Nie ma nic bardziej odzwierciedlającą romantyczną polską duszę spod zn... (@adam2a)

Nie ma nic bardziej odzwierciedlającą romantyczną polską duszę spod znaku żołniersko-wyklętego niż nazywanie sromotnie przegranej per "uratowaniem Europy". Tutaj w wykonaniu nie turbosłowian, ale IPNu:

Z okazji rocznicy słynnej bitwy pod Legnicą przypomnijmy może jakie głupoty potrafi opowiadać Instytut Pamięci Narodowej i jak potrafi naginać historię, byle tylko pasowała do propagandowych potrzeb.

Jak widzicie na załączonym obrazku, w mniemaniu Jarosława Szarka, prezesa IPN-u, "armia Rzeczypospolitej uratowała Europę pod Legnicą w roku 1241".

Panu Szarkowi, któremu w szkole bez wątpienia zdarzyło się przysypiać na historii, wyjaśniamy:

- Bitwa pod Legnicą z kwietnia roku 1241, w której zmierzyły się siły książąt piastowskich i mongolscy najeźdźcy, zakończyła się straszliwą klęską wojsk polskich. Zginął najpotężniejszy z polskich władców dzielnicowych, książę śląski Henryk Pobożny, a zwycięzcy Mongołowie splądrowali sobie podczas tej wojny niemal pół Polski, po czym spokojnie odjechali na Węgry. W ogóle to najazd na Polskę był najprawdopodobniej ledwie atakiem dywersyjnym, mającym uniemożliwić książętom piastowskim udzielenie pomocy Węgrom, na które to wówczas skierowane było główne ostrze ataku mongolskiego. Dodajmy, że dwa dni po klęsce pod Legnicą i armia węgierska poniosła dramatyczną klęskę z rąk najeźdźców w bitwie na równinie Mohi. Po pokonaniu Polaków i Węgrów, Mongołowie rozsiedli się na ziemi madziarskiej na wiele miesięcy.

- Europy nie "uratowała" żadna bitwa pod Legnicą, tym bardziej że ją sromotnie polskie wojska przegrały, a nagła śmierć wielkiego chana Mongołów Ugedeja. Wiosną 1242 roku hordy mongolskie opuściły Europę i powróciły na wschód, by wybrać sobie po prostu nowego władcę.

"Zagrożenie po prostu zniknęło, a Europa stanęła osłupiała w obliczu niewyjaśnionego ocalenia" - opisał to krótko i zwięźle brytyjski historyk John Man. Europejczycy nie mieli bowiem pojęcia, jaki był rzeczywisty powód odejścia Tatarów.

Minęło jednak od tych wydarzeń niemal 8 wieków i dzięki ustaleniom historyków dawno temu udało się to wszystko mniej więcej wyjaśnić.

Ale, jak widzicie, do prezesa IPN-u do dziś to dotrzeć nie może!

No cóż, a potem on i jego kamraci znów będą wykrzykiwać całemu światu "respect us!" i biadolić dramatycznie, że ten świat cały to w ogóle nas nie rozumie.