Wpis z mikrobloga

#sny #snijzwykopem #spanie
Dziś śniło mi się moje rodzinne miasto, nie wiem czy to była inwazja obcych czy jakieś złe moce. Było strasznie. Na niebie pojawiał się co kilkanaście minut taki orb, oświetlając wszystko na czerwono w około, nawet w dzień. Poprzedzone to było dwoma dzwiękami, a na odległych budynkach były przyciski, które należało wcisnąć zaraz po pojawieniu się tego czegoś na Niebie, wtedy mogłeś zadać dwa pytania, po czym on znikał, a za chwilę znowu pojawiała się czerwona poświata wszędzie i działy się przez kilka minut różne dziwne rzeczy. Zapamiętałem dwie ze snu. Wielkie tornado o szerokości ze 40-50 metrów przy ziemi, byłem ukryty w budynku i widziałem je zaraz za oknem, to było bardzo intensywne doznanie. Druga sytuacja to noworodki spadające z wysokości, pojawiąjące sie z nikąd, rozstrzaskujące sie o beton, dzwięk pękających kości. Udało się zadać dwa pytania, w tym jeden namiar na lokalizację drugiego tego czegoś na niebie w okolicach Afryki, oraz podatnego na zniszczenie.
Piękny to był sen, niezapomnę go nigdy.
  • Odpowiedz