Wpis z mikrobloga

#warszwa #wybory #polityka #lewica #socdem

Mieszczanie „najbardziej lubią film, który już widzieli”, czyli stabilizację. Największe szanse mają więc przedstawiciele rządzącego układu, ewentualnie kandydaci najczęściej pojawiający się na billboardach i najładniej się uśmiechający. Na klasę średnią, choć uważa się ona za elitę intelektualną, świetnie działają PRowe sztuczki. Dlatego wiara, że można dotrzeć do niej jakimiś postulatami jest płonna. Ona zna kandydatów PO, PiS, ewentualnie lokalnego „bezpartyjnego” układu. Ikonowicz, Śpiewak, Glusman na starcie nie mieli szans na dotarcie do niej. Większość wyborców nawet nie dowiedziała się o ich kandydaturach. Próba dotarcia do społeczeństwa przy pomocy bezpośrednich spotkań, ulotek oraz plakatów klejonych przez garstkę aktywistów, byłaby wskazana, ale w przypadku małego miasteczka, a nie wielkiej metropolii.

Dlatego około 85 procent głosów w wyborach prezydenckich w Warszawie padło na polityków POPiSu. Wygrał chodzący wzór mieszczaństwa – Rafał Trzaskowski obiecujący iż będzie tak jak było. Drugi był Patryk Jaki z PiSu udający obrońcę wykluczonych, nie mówiący jednak głównie o problemach społecznych lecz wymyślający mieszczańskie projekty kolejnych linii metra, dzielnicy wieżowców nad Wisłą i tym podobne postulaty.

http://lewica.pl/?id=31977&tytul=Piotr-Ciszewski:-Wybory-samorz%B1dowe-w-Warszawie,-czyli-zwyci%EAstwo-wymy%B6lonej-klasy