
INWOKACJA
Kocham Cię Lwowie, miasto mej młodości,
Która się dotąd w moich żyłach pieni,
Bom krew z krwi twojej i kość z twojej kości,
Bośmy na wieki z sobą połączeni
I coś do serca mego sobie rości
Najlichszy z bruku twojego kamieni,
Który źrenicą całowałem jasną
I wydeptałem stopą swoją własną.
I nieraz pytam, dokąd mi iść, dokąd,
Gdy już widziałem tyle świata stolic
I ani uśmiech uwodzący Giocond,
Ni czar przedziwny nadmorskich okolic,
Ani Mont Blancu śnieżysty prostokąt,
Patrzący słońcu złocistemu do lic,
Nie był mi droższy, niż ty moje miasto,
Gdziem żył i szczęście swe dzielił z niewiastą.
Więc jeśli kiedyś na gwiazd pójdę połów
I zamknie moje znużone powieki
Śmierć swoją dłonią tak zimną jak ołów,
Jeszcze zobaczę, jak obraz daleki,
Te białe wieże twych cudnych kościołów,
Jak wynurzają się z oparów rzeki
I jak się pławią w wieczornej godzinie
W bladym, przeczystym niebios seledynie...
Kocham Cię Lwowie!
bulwowołacz.exe
@kaosha
@pani_doktor_od_arszeniku