Aktywne Wpisy
JessePinkman38 +150
Minieri +279
Dzisiaj mój osobisty rekord na stacji bo aż 4 osoby prosiły o alkohol na krechę. W środku tygodnia, na stacji paliw a nie w osiedlowym u pani Krysi. Były propozycje zostawienia dowodu czy nawet telefonu "pod zastaw". Najgorsze że jak powiem "nie, nie mogę nic dać nawet jakbym chciał" (a nie chcę) to im nie wystarcza. Muszę się kurła tłumaczyć jakbym był winny że na Halne Mocne nie mają, ehh #alkoholizm
Mirki, pierwszy raz w życiu (i oby ostatni) spotkała mnie bardzo dziwna motoryzacyjna sytuacja.
8 miesięcy temu, początkiem maja, sprzedałem swój samochód- Alfa Romeo 147 1.6 Twin Spark i dziś zjawił się u mnie jej obecny właściciel z pretensjami, że samochód ten to skarbonka bez dna.
Zaczął on wymieniać ile to rzeczy się zepsuło i wmawiać mi, że z pewnością o tym wiedziałem przez co uciekałem z samochodem i chciałem go czym prędzej sprzedać. Przyznam szczerze, że na mechanice nie znam się za wiele, ale jestem z natury taką osobą, że jeśli cokolwiek dawało znak, że działa nieprawidłowo to od razu jechałem do mechanika i zostawiałem samochód. Na 90% napraw miałem rachunki (które przekazałem nowemu właścicielowi).
Głównym zarzutem postawionym mi dziś było uszkodzenie silnika (podobno brał 1litr oleju na 1000km). Jakie Twin Sparki są to wszyscy wiemy i przy sprzedaży mówiłem kupującemu, że silnik pobiera pewne ilości oleju (w moim przypadku było to około 0,6L/1000km) i żeby się z tym liczył. Umowa sprzedaży oczywiście zawiera informacje, że kupujący zapoznał się ze stanem samochodu i owy stan jest mu znany, a sprzedawca nie zataił nic o czym wiedziałby.
Właściciel Alfy rząda ode mnie zwroty połowy kosztów naprawy lub skieruje sprawę do sądu z powództwa cywlinego. W rozmowie z nim byłem spokojny i pewny, odpowiedziałem mu, że nie mam zamiaru zwracać kosztów napraw.
Nie wiem niestety ile dokładnie kilometrów obecny właściciel przejechał przez te 8 miesięcy. Nic nie zataiłem. Nie uciekałem też ze sprzedażą samochodu (po prostu trafiłem inny model, który chciałem kupić i który kupiłem kilka dni po sprzedaży Alfy, a tydzień później wyjechałem nim na wakacje - więc gdybym go wtedy nie sprzedał, to prawdopodobnie oprócz wakacyjnej podróży nadal bym nim jeździł)
Co o tym wszystkim uważacie? Czy jest coś czego mógłbym się w tej sprawie obawiać?
#motoryzacja #alfaholicy
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
Komentarz usunięty przez autora
Kupujący ma prawo zgłosić żądanie naprawienia wady (rękojmia).
Ty masz prawo takiego żądania nie uznać.
Zapis o zapoznaniu się ze stanem samochodu nie ma żadnego znaczenia.
No niekoniecznie cmoknąć. Jeśli jakimś sposobem (cudem chyba) udowodni, że wada istniała w momencie sprzedaży, to może ugrać zwrot kosztów.
Stąd też napisałem "cudem chyba".
Nie aż kolejny właściciel go sprzeda, lecz przez dwa lata. No i o ile wada istniała w momencie sprzedaży. I o ile kupujący to udowodni.
No na moje też. Po prostu pieszę, co w tym temacie mówi prawo.
Komentarz usunięty przez moderatora