Wpis z mikrobloga

Jak tam mircy? Jutro młodsza część z was ma egzaminy, a tu #strajknauczycieli, na dodatek jeden z największych w historii Rzeczypospolitej. Tylko dlaczego tak masowo? Czego chcą związki i nauczyciele? I o co tutaj obecnie biega? Przygotowałem małe podsumowanie z ostatnich dni.

We wtorek w strajku nauczycieli brało udział (według danych Związku Nauczycielstwa Polskiego) ok. 74,5 proc. wszystkich placówek oświatowych, a więc ponad 15 tys. szkół i przedszkoli. W niektórych miastach strajkujących było więcej niż w poniedziałek, np. w Radomiu i Częstochowie.

Najważniejszym wydarzeniem wtorku było jednak spotkanie przedstawicieli rządu z nauczycielskimi związkowcami w warszawskim Centrum Dialog. Choć rozmowy trwały dwie godziny, nie przyniosły żadnego przełomu. Wicepremier Beata Szydło nie miała dla ZNP i Forum Związków Zawodowych żadnej propozycji dotyczącej aktualnych pensji. Jedyną nowością była możliwość przyspieszenia zmian w pensum (i powiązanych z nim podwyżek) na rok 2022 lub 2021 (wcześniej planowany był 2023 r.). Ale to coś, o czym związkowcy nie chcą teraz rozmawiać. Nauczyciele także nie są specjalnie do tego skłonni. Dlaczego?

Dziś polski nauczyciel pracuje formalnie 40 godzin w tygodniu, ale tzw. pensum, czyli czas spędzony przy tablicy, to 18 godzin. Wśród państw OECD to jeden z najniższych wskaźników, ale na szarym końcu jesteśmy także w kwestii nauczycielskich pensji. W dodatku z raportu Instytutu Badań Edukacyjnych wynika, że w praktyce nasi nauczyciele pracują znacznie więcej - średnio 47 godzin tygodniowo - poświęcając czas na przygotowanie do lekcji, sprawdzanie klasówek, spotkania z rodzicami. Beata Szydło zaproponowała wydłużenie pensum w dwóch wariantach: o cztery lub aż o sześć godzin, co ma miec w teorii przełożenie na wyższe wynagrodzenie, które wg rządu w perspektywie 4 lat ma osiągnąć 8 tys. zł brutto miesięcznie.

Żeby realnie ocenić tę propozycję, trzeba wiedzieć, jaką częścią tych pensji jest wynagrodzenie zasadnicze, a o tym rząd milczy. Dziś (przy 18 godzinach pensum) średnia dla nauczyciela dyplomowanego to 5603,19 zł, w tym 3483 zł wynagrodzenia zasadniczego. Nauczyciele oburzają się, gdy rząd posługuje się średnimi, bo to „pensja wirtualna”, uwzględniająca wszystkie dodatki, również takie jak odprawa emerytalna, których nauczyciele na swoich kontach na co dzień nie widzą. Dziś w przypadku nauczyciela dyplomowanego wynagrodzenie zasadnicze stanowi 70 proc. średniej krajowej. Nauczyciel stażysta jeszcze w 2010 r. zarabiał 60 proc. średniej krajowej, teraz już tylko połowę. Jeszcze w zeszłym roku połowa stażystów zarabiała poniżej 2750 zł brutto (gdy już wliczymy wszystkie nauczycielskie dodatki!). To oznacza, że siła nabywcza młodego nauczyciela w Polsce należy do najniższych wśród krajów rozwiniętych. Gorzej jest tylko na Łotwie, Węgrzech, Słowacji i w Brazylii. Skutkuje to brakiem zaintersowania zawodem nauczyciela wśród młodych ludzi. Mediana wieku nauczycielskiego już dziś oscyluje wokół 50 lat, tylko 7 proc. nauczycieli ma mniej niż 30 lat.

Jak zauważają związki – wydłużenie pensum oznacza pewne zwolnienia, bo więcej godzin przypadających na jednego nauczyciela, to automatycznie wiązać się będzie z redukcją etatów.

Co więcej, proponowane przez rząd rozwiązania skrytykowała wcześniej „Solidarność” i dlatego nie znalazły się one w porozumieniu, które podpisała w niedzielę z rządem. ZNP i FZZ były gotowe na kolejne poważne ustępstwa, ale rząd nie chciał o nich nawet rozmawiać. Związkowcy proponowali, by proponowaną 30-proc. podwyżkę rozłożyć już nie na dwie transze po 15 proc., ale na trzy raty po 10 proc. Brali nawet pod uwagę, że część tej podwyżki można byłoby przenieść na rok 2020.

Rząd wydaje się byc nie zaintersowany potrzebami nauczycieli, który w niedzielę ogłosił fikcyjne porozumienie, podpisane z Ryszardem Proksą, szefem Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność", który jest radnym PiS. Spowodowało to oburzenie nauczycieli, zrzeszonych w Solidarności. Regionalne komisje oświaty "Solidarności" zgłaszają konieczność zwołania nadzwyczajnego zjazdu delegatów i odwołania Proksy. Ten w odpowiedzi groźi strajkującym nauczycielom zrzeszonym w "Solidarności" konsekwencjami. Wielu nauczycieli rezygnuje z członkowstwa w NSZZ Solidarność, który dla nauczycieli zachowuje się tak jakby przestał związkiem zawodowym, a stanowił rządową przybudówkę. Jest to sytuacja kuriozalna i niespotykana od momentu założenia "niezależnego" NSZZ Solidarność w latach 80 !

Przez cały dzień w szkołach we wtorek trwało werbowanie egzaminatorów. Ok. godz. 15 MEN poinformowało, że do pomocy w zespołach egzaminacyjnych i nadzorujących zgłosiło się kilka tysięcy osób z kwalifikacjami pedagogicznymi. #pis nie jest zainteresowane rozwiązaniem sporu także z przyczyn politycznych: zdaje się, że właśnie na trudności w przeprowadzeniu egzaminu liczy rząd. PiS uważa, że z każdym dniem strajku nauczycieli będzie malało poparcie dla nich w społeczeństwie. - Powołują się na badania, że nieprzeprowadzenie egzaminów w szkołach uderzy w nauczycieli, ale też w Koalicję Europejską.

Tłumaczy to też częściowo obecnie stosowany przez partię przekaz medialny, w którym partia próbuje łączyć liderów związkowych z opozycją, oskarża o brak wrazliwości na dobro uczniów, podczas gdy jednocześnie coraz hojniej oferuje rozdawnictwo pieniędzy, w szczególności na wsi (Jarosław Kaczyński obiecał dopłaty 500+ na krowę, 100+ na tucznika) od 2021 roku, czy obietnice wypłat 500+ na każde dziecko (co notabene jest niezrealizowanym hasłem wyborczym #pis z 2015 roku). Partia tym samym sugeruje społeczeństwu, iż Państwo Polskie jest bogate (dzięki rzekomym "rekordowym" wpływom z podatku VAT) i posiada środki na realizację populistycznych postulatów, to nagle jednocześnie na podwyżki w sferze budżetowej środków pieniężnych już zabrakło, co nie umyka uwadze także innych pracowników sfery budżetowej.

Na dodatek rządowe media takie jak np: Media narodowe (np. TVP), WPolityce, GPC, "Niezależna" i partyjne fermy trolli rozpoczeły na nauczycieli medialną nagonkę, tak samo jak wcześniej na inne wczesniej prostestujące grupy społeczne, zmierzające do poniżania, ośmieszania, dehumanizacji i zwykłej mowy nienawiści wobec protestujących przeciwko władzy. Fejkowe konta wymierzone w nauczycieli potwierdził na @wykop sam @m__b oraz @a__s, gdzie @moderacja od poniedziałku banuje liczne "przebudzone" lub nowo założone konta, prowadzone przez te same osoby z krucjatom hejtu przeciwko nauczycielom.

Co dziś przynie dzień? Nie wiadomo. Znaki na niebie i ziemi wskazują więc, że chwilowo rząd dąży (mniej lub bardziej świadomie) do eskalacji protestu, aniżeli jego rozwiązania. Nie zanosi się na to aby w chwili obecnej do końca strajku doszło, ani z woli rządu, ani z woli związków, które już kilkukrotnie złagodziły swoje pierwotne stanowisko ws podwyżek.

Opracowano na podstawie dostępnych w sieci i wykopie artykułów komentujących strajk nauczycieli w Polsce.

#neuropa #4konserwy #polityka #pis #dobrazmiana #strajknauczycieli #polska #wykop #moderacjacontent #oswiata #szkola #szkolastandard #koalicjaeuropejska #bekazprawakow #bekazpisu #1000netto #protest #protestzwykrzyknikiem
grubson234567 - Jak tam mircy? Jutro młodsza część z was ma egzaminy, a tu #strajknau...

źródło: comment_4z5SlawbiZkC5pLJgebEBebK78tRVwYM.jpg

Pobierz
  • 73
  • Odpowiedz
@grubson234567: nauczyciel stażysta jak sama nazwa wskazuje dopiero się uczy to czemu ma zarabiać niewiadomo ile ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Postulat o 1000 zł netto to podwyżka wszystkiego. Trzynastek itp to nie jest tylko podwyżka pensji.
Niech rozważa również likwidację karty nauczyciela bo to przeżytek pokomunistyczny tak samo jak 13 pensja.
Jeśli laczysz 500+ dla krów z nauczycielami to uprawiasz czysta manipulacje. Ta kasa i tak nie
  • Odpowiedz
@MKULTRA:
Oczywiście, że mają taki obowiązek.
To, że Ty nic nie wiesz mnie nie dziwi. Jesteś konserwą, a to z natury rzeczy sprawia, że malutko wiesz.
  • Odpowiedz