Wpis z mikrobloga

Ale niektóre media to dostają hopla na punkcie naszych biednych, strajkujących nauczycieli. Przy okazji prezentują nam wysoki poziom dziennikarstwa xD

W artykule na Bankier.pl pt. "Nauczyciele pokazali nam paski wynagrodzeń. Ile naprawdę zarabiają?" jedna z nauczycielek rozprawia się z niesprawiedliwym mitem, jakoby nauczyciele rzekomo mało pracowali.

Poprosiliśmy nauczycielkę języka polskiego ze szkoły podstawowej we Wrocławiu o komentarz w sprawie faktycznej liczby przepracowanych godzin. – Co robi nauczyciel po pracy? Pracuje. Wyliczanie nam godziny tablicowych jest bardzo krzywdzące. Analogicznie – czy płacimy prawnikowi tylko za rozprawę, która czasami trwa 15 minut? Nasz czas pracy jest nienormowany tak, jak w wielu innych zawodach. Jestem polonistką, mam 4 klasy liczące po około 30 uczniów. To daje nam 120 prac pisemnych, stylistycznych w miesiącu. Jedną pracę sprawdzam około 30 min (zapisuję również komentarz), co daje nam 60 godzin miesięcznie. Ponadto sprawdzam kartkówki, sprawdziany i inne wypowiedzi pisemne, około 100 godzin. 2 godziny tygodniowo to zajęcia z uczniami, za które nie dostajemy pieniędzy (są to zajęcia rozwijające zdolności uczniów lub wyrównawcze). Innym zajęciem, które nie jest dodatkowo płatne są zebrania z rodzicami lub rady pedagogiczne, średnio daje to 3 godziny tygodniowo. Przygotowanie do lekcji (tak, pomimo doświadczenia trzeba to ciągle robić) to 2 godziny dziennie, co tygodniowo daje 10 godzin, a miesięcznie 40 godzin. Czytanie lektur to około godzina dziennie. Wycieczki szkolne, za które nie dostajemy dodatkowych pieniędzy, a odpowiedzialność jest ogromna, to około 3 dni lub nawet 10 dni. Kolejny ważny aspekt to wychowywanie. Załatwianie spraw rodzinnych małoletnich to średnio 10 godzin tygodniowo. Czasami nawet więcej, często musimy też zeznawać w sądach. Oczywiście wychowawcy dostają dodatek za wychowawstwo. Kwota: 180 zł miesięcznie w mojej szkole. Czy to dużo? – pyta retorycznie Agata Jacyszyn, nauczycielka z Wrocławia z 9-letnim doświadczeniem.


Normalnie Matka Teresa z Kalkuty! Już myślałem, że po 10 godzinach tygodniowo na "załatwianie spraw rodzinnych małoletnich" zaraz wymienione zostaną praca nad lekarstwem na raka (20 godzin tygodniowo) i wprowadzanie pokoju na świecie (15 godzin tygodniowo). xD
Ktoś w komentarzu pod artykułem ładnie podsumował ten artykuł i policzył ile pracuje pani Agata, nauczyciela z Wrocławia.

18 godzin tygodniowo - pensum, x 4 tyg. = 72h/mieś

dalej:

- 120 prac pisemnych x Jedną pracę sprawdzam około 30 min = 60 h/mieś

- sprawdzam kartkówki, sprawdziany i inne wypowiedzi pisemne, około 100 h/mieś.

- 2 godziny tygodniowo zajęcia rozwijające zdolności uczniów/wyrównawcze) 4 tyg. = 8h/mieś.

- zebrania i rady pedagogiczne, średnio daje to 3 godziny tygodniowo. x4 tyg. = 12h/mieś

- Przygotowanie do lekcji 2 godziny dziennie, x5dni x4 tyg. = 40h/mieś.

- Czytanie lektur to około godzina dziennie. x5dni x4 tyg. = 20h/mieś.

- Załatwianie spraw rodzinnych małoletnich 10 godzin tygodniowo. x4 tyg. = 40h/mieś.

RAZEM 352 h/mieś

A teraz w drugą stronę: 352 h/mieś / 4 tyg. => 88h/tyg. dalej /5dni = 17h 36min. dziennie

17 i pół GODZINY DZIENNIE

To przy założeniu że tydzień roboczy pani Agaty Jacyszyn obejmuje 5 dni roboczych (ta konkluzja wynika z uwagi, że pani Agata w weekendy robi "około 2 kursy w miesięcznie").


Kiedy pani Agata śpi, je, przemieszcza się pomiędzy pracą a domem? No kiedy.... ?! Cud, że po 9 latach takiej pracy jeszcze żyje (oby jak najdłużej) bo ludzie w obozach koncentracyjnych krócej pracowali...

#strajknauczycieli #4konserwy #bekazlewactwa #bekaznierobow #bekaznauczycieli #szkola