Aktywne Wpisy
tindeRoman +452
Kupiłem sobie najmocniejszy możliwy paralizator i wam też to polecam. W Krakowie i innych polskich miastach roi się od patologii z „psieckami” bez kagańca ani smyczy, więc rozwiązanie jest jedno - jeśli taki pies choćby źle na ciebie spojrzy, przepuść przez niego całą moc swojego paralizatora aż będzie sztywny, ale zostaw trochę baterii na samoobronę przed rozwścieczonym właścicielem. Jeśli ci ludzie nie są w stanie zaakceptować że życie człowieka jest ważniejsze niż
EdgyCaesar97 +15
Ni cholera nie ogarniam młodych ludzi w Polsce..
Po jakiego wała macie parcie na mieszkanie w wielkich miastach typu Warszawa/Kraków/Wrocław, gdzie mieszkania kosztują po zyliony. Zamiast się przeprowadzić w jakieś zajebiste regiony typu Mazury/góry i kupić coś wielkiego od razu, skoro i tak pracujecie na odległość z domu?
Serio to, że raz na miesiąc idziecie do knajpki czy kina, ma aż takie wielkie znaczenie?
Ktoś
Po jakiego wała macie parcie na mieszkanie w wielkich miastach typu Warszawa/Kraków/Wrocław, gdzie mieszkania kosztują po zyliony. Zamiast się przeprowadzić w jakieś zajebiste regiony typu Mazury/góry i kupić coś wielkiego od razu, skoro i tak pracujecie na odległość z domu?
Serio to, że raz na miesiąc idziecie do knajpki czy kina, ma aż takie wielkie znaczenie?
Ktoś
1. Powód wezwania: duszność, POChP
Mężczyzna 75 lat, choruje na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. 24 godziny na dobę korzysta z koncentratora tlenu – w zasadzie przerwy tylko na toaletę i posiłki. Obecnie zaostrzenie choroby – od 8-10 godzin intensywna duszność, która nie przechodzi po stosowanych lekach. Nie dzwonił wcześniej bo myślał, że przejdzie choć sam dobrze wie, że nigdy nie przechodzi. Pacjent jest stałym klientem pogotowia i szpitalnego oddziału pulmonologii. Osłuchowo liczne zmiany nad oskrzelami i płucami. Podano leki wziewnie i dożylnie – bez poprawy. Przewieziony do oddziału chorób płuc.
Stan nagłego zagrożenia? Tak
2. Powód wezwania: ciśnienie tętnicze krwi 200/100 – oporne na leki, ból głowy
Kobieta 72 lata, wzrost ciśnienia tętniczego od 2 godzin. Zażyła captopril 25mg podjęzykowo – bez istotnej poprawy. W badaniu ciśnienie takie jak w opisie wezwania. Nie jest to dla niej jakaś wielka wartość bo na co dzień ma 160/100 i przy tym czuje się dobrze. Ostatni raz źle się czuła jak miała 240/120 i z tego powodu była na SORZe 2 tygodnie wcześniej – po obniżeniu ciśnienia poszła do domu. Bez bólu w klatce piersiowej. Ma problemy emocjonalne – w tamtym roku po chorobie nowotworowej zmarł jej syn, jeszcze rok wcześniej mąż. Dziś dużo o tym myślała co najprawdopodobniej spowodowało całą sytuację z ciśnieniem. Podano lek obniżający ciśnienie dożylnie, dodatkowo lek uspokajający – po pół godzinie 160/90. Udzielono porady jak postępować w przypadku wzrostów wartości ciśnienia i gdzie można się zgłosić po pomoc lub poradę.
Stan nagłego zagrożenia? Powiem, że nie choć może się tu narażę. Uważam, że na pewno z takimi wartościami jak u pani trzeba walczyć ale nie musi to być od razu interwencja pogotowia. Dobrze by było gdyby ktoś pani wcześniej udzielił porady co może zrobić w takim przypadku jak ten wyżej. Pani nie wie, że funkcjonuje coś takiego jak nocna i świąteczna pomoc lekarska gdzie można zadzwonić i poprosić o poradę lekarza
3. Powód wezwania: wymioty, ciężki oddech, opadnięty kącik ust z lewej strony od godz. 14, stan po dwóch udarach, nadciśnienie tętnicze, Parkinson
Kobieta lat 84, nie wiem skąd w powodzie wezwania opadnięty kącik ust - na miejscu nic takiego nie ma. Jest za to gorączka od dnia poprzedniego – do 39 stopni. Jeden raz zwymiotowała treścią pokarmową. Duszność narastająca od kilku dni. Obrzęki kończyn dolnych narastające od 2 tygodni. U lekarza nie była, lekarz nie był także na wizycie domowej bo nie wezwali. Liczne zmiany osłuchowe po prawej i lewej stronie zarówno nad płucami jak i oskrzelami. Niskie wysycenie krwi tlenem.
Podano leki przeciwgorączkowe, przeciwzapalne. Pacjentka przewieziona do SOR z podejrzeniem obustronnego zapalenia płuc oraz zaostrzenia przewlekłej niewydolności krążenia – diagnoza potwierdzona przez kolegów z SOR przy okazji następnej wizyty u nich.
Stan nagłego zagrożenia? I tak i nie… gdyby wcześniej szukali pomocy to pani od paru dni była by już leczona w szpitalu. Nie zmienia to faktu, że na chwilę obecną z powodu intensywności objawów wezwanie zasadne
4. Powód wezwania: silne krwawienie z nosa, kilka godzin temu założona tamponada obustronna
Mężczyzna 60 lat. Rodzina Romska (albo Cygańska- nie wiem). Ma to spore znaczenie w kontekście całej historii bo nie wiem czy próbował ktoś z was gadać kiedykolwiek z osobnikiem tej narodowości. Mówisz coś do jednego a zaraz odpowiada Ci krzykiem siedmiu, którzy stoją obok.
Pacjent z krwawieniem (niezbyt intensywnym) po tylnej ścianie gardła (od 2 godzin) – na zewnątrz się nie leje bo ma założoną tamponadę przez laryngologa o godz. 16 tego samego dnia (jest północ). Co parę minut odkrztusza niewielki skrzep krwi. Ciśnienie tętnicze 130/80 więc to nie przyczyna krwawienia. Uraz neguje. Tamponady nie ruszał. Wcześniejsze krwawienie też było przy takim ciśnieniu. Tłumaczymy, że pogotowie mu nie pomoże bo nie mamy ku temu możliwości i mógł od razu udać się tam gdzie był zaopartywany. Odpowiada, że wie ale nie ma czym dojechać.
-”A jak pan w takim razie wróci jeśli będzie trzeba?”
-„No jak to jak. Taksówką”
Do dyskusji wtrąca się syn i sapie do nas, że mamy nie dyskutować bo ojciec jest ciężko chory a nikt mu żadnych badań nie zrobił.
„Powinni mu badania zrobić a nie pchać jakieś waciki do nosa”.
Za chwilę podlatuje dziewczyna ok. 20 letnia z dzieckiem na ręku i drze się: „czy pana tu przyjechała się kłocić? Pana przyjechała pomóc bo ociec ledwo żiw, chodzić nie umi, jak miał do szpitala jechać?”
Patrzę na ojca - chodzić umi dość żwawo i nie potrzebuje pomocy pogotowia tylko laryngologa.
Dalej krzyczy coś jakaś kobita - w sumie nie na nas tylko na tych poprzednich, że mają się nie odzywać.
Kumpel z zespołu zawzięcie stara się z nimi wszystkimi dyskutować – nie raz mu mówiłem, że podziwiam go za wytrwałość, której ja nie mam. Jestem po nocy w szpitalu i mam kolejną noc u siebie w pogotowiu – w dzień nie spałem i nie chce mi się ciągnąć tej wizyty w nieskończoność więc rzucam krótkie „zapraszam do karetki. Jedziemy”.
Przekazany na SOR – z systemu komputerowego jeszcze nie zdążyli go wycofać więc nawet nie musieli go rejestrować.
Stan nagłego zagrożenia? Nie – robimy za taksówkę i pacjent mówi o tym oficjalnie. Nie ma jak dojechać i tyle.
5. Powód wezwania: ból brzucha, wymioty
Kobieta lat 26, nagły silny ból brzucha, intensywne wymioty, ból głownie po stronie lewej ale ciężko jej dokładnie zlokalizować bo rozlewa się na cały brzuch. W badaniu brzuch miękki, bez objawów otrzewnowych, Goldflam po prawej ujemny, po lewej niewielka reakcja bólowa. Mocz oddaje normalnie, stolec normalny kilka godzin wcześniej. W wywiadzie torbiel jajnika lewego rok wcześniej – operowana laparoskopowo. Podano leki przeciwbólowe i rozkurczowe uzyskując prawie całkowite ustąpienie dolegliwości. Przewieziona na SOR do dalszej diagnostyki.
Stan nagłego zagrożenia? Tak
6. Powód wezwania: zaburzenia psychiczne, pobudzony
Mężczyzna lat 35, upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym, w przeszłości ponad 30 razy hospitalizowany w warunkach oddziału psychiatrii z powodu pobudzenia, zachowań agresywnych. Obecnie od 3 dni nie chce przyjmować leków – bo nie. Mama rok temu zwolniła się z pracy żeby się nim opiekować – wcześniej część życia spędził w ośrodkach wychowawczych. Ojciec żyje ale bił chłopaka więc mieszkają sami. Matka lekarz – wie jak synowi dawkować leki wg. zaawansowania objawów ale obecnie jest bezradna. Wracając do pacjenta: od 3 dni bez leków – stoi na balkonie, wyzywa w sposób wulgarny przechodniów, matka obserwuje wzmożone napięcie seksualne, wstydzi się kiedy jest z nim np. na zakupach bo zaczepia kobiety i krzyczy, w nocy nie śpi i zachowuje się głośno będąc uciażliwym również dla sąsiadów. W trakcie wizyty nieznacznie pobudzony. Przewieziony do oddziału psychiatrii.
Stan nagłego zagrożenia? Tak
#prawdziwe999
Komentarz usunięty przez moderatora
(ಠ‸ಠ)
Nie można ubezwłasnowolnić takiego kogoś i skierować go na przymusowe leczenie? Przecież koleś może być niebezpieczny dla otoczenia: skoro nie wie jakie są granice, to co powstrzyma go przed gwałtem?