Wpis z mikrobloga

Ehh...
Moja babcia, skończyła 85 lat w tym tygodniu, od ponad dekady ma założony rozrusznik serca. Ostatnią jego wymianę miała parę miesięcy temu. Przy okazji nie widzi na jedno oko i za chwilę straci wzrok w drugim.
Od momentu trafienia na oddział w szpitalu, gdzie miał być przeprowadzony zabieg, zaczęły się problemy.

Przede wszystkim trafiła do sali męskiej, ale na to można w jakimś stopniu przymknąć oko. Ale na to, że w łóżku obok leżał umierający, starszy człowiek, z jakimś rodzajem zapalenia płuc, to było już przegięcie.
Na tym jednak nie koniec fanaberii.
W dniu zabiegu babcia była przenoszona między oddziałami 3 razy (czyli 6x podróż z wyjściem na korytarz), bo lekarze nie mogli zdecydować się na kolejność wykonywanych zabiegów.
Babcia przy tym wszystkim straciła mnóstwo krwi, ale o tym zaraz.

Po powrocie do domu było okej - aż do dnia następnego, gdzie babcia nad ranem ledwo oddychała. Przyjechał nasz rodzinny lekarz i zdiagnozował obustronne zapalenie płuc. Przez miesiąc babcia leżała w łóżku, bez żadnych sił, tuż obok musiała przez ten czas leżeć z nią córka (moja mama) z obawy o życie babci. W domowych warunkach, przy pomocy zaprzyjaźnionego lekarza i pielęgniarki, miała podawane królówki, antybiotyki oraz przetłaczali jej dwukrotnie krew.
W tym czasie parę razy słyszałem, że babcia nie dożyje następnego dnia. W zaledwie dwa tygodnie schudła na tyle, że nie mieściła się w żadne swoje stare ubrania. Wyglądała jak blada śmierć.

Całe szczęście, dzięki opiece swojej córki, pielęgniarki oraz lekarzowi, po ponad miesiącu zaczęła wracać do zdrowia. Odzyskała część sił, zaczęła regularnie jeść i samodzielnie korzystać z toalety. Po drugim miesiącu było już normalnie, prawie jak przed wymianą rozrusznika.
Ale to co wszyscy przeżyliśmy przez ten czas, a przede wszystkim co przeżyła moja babcia, to był po prostu horror.

Ale na tym nie koniec.
Cały post piszę pod wpływem telefonu, jaki moja mama otrzymała wczoraj wieczorem. Lekarz ze szpitala zadzwonił, że babcia koniecznie musi wrócić do szpitala na sprawdzenie rozrusznika, bo występuje w tej partii jakaś wada fabryczna.
Mamę zamurowało, zrobiła się blada i wytknęła przez telefon wszystko, co źle zrobiono w szpitalu. Tak się zdenerwowała, że aż ojciec zszedł do piwnicy.

Tragedia. Babcia znów trafi na oddział, aby być może znów załapać jakiegoś syfa, z którego nie będzie mogła już prawdopodobnie powrócić do jakiegowiek zdrowia.
Polski system opieki zdrowotnej jest bezlistosny. Większość lekarzy, pielęgniarek oraz personelu ma dupie pacjenta - takie są fakty.

#patologiaznfz
#nfz
#zalesie
#zdrowie
#rodzina
#lodz (Kopernik)
  • 2
@Vister81: o ile babcie zmarły już 30 i 40 lat temu, to niedawno zmarła moja mama. Nie dożyła 70 lat. Stało się to nagle bez żadnych oznak wcześniej. Źle się czuła owego dnia i nagle rozległy zawał choć nigdy nie miała z tym problemów. Pewnie nawet sama nie wiedziała, że to się stanie, chociaż tyle jest pocieszające. Zawsze mówiła, że nie chciałaby umierać powoli tak aby wymagała opieki, ale szkoda że
@Vister81 Dobrze wiem o czym mówisz, bo moja babcia trafiła z zapaleniem płuc w tamtym tygodniu do szpitala. Mimo wszystko boli bardziej gdy taki sam system opieki dotyka twoje malutkie dziecko np okulista dzieciecy ma najbliższy termin na grudnia tego roku gdzie kontrola musi się odbyć po 4 tyg. Dobrze że stać mnie na prywatne wizyty lekarzy.