Wpis z mikrobloga

Wybaczcie, że kazałem czekać, po kilkudniowej przerwie powracam z kolejnym aktem historii pewnego wrocławskiego liceum, enjoy.

AKT III – Pierwsze znajomości

Pierwszy tydzień w nowej szkole nie należał do przyjemnych. Po tym jak jedyna osoba, z którą gadałem na rozpoczęciu, przeniosła się do innej klasy, miałem dość spory problem żeby zacząć rozmowę z ludźmi, którzy już odrobinkę się znali i gadali na sobie tylko znane tematy. Zauważyłem też, że parę innych osób ma podobnie, zagaiłem więc do jednej w trakcie jednej z pierwszych lekcji W-Fu.

Był to Feliks (imię zmienione na akurat takie na życzenie owego kolegi, #!$%@?, dzięki xD), wielki fan muzyki klasycznej i wszystkiego co związane z logiem Playstation (#!$%@? miał wszystkie konsole, od PS1 do PS4, brakowało mu tylko Vity, którą uważał za #!$%@? żart Sony) a że sam nie orientowałem się aż tak mocno muzyką klasyczną, zacząłem z nim rozmawiać głównie o grach. Szybko się okazało, że gardzi pecetami a w takiego Silent Hilla czy Metal Gear Solid nawet nie grał więc do jego ogromnej wiedzy na temat gier podchodziłem z dystansem. Na wierzch wyszły też jego dwie istotne cechy: szczerość aż do bólu oraz poczucie wyższości. Mówił o wszystkich i wszystkim tak jak chciał, bez żadnych ogródek tylko po to by rzec, że „on to by zrobił lepiej” albo „jeszcze mnie nie zna, jego strata”. Oprócz tych zachowań, które później miały doprowadzić do niezłej kłótni (na szczęście nie ze mną ale o tym potem), Feliks był naprawdę sympatycznym gościem, często z nim gadałem na różne tematy, śmiejąc się z różnych nauczycieli lub kłócąc się która partia w Polsce jest gorsza, ta rządząca czy opozycyjna, nigdy jednak nie doszło do rękoczynów ani nawet podnoszenia głosu. Często też płacił za posiłki moje i znajomych, mówiąc przy tym: „Luz, nie musisz oddawać”, tylko po to żeby w zupełnie losowym momencie mi wygarnąć: „A ty mi jeszcze wisisz 63,50”. Ogólnie rzecz biorąc, człowiek pełen sprzeczności ale na dłuższą metę miły i z charakterem.

Sosnę i Kasię (pseudonim tej pierwszej wziął się od jej nazwiska) poznaliśmy z Feliksem siedząc w pierwszej ławce na lekcji przedsiębiorczości. Dość szybko złapaliśmy wspólny język, ponieważ one, tak samo jak my, za #!$%@? nie ogarnialiśmy o czym pieprzyła ta baba, zwłaszcza gdy chodziło o wykresu popytu i podaży, wtedy Feliks narysował dwie kreski, jak myślał, poprawnie. Pani mu je skreśliła i narysowała dwie zupełnie inne. Takie właśnie miała Sosna, pani jednak też je #!$%@? skreśliła i narysowała takie, które miał Feliks. To było to samo zadanie a ta #!$%@? nie umie się zdecydować jaka jest poprawna odpowiedź xD. Do tej ekipy doszły jeszcze Mamba i Julka. Był też Piotrek ale o nim później. Może je pokrótce opiszę:
Sosna była fanką szeroko pojętej muzyki rockowej i seriali na HBO. Miała swojego crusha (20-letniego typa xD), o którym często pisała na utworzonej po jakimś czasie koleżeńskiej grupki na Messengerze. Ogólnie sympatyczna dziewczyna, z charakterem,
Kasię wyróżniało to, że jako jedyna z naszej ekipy robiła memy, głównie o Piotrku ale nie tylko. Na swojego ojca mówiła w kółko „Łojciec”, wpadła też na pomysł żeby kupić Feliksowi marchewki z sosem żurawinowym w McDonaldzie (ale to na mnie się potem obraził xD). Opisałbym ją jako dość wesołą osobę,
Mamba była najbardziej nieśmiała w naszej grupie ale nadrabiała to szczerym, słodkim uśmiechem i zabawnymi żartami,
Julka z kolei nosiła status tej nieogarniętej, często zapominała o tym, co poprzedniego dnia komuś mówiła lub co robiła ale to ona właśnie najczęściej i najgłośniej się śmiała, nadawała naszej ekipie wyjątkowo wesołego charakteru.
Został jeszcze Piotrek, postać tragiczna i główny złoczyńca w jednej osobie. Już na starcie sprawiał (dość słuszne zresztą) wrażenie wiecznego przegrywa. Zawsze miał tłuste włosy, w #!$%@? pryszczy na twarzy i wyglądał jakby ktoś mu kiedyś #!$%@?ł z żelazka na ryj. Po jakimś czasie jednak zaczął gadać ze mną, Feliksem a potem i resztą ekipy, i to właśnie tutaj zaczyna się pierwsza imba, pierwszy znak, że trafiając do tego liceum, wybrałem się w bezpowrotną drogę ku czystemu mindfuckowi.

Piotrkowi w oko dość szybko wpadła Sosna, o czym często #!$%@?ł na obozie dziennikarskim (tak, dziennikarze sobie jeździli artykuły pisać w ładnej okolicy a ja się #!$%@? musiałem kisić w szkole i kręcić pseudo-filozoficzne bzdety, o tym kiedy indziej), z tego, co później słyszałem od Kasi, łaził za biedną Sosną i #!$%@?ł jej, że bez niej nic nie ma sensu, #!$%@? xD. Był to sztandarowy przykład autystycznego, #!$%@? podrywu. Sosna, jak napisałem wcześniej, miała już obiekt zainteresowań, do tego znacznie ciekawszy więc dość szybko miała dość natrętnego Piotrka. Kasia postanowiła się poświęcić i go od niej odciągnęła, zaczynając z nim gadać. Po jakimś czasie stwierdziła, że jest z niego nawet fajny kolega, któremu nie zależy na związku ale dość szybko i brutalnie miała się przekonać o swojej omylności. Po powrocie z obozu, Piotrek zaczął coraz częściej pisać z Kasią, wykorzystał też dłuższą nieobecność Feliksa, przesiadając się do niej na angielskim. Cały czas też łaził #!$%@? za nią, całkowicie naruszając też jej przestrzeń osobistą. Na zajęciach dziennikarskich, gdy nie było Sosny (z którą przeważnie wtedy siedziała), Kasia postawiła plecak na drugim krześle aby ten debil się nie #!$%@?ł. A on w pewnym momencie podszedł, spojrzał na plecak, zdjął go z krzesła i usiadł obok niej, mówiąc: „O, wolne miejsce jest, to sobie usiądę”, no co za zjeb. Na tej samej lekcji uznał, że #!$%@? nigdy dość więc całkowicie z dupy objął Kasię tak, że nie mogła się ruszyć i powiedział: „Nie wyjdziesz stąd, Kasiu”. Cała sytuacja ze śmiesznej zaczęła się robić trochę niepokojąca, na szczęście zachorował na jakiś tydzień więc Kasia mogła chociaż przez chwilę od niego odpocząć. Gdy wrócił, zaczął męczyć Julkę gadaniną, że „leciał tylko na nią 2 tygodnie, wie, że naruszył jej przestrzeń osobistą i w ogóle #!$%@?ł”. Zdawało się, że zrozumiał swój błąd. Niestety, tak się nieszczęśliwe złożyło, że Kasia w pewną środę nie ćwiczyła na W-Fie, co ten debil z chęcią wykorzystał. Dosiadł się wtedy do niej i Mamby a gdy ta druga poszła do toalety, znowu zaczął się niebezpiecznie zbliżać i podrywać, jakby za pierwszym razem do niego nie dotarło, że ostatnim razem trochę jednak #!$%@? przesadził.

Gdy pierwszy raz o tym usłyszałem, miałem ogromną ochotę mu #!$%@?ć, nie dość, że truł innym dupę o byle gówno to jeszcze w paskudny i nachalny sposób przystawiał się do Kasi. Od tamtego momentu trzyma się od nas na dystans, na przerwach nic nie robi tylko #!$%@? bułki z serem (no dobra, zaczął potem gadać z jeszcze jedną loszką ale ta po tygodniu przeniosła się do innej szkoły xD), okazjonalnie odzywając się do mnie lub Feliksa. I, moim zdaniem, cytując klasyka, bardzo #!$%@? dobrze, niech ma za swoje, debil.

Akt IV, tym razem opisujący ogólną sytuację w szkole (nauczyciele, lekcje itd.) już powstaje, niedługo się tu pojawi.
#pasta #takbylo #truestory #coolstory #szkola
  • 3