Wpis z mikrobloga

@PraiseTheSun: z tego co slydzalem stawka godzinowa jest kilkadziesiat groszy wyzsza ale za to masz umowe zlecenie i za wakacje nie dostajesz kasy xD, nie masz zadnych dodatkow, przywilejow.
  • Odpowiedz
@PraiseTheSun: Nie do końca. W Polsce nie ma szkół prywatnych, które stawiają sobie za cel uczyć na najwyższym poziomie (co najwyżej tak piszą na swoich ulotkach i banerach ale wszystkie zainteresowane strony i tak wiedzą, że to ściema).

Po prostu nie ma klienteli na takie usługi. Zamożni rodzice wiedzą, że jak mają nie aż tak bystre dziecko i zależy im na jego komforcie, to trzeba wysłać do szkoły prywatnej. Natomiast
  • Odpowiedz
W Polsce nie ma szkół prywatnych, które stawiają sobie za cel uczyć na najwyższym poziomie (co najwyżej tak piszą na swoich ulotkach i banerach ale wszystkie zainteresowane strony i tak wiedzą, że to ściema).


@r4do5: Są. Tylko takich szkół jest kilka, może kilkanaście na całą Polskę.
Sam ostatnio byłem zapraszany na rozmowy o pracę w dwóch takich szkołach. Ale jeszcze mam za małą obecność na rynku usług edukacyjnych premium by
  • Odpowiedz
@r4do5: wolę nie podawać.

W jednej z "średniej półki prywatnych" na start (jako nauczyciel stażysta, bez doświadczenia zawodowego)
dostałem 3k brutto za pół etatu nauczycielskiego (10 godzin tablicowych).

W dwóch, o których wspominałem rozmowy zakończyliśmy z mojej inicjatywy przed negocjacjami cenowymi. Nie było tam klimatu do wprowadzania autorskiego programu nauczania, a uważam, że programy z wydawnictw uwsteczniają myślenie uczniów. Więc nie chciałem się męczyć.
Tak czy inaczej zgłaszali się do
  • Odpowiedz
@thorstein92:
Nie jestem nauczycielem ani korepetytorem ale zdaje sobie sprawę, że programy to g---o i polskie podręczniki to też g---o. Matematyka/fizyka oparta na wkuwaniu definicji i nauce schematów to nieporozumienie. Starsze zbiory zadań sprzed ponad 30-40 lat do tych przedmiotów ujdą ale polskich podręczników raczej nie ma.

Pamiętam w liceum na biologii nauczycielka robiła kartkówkę z rna/dna, w żadnym podręczniku nie było tak naprawdę wytłumaczone o co w tych chodzi.
  • Odpowiedz
@r4do5: szczerze mówiąc sądzę, że przyszłością nie są szkoły prywatne, czy szkoły publiczne, tylko formalizacja i strukturyzacja nauczania domowego. Nauczyciel/korepetytor/guwernant w małym wymiarze czasowym moderuje rozwój uczniów/grupy uczniów.
W sumie trochę śmieszne, że przyszłość widzę w systemie, który tryumfy święcił ~200 lat temu. :)
  • Odpowiedz
@r4do5: do tego, nauczyciele z systemu często zapominają, że głównym zadaniem jest rozwijanie umiejętności miękkich, zamiast wiedzy krzyżówkowej. Uczeń klasy 7 zna budowę pantofelka, ale trzeba poprowadzić z nim dodatkowe lekcje by stworzył program "hello world", czy wizytówkę w htmlu.
Nauka wyszukiwania przydatnych informacji czy poradników to nie jest problem szkoły ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
@thorstein92:
To logiczne. Bycie w grupie też jest ważne dla rozwoju młodego człowieka i wszystkiego nie jest w stanie się nauczyć podczas indywidualnych zajęć.

Także wg mnie część zajęć powinna być prowadzona indywidualne, część w małych grupach a część w trochę większych grupach ale nie przekraczających 6-8 osób, nawet w obrębie jednego przedmiotu.

Tylko, że taka edukacja byłaby dostępna dla znacznie poniżej 0,1% polskich dzieci. Co w pozostałych przypadkach? Wiadomo
  • Odpowiedz
@r4do5: no tak sobie wyobrażam. Moderacja "nauki domowej" w grupach 5-6 osobowych. Reszta to praca własna bez nadzoru nauczyciela wewnątrz grupy.
Na jedną grupę ok. 10 godzin w tygodniu przez różnych nauczycieli, w wersji budżetowej mniejszy wymiar godzin.

Co do finansowania - na przyzwoity etat nauczyciela w tym systemie wystarczyłoby 500-700zł składki w grupie.
Finansowo osiągalne nawet dla niższej klasy średniej, a przy obecnie rozdmuchanym socjalu nawet dla ludzi z
  • Odpowiedz