Wpis z mikrobloga

@detektor_szczescia: no w sumie, w nocy w warszawie jeżdżą same w210 (wszystkie taksy), a nie ma tu nic do przekręcania przed sprzedażą, samochód znamy od samego początku, zawsze przy naprawach oryginalne części. Nie ma oszczędzania, wszystkie faktury dokładnie zbierane :) Nawet każde tankowanie zapisywane w zeszyciku (odkąd my go mamy), poprzedni właściciel (nasz znajomy) klepał wszystkie tankowania do excela :)

A i powiem szczerze że naprawdę jak się przesiądziesz do
  • Odpowiedz
@Deykun: Z zeszytu wynika średnia około 30 tankowań w ciągu pół roku, więc to są góra 2h w skali roku, to niedużo. A często poprostu biore paragon, cykam fotkę licznika i jadę dalej w drogę, a jak będę miał czas to sobie spisuje z fotek do zeszytu. To naprawdę nie jest dużo, a naprawdę podnosi wartość samochodu o dużo :)
  • Odpowiedz
@piowit: Pytanie brzmi: Po co? Jest to rzecz zbędna. Wystarczy znać mniej-więcej spalanie.

Większej głupoty niż to: "bardzo dobra profilaktyka sprawdzania stanu samochodu na podstawie spalania" dawno nie czytałem. Dzięki większemu spalaniu możesz okreslić tylko dwie rzeczy, które mogły ulec potencjalnemu uszkodzeniu - sonda lambda i przepływomierz, nic więcej się nie dowiesz. Dlatego jak już pisałem, takie skrupulatne podliczanie spalania jest zbędne.
  • Odpowiedz
@rudy899091: jak nie boli, to czemu nie :), ja lubię być skrupulatny ^^ jeżeli uważasz to za głupotę to tylko twoja sprawa i ja nie mam nic do tego, a uwierz mi że ja jednak widzę z tego duże profity
  • Odpowiedz