Aktywne Wpisy
JonasKahnwald +246
Pisałem kiedyś, że spełniłem swoje marzenie ze studiów co do gamingowego PC. Tak właśnie wygląda, Aorus RTX 4090, R7800X3D. (ʘ‿ʘ)
#pcmasterrace #komputery #gry #chwalesie
#pcmasterrace #komputery #gry #chwalesie
Zupa-jeza +198
Marzy mi się Polska w której takie komentarze są wyśmiewane, a nie lajkowane. Całe nasze życie w stadzie polega na stawianiu sobie ograniczeń, żebyśmy się nie pozabijali i żeby to jakoś działało. C--j tam, że 2tys zginie, 10tys zostanie rannych i 100tys postronnych osób będzie miało traumy do końca życia. Prawo do mojego z--------u jest najważniejsze. Gdybyśmy wszyscy mieli taki mental to dalej byśmy siedzieli w pubie w oparach dymu i śmierdzieli
Chciałbym dzisiaj opowiedzieć o wycieczce do #chorwacja a dokładniej do Rovinj. Poza pięknym wybrzeżem, ciekawym miasteczkiem i śródziemnomorskim klimatem znajduje się tam też pewna plaża #swingers o której opinie w anglojęzycznym i google-translate- języcznym necie zachęciły mnie do tego, by nadrobić około 300 kilometrów drogi w czasie powrotu do Wrocławia i zahaczyć o półwysep Istria.
Rovinji to ładne miasteczko. Wygląda trochę jak połączenie Wenecji z typowym nadmorskim, chorwackim miasteczkiem. Biorąc pod uwagę, że Istria bardzo często przechodziła z rąk do rąk, nie dziwi tam obecność włoskich akcentów. Po prawdzie, to nawet tablice informacyjne i znaki drogowe mają dopiski po włosku. O dziwo, ceny są tam niższe niż w wielu innych miasteczkach chorwackich na wybrzeżu dalmatyńskim. Minusem są trochę mniej urokliwe plaże, ale widoki wciąż są na tyle pociagające, że warto wybrać się tam przynajmniej na część pobytu w Cro.
Jeśli chodzi o dojazd, to trzeba zwrócić uwagę, by nie pakować się tam w środku sezonu o jakiejś bardzo kontrowersyjnej porze. Wyjeżdżając stamtąd w piątek staliśmy w korku do kontroli granicznej około 40 minut (echhh, Chorwacjo, chodź do Schengen!). Jednak to nic, w porównaniu z korkiem w drugą stronę - długie sznury samochodów Austriaków, Niemców, Słoweńców, Włochów i innych nieszczęśników stały w wielokilometrowych korkach. Takich absurdalnych, że gdy jechaliśmy wbrew temu zatorowi przez dobrych paręnaście kilometrów, gdy zjechaliśmy w swoją stronę, widzieliśmy, że korek jeszcze się ciągnie hen, gdzie wzrok nie sięgał.
Plaża ze względu na którą chcieliśmy odwiedzić Rovinj znajduje się parę kilometrów na północ od miasteczka. Okazuje się, że bardzo wygodnie można tam dojechać samochodem, a co ciekawe - parking jest darmowy. Dość nietypowa sprawa w Chorwacji ;) tak czy inaczej dojechaliśmy sobie spokojnie, zaparkowaliśmy wśród drzew i tony innych samochodów na naprawdę różnych blachach (PL też były) i wybraliśmy się zejściem na plażę przez jeden z dwóch beachbarów które się tam znajdowały. Z początku standardzik - idziesz, mijasz rodziny z dziećmi, starsze osoby, ot, zwykła plaża. Następnie gradientowo zmienia się charakter plaży... coraz mniej rodzin z dziećmi, a ci co się pojawiają coraz częściej nie mają staników, albo i całego zestawu (nie chcę tu wywoływać dyskusji nt. nudyzmu z dziećmi, swoje zdanie mam, ale opisuję po prostu co tam widziałem). W końcu dochodzimy sobie plażą do wielkiej białej tablicy z napisem +18 i napisami w czterech językach informującymi, że znajdujemy się cały czas w miejscu publicznym i każdy występek przeciw moralności będzie surowo karany. Ok, paradoksalnie to znak, że dotarliśmy na bardzo niegrzeczną plażę :).
Na plażowanie wybraliśmy się z rana. Słoneczko już mocno przygrzewało, nie było jakoś bardzo tłumnie, ale pusto też nie. Na początek nieśmiało, szliśmy sobie przez ścieżkę obserwując plażowiczów. Na pierwszy rzut oka nic szczególnego, ot zwykła plaża #fkk jakich sporo w Chorwacji. Tylko czasem można było zaobserwować nieśmiałe ruchy ręką w newralgicznych okolicach męskiego czy damskiego ciała. Zwykle wykonywane samodzielnie, czasem przez partnerkę, jeśli taką akurat szczęśliwiec miał
obok siebie xD. Od razu nadmienię, że wbrew obawom nie były to tylko i wyłącznie tłumy napalonych samców, ale też sporo par, a nawet grupki przyjaciół radośnie obalających szampana czy winko.
Przechodząc przez plażę dotarliśmy w końcu do dużego znaku wymalowanego na skale, że dalej to już tylko plaża #lgbt a dokładniej gejowska. W sumie chcieliśmy tam nawet pójść, ale zaczynało się robić gorąco, a ścieżka szła dalej w las... podobnie jak rzesze starych, obwisłych facetów. Stwierdziliśmy, że nie ma co iść dalej, a odkrywanie innej części tej plaży pozostawimy sobie na kiedy indziej. Gwoli sprawiedliwości trzeba oddać, że młodzi też się tam pałętali, więc gdyby jakieś #teczowepaski zechciały się wybrać, to nie będzie to zupełnie wycieczka pozbawiona wrażeń estetycznych ;)
Po powrocie na plażę fkk zauważyliśmy, że rozkłada się na niej całkiem sporo osób. Szybko zajęliśmy sobie miejsce na skale, dość niedaleko od wejścia do wody (niestety wadą tej plaży jest bardzo skalista linia brzegowa - bezpieczne wejścia do morza są nieliczne i zwykle tłoczy się tam wielki tłum, trzeba się przeciskać, żeby dostać się dalej od brzegu i spokojnie popływać), za to blisko do kilku ładnych par w różnym wieku (ale i tak średnia wieku 30+). Po zdjęciu niepotrzebnych warstw ubrania i rozsmarowaniu potrzebnych warstw kremu (szczególnie warto uwzględnić te zwykle nieeksponowane części! Ich poparzenia mogą być naprawdę nieciekawe...) rozłożyliśmy się z książkami. Swingers, nie swingers, ale nie można przecież spędzić czasu na gapieniu się na krocza innych. To nawet byłoby trochę niegrzeczne. Staraliśmy się zachowywać normalnie,
mimo że ciekawośc motzno i bez przerwy znad książek zerkaliśmy tu i ówdzie ;)
Długo nie trzeba było czekać, aż rozochocone winkiem i pięknym otoczeniem pary zaczęły poczynać sobie coraz śmielej. Muszę powiedzieć, że niektóre rzeczy widziałem po raz pierwszy i byłem naprawdę pod wrażeniem (np. całkiem pieniężny squirt w wykonaniu jakiejś pani xD). Oczywiście jak to zwykle w takich miejscach, gdy tylko zaczęły się "akcje" od razu wokół ustawiało się kółeczko facetów żądnych widoków. Trochę zabawne, ale w końcu po to tu przyjechali, więc trudno im żałować. Jeszcze raz mogę podkreślić, że proporcja ta była zdrowa, a nie tylko tłumy samców zebranych wokół jednej pracującej pary xD.
I tak się to kręciło całe popołudnie. Jedni zaczynali, zbierali wokół siebie jakiś tłumek, następnie kończyli, wtedy zaczynali inni, tłumek się przenosił, czas wesoło płynął :D niektóre pary mniej żądne atencji czekały z rozpoczęciem, aż jakaś gorętsza akcja zwabi do siebie amatorów p---o na żywo, wtedy sami oddawali się zabawie. Co jakiś czas płynęły stateczki z wycieczkami z Rovinji na których amatorzy rejsów mogli sobie radośnie poobserować plażę przez lornetkę xD.
Ważna sprawa- single raczej nie mają co liczyć na dołączanie. Wbrew nazwie jest to bardziej plaża ekshibicjonistów i seksu na wolnym powietrzu, niż stricte swingerska. Raczej rzadko zdarzały się sytuacje, by para pozwoliła dołączyć jakiemuś randomowi. Więc jeśli jakiś niebieski miałby odbyć tę podróż tylko z taką nadzieją, to przestrzegamy ;)
W końcu zaczęło się robić późno i tłumek zaczął się wyraźnie przerzedzać. Wtedy i my się zwinęliśmy, a wieczorkiem odbyliśmy sobie przyjemny spacerek po Rovinji. Podczas spaceru można było zobaczyć niektóre z par, które widzieliśmy wcześniej... Tym razem w ubraniu, więc ledwo można było poznać ;)
Konkludując - polecam, ciekawe przeżycie i bardzo ładne miejsce :)
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów