Wpis z mikrobloga

z polskiego miałem 4 tematy do wyboru, z tego co pamiętam, a na pewno nie był to
jeden temat. To, ze trzeba było polać wody na 10 stron A4 to fakt, jeżeli idzie o błędy
ortograficzne, to każdy błąd obniżał ocenę o 1 stopień, z tego co pamiętam. Niemniej akurat
tym się nie interesowałem, bo z ortografii i gramatyki byłem dobry, o wiele gorzej było z
literaturą. Gdyby matura z polskiego była tylko z gramatyki i ortografii, to miałbym 5 tak
samo jak z matmy. Niestety ja miałem zawsze problemy z opowiadaniami, rozprawkami i
wypracowaniami, poza tym nie cierpiałem literatury, po prostu nie interesowało mnie to. Ja
jestem typowym ścisłowcem − matematyka, fizyka i chemia − to były moje przedmioty i dla mnie
były one, jak Wy młodzi teraz to mówicie, lajtowe, mimo że ich poziom był wowczas bardzo
wysoki.
Za moich czasów zadania z matematyki na poziomie podstawowym (ja zdawałem rozszerzoną) były
trudniejsze niz obecnie na rozszerzeniach. Dodam, że ja zdawałem maturę w 1988 roku.
Żeby zobaczyć, jak wyglądał wtedy program, to trzeba byłoby sięgnąć do podręczników z
matematyki, fizyki czy chemii z lat 80−tych, jeżeli masz do nich dostęp, to możesz sobie
zobaczyć, co wtedy się przerabiało na lekcjach. Dodam, że nawet na podstawach były pochodne
funkcji i całki, ja na mat.−fiz. miałem pochodne i calki z trudniejszych funkcji, takich jak
y=ex, y=lnx, y=arcsinx, arccosx, arctgx czy arcctgx oraz oczywiście bardziej skomplikowanych
funkcji z nich złożonych, np. y=x*lnx, y=lncosx i trudniejszych, badanie przebiegu tych
funkcji (rozwiązywanie takiego zadania zajmuje ok. 1 godz., a takie zadania bywały na
maturach), a nawet liczby zespolone i szeregi liczbowe, nie tylko geometryczne, ale te
trudniejsze również.
To samo było z fizyką − przerabiało się wszystko od kinematyki poprzez termodynamikę,
elektryczność, magnetyzm, drgania po takie działy, jak kinematyka i dynamika bryły sztywnej,
fizyka atomowa i jądrowa, w tym np.wyładowania w gazach, promienie katodowe i kanalikowe,
promieniowanie rentgenowskie, promieniowanie cieplne, ciało doskonale czarne, a tych ostatnich
pozycji w ogóle się nie omawia. Jak pytam np. uczniów, czy przerabiaja na lekcjach fizyki
choćby wyładowania atmosferyczne − to nikt tego dzisiaj w szkole nie omawia, a za moich czasow
na fizyce ten temat był. U mnie w LO nauczycielka fizyki miała urządzenie wytwarzające wysokie
napięcia służące do wytwarzania wyładowań iskrowych − malych "piorunków" i nam to
demonstrowała w czasie lekcji. Jeszcze robiło się taki eksperyment, że między elektrody tego
urządzenia podkładało się kartkę papieru i "piorunki" podpalały ten papier, zeby pokazać, że
podczas wyładowań wytwarza się ciepło, czuć było też zapach ozonu, dzieki czemu można było
zademonstrować coś w rodzaju mini−burzy. Promieniowania rentgenowskiego też dzisiaj sie nie
przerabia, nie ma tego nawet na rozszerzeniu, a w dodatku ostatnio jakiś baran z MEN wywalił
prąd elektryczny z podstaw na rozszerzenie.
Materiału było więcej i był on trudniejszy, ale ówczesny program był spójny i trzymał sie kupy,
poza tym fizyka i chemia szły w parze z matematyką, na fizyce i chemii nie pokazywano metod i
wzorów wykraczających poza posiadaną w danym momencie wiedzę matematyczną − jakoś te
przedmioty ścisłe były zgrane w czasie i wiedza była uporządkowana. A teraz to jeden wielki
bajzel

#matura #pasta
  • Odpowiedz