Wpis z mikrobloga

Tag niby rzecze #10fragsforlife, ale złożę hołd natychmiast powstałej tradycji ograniczenia listy do pozycji pięciu – przede wszystkim dlatego, że jednak za mało jeszcze mój nos doświadczył, aby dycha była sensowna. Jak będzie dobrze ponad sto znanych, to będzie można poszerzać.

W porządku, w kolejności (prawie) alfabetycznej, bez wartościowania wewnątrz.

1. Gucci Pour Homme II

Przez wiele lat miałem w domu fiołki, stąd i zapach liści tych kwiatków jest mi nieobcy. Wiele osób twierdzi, że w GPH II dominuje nuta herbaty, ale jak na moje jest ona rozpuszczalnikiem, w którym zanurzono dwa pierwszoplanowe akcenty: liścia fiołka właśnie i cynamonu. Błękitny płyn od Gucciego emituje zapach niezwykle uniwersalny, jednocześnie orzeźwiający i otulający. Ma tylko jeden problem jako produkt: parametry użytkowe. Zdecydowanie nie wystarczy test woni na bloterku, trzeba ponosić i sprawdzić na swojej skórze, do której grupy należymy: szczęśliwców, którzy nie odczuwają żadnych niedostatków czy pechowców, którzy mimo piękna kompozycji nie mogą się nią cieszyć w pełni z powodu efemeryczności. Ja należę chyba do obydwu grup jednocześnie, w zależności od dnia doświadczyłem zarówno jednego, jak i drugiego stanu. Ostatnio wszedłem w posiadanie bardzo bliskiego GPHII zapachu, mianowicie: Hanae Mori HiM (notabene opisywany na 150perfum) i jestem niezwykle zadowolony. Propozycja z Japonii cieplejsza niż ta z włoskiego domu mody, bardziej drzewna niż ozonowa, ale w centrum gra z pełną stanowczością ten sam duet, który wzbudza moje uwielbienie. Globalnie użyłem raz i na ten moment zdecydowanie nie podzielam wrażeń @dr_love co do projekcji, na mojej skórze zapach pulsuje wyraziście przez wiele godzin. Mimo tego wszystkiego obawiam się, że Gucia zastąpić będzie ciężko, więc to on znalazł się na mojej liście, był zresztą pierwszy.

2. Guerlain L'Instant de Guerlain Pour Homme

Pana Instanta opisywałem już tutaj. Cóż, technicznie nie jest to ten sam produkt, który pojawił się na liście od @dradziak (on opisywał EDP, ja wodę toaletową), ale wystąpienie tej samej nazwy mimo ledwie trzech wpisów pod tagiem nakazuje uznać hipotezę przypadkowości za mało wiarygodną. I rzeczywiście, Instant zdecydowanie zasługuje na uznanie. Perfumy wielowarstwowe, głębokie, eleganckie, apetyczne. Gorzkie kakao i kwaśne cytrusy podane w rozgrzewającym, aromatycznym sosie z nutką anyżu. Świetna trwałość i nigdy nie zanikająca, choć zupełnie nieagresywna projekcja. L’instant jest w dla ciała tym, czym dla domku w górach jest rozpalony kominek. Na zimniejsze dni po prostu majstersztyk.

3. Guerlain L’eau Boisee

Skoro jest coś na temperaturę niską, musi być też coś na gorąc. Gdybym miał zostać z jednym zapachem o takim przeznaczeniu, nie wahałbym się ani moment. L’eau Boisee niewątpliwie jest świeżakiem, ale o charakterze zgoła odmiennym od przeciętnej letniej pozycji, która, głosem stanowczym lub szeptem, ale konsekwentnie oznajmia: świeże pranie. L’eau Boisee nie mówi nic. L’eau Boisee jest generatorem mikroklimatu. Kilka chmurek wystarczy, żeby stała się rzecz niezwykła. Mimo tego, że technicznie idziecie przez miasto w trzydziestostopniowym upale, nie możecie odpędzić się od wrażenia, że właśnie jest szósta rano i usiedliście na środku leśnej polany, na pokrytej poranną rosą trawie, w ręku trzymając porządnie schłodzone mohito. Przepiękna, mrożąca zieloność. Dla osób, które w perfumach w ogóle tolerują wyłącznie świeże klimaty (chociaż raczej próżno ich szukać pod tym tagiem ( ͡° ͜ʖ ͡°) ), L’eau Boisee na pewno sprawdzi się jako zapach uniwersalny. Klasy i jakości nie sposób mu odmówić, nie sposób również pachnieć nim źle nawet w grudniu.

4. Terre d’Hermes

Był taki okres, że od czasu do czasu odwiedzałem jakiegoś Douglasa lub Sephorę, w głowie mając kilka pozycji, z którymi chcę się wstępnie zapoznać, zazwyczaj z powodu zachwytów na perfuforum lub słupków na fragrantice ( ͡° ͜ʖ ͡°). Skutkiem takich wizyt było trochę skrzywień twarzy, dużo „meh”, cała masa „hmm, podoba mi się”. I był jeden strzał z armaty – Terre d’Hermes. Powąchałem raz i byłem pewien. Chcę. Ową żądzę zaspokoiłem naprędce zakupem 30 ml odlewki na perfuforum. Hermes proponuje niesamowitą ziemistą głębię, serwuje agresję korzennej świeżości przełamaną pomarańczowym aksamitem. Zapach potrafi jednocześnie rozgrzać nozdrza i zapewnić powiew gładkiej świeżości. Ucieleśnienie surowości, niezwykle uniwersalne, wielowarstwowe i zależne w swej postaci od temperatury, w której jest serwowane. Nada się na każdą porę roku, chociaż ani w upale, ani w mrozie nie pokaże właściwej sobie doskonałości. Za to jesienią i na wiosnę… Tylko aplikować. I czekać komplementów, a te pojawiają się często.

5. Yves Saint Laurent Opium Pour Homme

Opium Homme od YSL charakteryzują dwie rzeczy: flakon, który według mnie jest po prostu byle jaki i zupełnie nie przystaje do poziomu ukrytej wewnątrz mikstury i nazwa, która nie mogła być lepsza. Bo zapach z francuskiej stajni to prawdziwy olfaktoryczny narkotyk, od którego nie sposób się oderwać. Niejednokrotnie przy okazji sprawdzania różnych perfum psikałem sobie i Opium na papierek, zwyczajnie nie byłem w stanie się powstrzymać. Nie wiem, czy można właściwie opisać ten zapach, ale jestem zobligowany spróbować. Opium pour homme to majestatyczna, żywiczna intensywność. To głęboki balsam o anyżowo-porzeczkowym posmaku. To przeszywające mózg na wylot orientalne ostrze. W tłumie słodkich ulepów Opium jest prawdziwym księciem, któremu trzeba oddać pokłon. W „ostatnich 5 zapachach” musiała się znaleźć dedykowana pozycja wyjściowa (na kluby ( ͡° ͜ʖ ͡°)) i nie mógłbym z czystym sumieniem postawić czegoś ponad dzieło Yves Saint Laurent.

Nie nominuję nikogo, bo nie lubię tego robić. Kto będzie chciał, napisze ; ) Miłego
#perfumy
  • 9
@IamHater: ja sje ostatnio zauroczylem w terre de hermes sle wersji frache (czy jakos tak). Zwykly jakos mi nie podchodzi ;)

instant widze tez jest bardzo powazany w oczach perfumomaniakow wiec chyba trzeba kupic maly flakon lub odlewke zeby dac temu zapachowi druga szanse bo przy pierwszym spotkaniu polubilem kakao ale jakos ta kwasowatosc mi nie podeszla plus moj rozowy stwierdzil ze okropne. Coz teraz nie bede jej pytal o zdanie
plus moj rozowy stwierdzil ze okropne.


@celuch1920: trzeba zmienić w takim razie ( ͡° ͜ʖ ͡°) a tak na serio, to też słyszałem opinię, że smród x D Ale stawiam, że to przez kwaśność otwarcia, słodkie rzeczy są bardziej przystępne na pierwszy rzut nosa. Ale imo warto w tym wypadku pierwsze wrażenie przezwyciężyć i pójść dalej, a kwaśność tutaj wynika po prostu z jakości składników.

Nie wąchałem
@Minishcap @IamHater
To już jest takie kakao z serii tych bardziej hardcorowych xD
Kokoriko to zapach niebanalny i gwarantuję, że nie spotkacie drugiej osoby, która będzie tym pachniała :P
Co do wpisu, to jest super, mega się przyjemnie czyta, a Twoja lista jest bardzo ciekawa, bo nie ma w niej żadnego słodziaka :D
Perfumy dla gościa, który w 100% chcę wiedzieć jak chce pachnieć i być odbierany przez otoczenie. Brawo :)

Ps.
@dradziak opium edt, teraz mam edp z makrelowej rozbiórki ale globalnie jeszcze nie pryskane : ) vibe na tyle zbieżny że podpinam na ten moment pod jedno, tak samo mnie uzależnia

nie ma słodkich? hmm... Gucci momentami jest trochę słodki ( ͡º ͜ʖ͡º) nie no, po prostu nic słodkiego nie weszło do 5.
@IamHater
W porównaniu do UM, czy Erosa to jest nic xD
@celuch1920
Nie mam awersu do słodziaków, ale tak ułożona lista dla mnie jest spójna i nie ma w niej nagle ultra słodziaka, tak samo jak kadzidlanych perfum, które by jakoś zaburzyły pewną równowagę.
Taka lista mówi sporo o noszącym :P