Wpis z mikrobloga

01.02.19. Gdańsk. Wracam sobie z wykładów, jestem w drodze na dworzec PKP bo jadę do Malborka na weekend. Zglodnialem. Po drodze tanio można się najeść w 100 gram ale Bar Akademicki na Grunwaldzkiej też spoko, nawet tańszy. Wchodzę i biorę pierś z kurczaka z frytkami i surówką. 13.31PLN. Jedzenia na dwóch, zajebiscie. Płacę i szukam wolnego stołu. Wszystkie zajęte oprócz ostatniego, na samym końcu. Typowe domowe babcine obiady. Powoli kończę jeść a zza pleców słyszę na cały lokal: SZCZĘŚĆ BOŻE. #!$%@?. Ale mam szczęście. Do środka wchodzi Grzegorz Braun otoczony przez kilku swoich apostołów. Podchodzi do ostatniego stolika. Kładzie rękę na moim ramieniu umiejętnie przemycajac do kieszeni obrazek ze św. Grzegorzem i pyta czy można się dosiąść. Odpowiadam, że oczywiście, wolny kraj, na co on odpowiada tylko uśmiechem, tak jakby chciał powiedzieć: a właśnie, że #!$%@? nie. Po czym woła swoich poplecznikow wersami z jakiegoś Psalmu. Przychodzą i niosą mu 2 naleśniki. Braun zaczyna się modlić i nim się obejrzałem cały stół #!$%@? był nalesnikami. Skończyłem jeść swoją porcję naleśników w momencie jak dyskutowali o zamachu Rebeliantów i sojuszniczego plemienia Wookich na Adamowicza. Grzecznie podziękowałem za towarzystwo i naleśniki i zebrałem się do wyjścia, słysząc jeszcze na odchodne - SZCZĘŚĆ BOŻE
  • 2
  • Odpowiedz