Aktywne Wpisy
muchatse +95
dlaczego na tych grupach fejsbukowych wypisują, że studia to strata czasu albo że większość ludzi, która osiągnęła sukces nie ma studiów (xD). Przecież to jakiś cope, wypieranie rzeczywistości. Niemal każdy dobry programista z którym pracowałem, miał studia, niekoniecznie informatyka ale techniczne pokrewne. Zauważyłem również wzrost ogłoszeń, gdzie wymogiem są studia. Na grupach piszą wtedy, że takie firmy są gówniane i niewarte uwagi xD. Rozumiem, że jak ktoś aplikuje na lekarza, prawnika, księgowego
billuscher +408
Cześć Mirki, proszę was o pomoc.
Jestem z moją dziewczyną już 4 lata, na początku było w porządku, z czasem zaczynała mieć (albo raczej pokazywać) coraz więcej problemów, fobia społeczna, problemy z rodziną, depresja. Starałem się być dla niej oparciem, powoli sam już nie mam na to siły. Są momenty, że jest naprawdę wspaniale, jest pełna radości i pozytywnej energii, ale zdarzają się epizody, na ogół spowodowane "zmasowanymi" negatywnymi zdarzeniami, które są bardzo ciężkie. Próbowała już wielu rzeczy, terapia poznawczo behawioralna, leki. Nic na dłuższą metę nie pomogło. Gdy była na lekach ciągle narzekała na to, że czuje się jakby coś jej ograniczało wszelkie emocje, nie tylko te negatywne, ale również te pozytywne. Przestała je brać i przez długi okres było naprawdę w porządku. Później wróciła do leków, brała je nieregularnie (próbowałem ją do tego zniechęcić, ale nic, po prostu zaczęła mnie okłamywać, później przepraszała płacząc) co z pewnością jeszcze gorzej na nią wpłynęło. Oboje mamy 20 lat, ja mam dość dobrze płatną pracę i względnie dobrze się realizuję w swoich pasjach, co paradoksalnie sprawia, że ona czuje się dla mnie ciężarem i twierdzi, że mi nie dorównuje... Nie mogę tak dłużej, jest naprawdę kochaną osobą, ma świetny charakter, świetne pomysły i wspaniały talent. Spora część jej koleżanek zauważyła, że jest z nią gorzej i zaczęło się obgadywanie... że to moja wina, że ją pogrążam, źle traktuję i inne wysrywy związane nie tylko ze mną nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Dowiedziała się o tym i czuje sama do siebie jeszcze większą nienawiść. Zbiegło się to z kłótnią z jej rodzicami, jej ojciec, który ma lekkie problemy finansowe nazwał ją dziwką. Przeprosił ją za to, ale myślę, że coś w niej pękło. To wszystko zaraz przed kandydowaniem na studia, przed którymi ma ogromne obawy. Dzisiaj mi powiedziała, że zamierza się zabić. Dodam, że niecałe 4 dni temu postanowiła wrócić do leków (a zawsze początkowy okres ich brania jest tragiczny). Zwaliło mnie to z nóg, ale staram się coś zrobić, problem w tym, że nie wiem już nawet co.
Jest naprawdę wspaniałą osobą, nie chcę jej tracić. Wiem, że jest wiele rzeczy, które chce zrobić, po prostu twierdzi, że nie ma na to siły.
Najgorsze jest to, że naprawdę nie wiem co mogłoby jej pomóc. Nigdy nie radziła sobie dobrze w relacjach międzyludzkich (była bardzo, bardzo podatna na krytykę), jest w stanie nawiązywać nowe znajomości, ale nigdy się nie otwiera. Osoby, na które po części się otworzyła to te same osoby, które w tym momencie "obrabiają jej dupę" za plecami. Sam się po nich tego nie spodziewałem, ale studia bardzo, bardzo je zmieniły.
Proszę was, jeżeli macie jakiegoś naprawdę dobrego psychiatrę, cokolwiek co mogłoby pomóc, o kontakt. To mój mail:
kemlin2211@gmail.com
Wiem, że wiadomość jest chaotyczna, ciężko jest mi w tym momencie napisać coś złożonego, a myślę, że każda sekunda się liczy.
#psychiatria #psychologia #depresja #fobiaspoleczna
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
Komentarz usunięty przez autora
Koniecznie psychiatra+terapia, a na teraz rozważcie szpital psychiatryczny - i to lepiej rozważcie na zasadzie "co spakować" niż czy w ogóle iść. Szpital może naprawdę pomóc - mnie "zresetował" na tyle, że byłam w stanie podjąć efektywne leczenie, wcześniej przez kilkanaście tygodni bujałam się od kryzysu do kryzysu, aż nadszedł ten ostateczny. Do szpitala możecie pójść