Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Staram się napisać to najkrócej jak się da przy zachowaniu jakiejś logiki, ale edytowałem już z 15 razy cały tekst i wcale nie jest lepiej.

Proszę o szanowny wykop ocenę, czy zachowanie różowej to smak tej mniej przyjemnej częśc codzienności czy już patologia.

Chciałbym też podkreślić że nie jestem ani białym rycerzem, ani alfa samcem, co „zostaw ją xD” uważa za rozwiązanie wszelkich problemów.

Jestem z panną 6 lat. Moja pierwsza. Mieszkamy razem, mamy po 27 lat.

Zastanawiam się czy różowe są aż tak uparte i kłótliwe, czy ta moja jest poza skalą. Wszędzie bywa różnie, lepiej lub gorzej. Nigdzie nie jest tylko cacy.
Ja na początku uważałem że to urocze - taka pierwsza warstwa obronna, a pod spodem będzie ktoś inny, wrażliwszy.
Potem starałem się tego nie widzieć.
Potem myślałem że to ze mną jest coś nie tak.
A potem zacząłem się zastanawiać - a może to ona jest toksyczna i walnięta?

Strasznie uparta. Do granic absurdu. Nie odzywanie się o jakąś pierdołę przez 3 tygodnie, której nie jesteś w stanie sobie przypomnieć dnia następnego? Nic specjalnego. Jak jest akcja to od razu pościel do drugiego pokoju, oddzielne posiłki, nieodpowiadanie na smsy organizacyjno-życiowe pt. „Kupiłaś chleb?”.
Próbujesz udobruchać? Tydzień nie ma szans, w drugim tygodniu „dopóki mnie nie przeprosisz i nie kupisz kwiatów nie mamy o czym rozmawiać”, w trzecim tygodniu już mam dosyć i bywa że ulegam z przeprosinami pt. „Przepraszam ze podniosłem głos”, z kwiatami nie ulegnę bo serio uważam że nie ja prowokuję ok 80 % kłótni.

Wie wszystko najlepiej. Mam wrażenie, że jest najmądrzejsza we wszystkim - potrafi się wymądrzać wśród zanojomych nt. mojej pracy w branży o której nie ma pojęcia, ja jednym uchem to wpuszczam a drugim wypuszczam żeby nie było awantury ale głupoty gada że hej. Ja staram się nie wypowiadać na tematy o których niewiele wiem.

Jej rodzina, temat na książkę. Ze smaczków: relacje z siostrą tragiczne do tego stopnia, że unikają przebywania w jednym pomieszczeniu, na przestrzeni lat bywały rzucania w siebie przedmiotami etc, nie potrafi jedna drugiej nie dogryźć. Siostra ma problemy zdrowotne na tle „nerwowym” (ma już 35 lat, jest naprawdę atrakcyjną kobietą, nie zarabia najgorzej, ale jakoś tak wyszło że 4 facetów w stałych związkach ją zostawiło.. z dwoma mieszkała).
Jej matka nie odzywa się ze swoją siostrą 25 lat a mieszkają przez płot, nikt nie wie o co poszło. Ojciec się bije 15 lat o majątek z testamentu. Córki cisną rodziców i taki trochę młynek codzienność. Z reguły siadam na kanapie i grzebię w telefonie jak tam jestem, bo słuchać tego nie mogę.
U mnie w rodzinie nigdy takich relacji niebyło i to raczej nie do pomyślenia. Nie jesteśmy święci ale to co ja widzę to jest inna liga ale zachowuję to dla siebie i nie rozmawiam o tym, nie wtrącam się, nie komentuję.
Jak się moja kobieta pokłóciła z matką, to się nieodzywały rok i nie pojechała do rodziców na wigilię.
Z połową koleżanek z młodości się nie odzywa

Umiarkowany kolega podbijał do siostry mojej kobiety - i mówił że tak upartych ludzi nigdy nigdzie nie spotkał.

Przez te 6 lat różowa przeprosiła mnie ok 5 razy - gdzie ja pewnie już tysiące. Nawet jak było bardzo grubo i rozważałem odejście od niej po tym co zrobiła - nie przeprosiła mnie, wina była bezsprzeczna, ale słuchałem że to moja wina, że się przypierdzielam i jak ochłonę to mogę do niej zadzwonić.

Jak na nią krzyknę (gdzie krzyczeniem jest chyba bardziej sprzeciw czy już zdenerwowanie niż podniesienie decybeli, kiedyś na nią krzyczałem w pociągu… szeptem - nie, nie żartuje, logika różowych mocno) to.. wszystkie chwyty dozwolone. Wszystko co sprawia mi przykrość w puli.
Raz udało jej się mnie doprowadzić do płaczu, gdzie ja płaczę tylko przy świeżej cebuli.

Nie jest tak że jestem święty, ale uważam że jakby zrobić z tego big brothera, to rozkład winy byłby oceniony przez publiczność i nawet logikę różowych oceniony na 20-80 przy tych krzywych akcjach.

Generalnie jestem tak tym zmęczony, że nie wiem czy cokolwiek czuję do tej kobiety i czy chcę kontynuować tą przygodę. Biorę jednak pod uwagę, że może wszystkie kobiety są uparte do granic absurdu.. i że może gdzie indziej wcale nie będzie lepiej.

Jakbym miał tak określić poprzednie pół roku to by wyszło że ze 2 razy się nie odzywaliśmy po 2-3 tygodnie, awantury 2-3 dniowe to było z 10, fochów nie zliczę. Żeby nie było - u mnie w tym związku foch to minimum 24 godziny. Nie żartuję. Na wakacjach też nie ma opcji, żeby przez tydzień było bez awantury. Ze dwa razy musi coś być.

Przed chwilą pojechała do rodziców, bo po 10 minutach krytykowania mojej matki (fakt, mówiła na temat, ale to nie zmienia faktu że to moja mama i to jest przykre) i próśb żeby przestała - pojawił się standard, czyli „nie będziesz na mnie krzyczał, za kogo się uważasz, znowu nam spieprzyłeś święta, jadę do domu”.
Tak, dosłownie 10 min krytykowała moją matkę, dość ostro. Ze 3 razy prosiłem żeby przestała. Raz zapytałem czy byloby jej miło, jakbym ja wybrał smaczki jej mamy i zaczął o tym mówić w taki sposób? Gdzie tam. Moja wina.

W innych tematach z nią bywa różnie, wydaje mi się że w normie. Ogólnie ma sporo zalet, ale ta mądrość życiowa i wojna o byle co przez 2 tygodnie jest na tyle wykańczająca, że czasami mam ochotę się rozejść. Jak się nie kłócimy, ustępuję w większości tematów i przepraszam za byle co i nie rozmyślam - da się spędzić normalny tydzień (wczoraj np oglądaliśmy film i przeciągnałem koc nie tak jak trzeba i był już foch).

Czy codzienność z partnerami też u was tak czasami wygląda w gorszym okresie, czy jest tu jakieś przegięcie / ostre przegięcie / a może już się ugotowałem i nawet tego nie zauważyłem?
Nie wykluczam też tego, że zwyczajnie może ja jestem ciężki? Albo my jesteśmy niedopasowani i będziemy działać z kim innym lepiej, a razem nie umiemy. A może po prostu słabo znoszę „babskie” zachowania.

Jak u was wyglądają kłótnie, awantury, fochy, przeprosiny?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
  • 138
@AnonimoweMirkoWyznania: A ja powiem tak: Z jednej strony bardzo dobrze Cię rozumiem i wiem, że tekst "zostaw ją" będzie kłócić się z Twoimi poglądami. Pewnie jesteś podobny do mnie i chcesz za wszelką cenę problem rozwiązać mimo tego, że męczy i niszczy Cię to od środka. W końcu trzeba pracować nad związkiem, nie można od razu rzucać, jak tylko pojawi się problem. Tylko problem ten jest nie do rozwiązania. Głównie dlatego,
@AnonimoweMirkoWyznania: Twoja różowa ma problem ze sobą i przydałoby jej się popracować nad nim - np terapia, zrozumieć czemu tak reaguje, skąd to się bierze. Ale musi tego chcieć/do tego dojrzeć.
A Ty.. cóż. nie jest łatwo wyjść ze strefy komfortu. Niedawno po 6 latach zmieniłem pracę. I wiesz co? Żałuję, że nie zrobiłem tego wcześniej.
(albo nie żałuje, bo jest super, może wcześniej bym tak dobrze nie znalazł/trafił? )
Jeśli
@AnonimoweMirkoWyznania: porozmawiajcie szczerze ze sobą co wam nie pasuje. Możecie to wypisać. Miałem podobnie i już myślałem o rozwiązaniu ostatecznym ale warto byłoby się posłuchać wzajemnie, odciąć grubą kreską przeszłość i zakazać wypominania. Gdy uważasz że jesteś bardzo ok to możesz ją zostawić, faktycznie horror może się skończyć jak za odjeciem ręki. Pamiętaj że pojawią się w życiu dzieci, kredyt, obowiązki, depresje, słabości i jak teraz nie nauczyciel się z tym
@AnonimoweMirkoWyznania jak przeczytalem fragment "zostaw ja uwazaja za rozwiazanie wszelkiech problemow" to przyklasnalem i pomyslalem,ze pisze to ktos kumaty. Ale stary,naprawde ona jest toksyczna(!) 2-3tygodnie nie gadac do siebie? Tyle to trwaja sesje tortur gdzies w Guantanamo czy innych osrodkach. Nie odpowiadac na wiadomosci organizacyjne? To samo.Jak dla mnie to jest mega #!$%@?,niezdrowe,egoistyczne i podkopujace Twoja samoocene i pewność siebie.
Nie daje Ci do myslenia to ze z nikim,kto ja zna nie
@AnonimoweMirkoWyznania:

Bo wlaśnie tak to wygląda ze musisz rozejrzec sie na rynku zeby wiedziec ze sa dziewczyny ktore sa tokstyczne i normalne laski ze zdrowym podejsciem do zycia i znoszeniem problemow.

Bywalem w podobnych relacjach, jedna byla despotka, musialo być tak jak ona chce. Na wszystkim znala sie najlepiej a na moje zdanie i jej argumenty reagowala czesto jakimis ad personam. Non stop czepialstwo, pretensje od progu w domu o jakies
MglistyStulejarz: @AnonimoweMirkoWyznania
Chcesz żeby tak wyglądała reszta Twojego życia?
Chcesz żeby Twoje dzieci widziały jak ich matka nie szanuje ich ojca?
Chcesz żeby Twoja córka była taka sama?
I przy pesymistycznej wersji, że jednak kiedyś się i tak rozstaniecie: zastanów się czy nie będzie w stanie posunąć się do tego, żeby ograniczyć lub uniemożliwić Ci kontakty z dziećmi.

Zaakceptował: marcel_pijak}

AfrykańskaElfka:

Rodzina dziewczyny- wazne zeby byli w zdrowych relacjach. Zapoznaj sie z charakterem mamy i taty. Jesli z nimi jest coś nie tak, np ojciec to choleryk to jest duza szansa ze przelal sporo cech na swoje dziecko, ktorych poczatkowo nie widzisz w dziewczynie bo jestes w jakis tam sposob zauroczony.


@LubiePaczki: Niezła #!$%@? z logiki. Wychodzi na to, że jeśli mam ojca alkoholika, który mnie bił to muszę mieć
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: nie chce mi sie nawet czytac kimentarzy bo wiem co się w nich znajduje, pozwól ze powtorze ; zostae ja i odzyskaj święty spokój, jest chora psychicznie, żaden normalny związek (zwłaszcza z takim stazem) nie wyglada w ten sposób. Panna ewidentnie czerpie przyjemność z psychicznego doręczenia ciebie
@AnonimoweMirkoWyznania: chłopie, połowa rad na wypoku żeby zostawić laskę bo cośtam to wypierdy stulejarzy, ale to co Ty piszesz to jakaś masakra. Serio zapomnij o niej, wyślij wszystkie jej rzeczy do jej rodziców i zerwij kontakt. Toksyczna rodzina może być ostrzeżeniem nawet gdy ktoś jest w porządku, ale ona jest podręcznikowym przykładem agresora uprawiającego przemoc domową (psychiczną). Ciesz się, że nie macie dzieci i uciekaj. Ja w Twoim wieku dopiero poznałem
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AnonimoweMirkoWyznania: poczytaj sobie o silent treatment. Może dziewczyna jest świetną manipulatorką, może takie zachowania wyniosła z domu rodzinnego. Pytanie, czy Ty chcesz resztę życia tkwić w takim układzie, że boisz się drugiej stronie zwrócić uwagę, bo się obrazi i trzaśnie drzwiami i przestanie odzywać na 3 tygodnie. To się nazywa przemoc psychiczna, to co Twoja partnerka stosuje wobec Ciebie.
@AnonimoweMirkoWyznania: mialem właśnie taką była. Tyle że ja odwiazlem ja do domu rodzinnego po 8 miesiącach. Nie dość że fochy z byle gówna to jeszcze #!$%@? kielbase swojemu byłemu jak sie okazało po latach. Teraz mam normalna kobietę (juz żonę) i dwojke dzieci. Rób co chcesz ale coś mi się zdaje ze zwyczajnie szkoda nerwów i czasu.