Wpis z mikrobloga

Dzisiaj w #seansniezwyczajny baśnie, całe dwie. :)

1) Nefrytowy wojownik/Jadesoturi/Jade Warrior 2006

Legendy starożytnego ludu północy Kaleva wspominają o kowalu, który zbudował maszynę nazywaną "Sampo" - przynoszącą szczęście. Najstarsze chińskie legendy opowiadają o ostatnim synu bogini Loviatar, demonie, który ukradł "Sampo" również maszynę przynoszącą szczęście. Istnieje więc powiązanie pomiędzy tymi legendami. Oficjalnie jednak pomija się to w narodowej legendzie Kalevela autorstwa Lonnrotha.


"Jadesoturi" to wariacja na temat fińskiego eposu narodowego Kalevali i chińskich podań. Fuzja legend i mitów, fantasy, wuxii i romansu - podana w stonowany, skandynawski sposób. Oryginalne, jeśli nie unikatowe. Ja w każdym razie nie znam nic podobnego.


Opowieść dzieje dwutorowo. W czasach obecnych pogrążony w beznadziei kowal Kai Pelkonen, którego zostawiła dziewczyna, dostaje od nieznajomego stare, dziwne pudło reagujące na jego dotyk. W starożytnych Chinach wielki bohater Sintai Sangpu musi pokonać demona. Jednak zanim tego dokona ma życzenie, by przeżyć chwilę jak zwykły człowiek. Co łączy te postacie najlepiej przekonać się samemu, a ja nic więcej nie napiszę, aby nie spoilerować. Fabuła nie jest skomplikowana, chociaż nie rzuca wszystkich kart na stół, a kilka rzeczy trzeba sobie wydedukować, lub w ogóle się nimi nie zajmować. Dla historii przeszłość bohaterów nie jest specjalnie istotna i reżyser celowo ją pomija, co pozwala skupić na właściwych wydarzeniach i nie zaburza narracji. Bardzo przyjemne, a pewna tajemniczość dodaje filmowi uroku.

Od strony wizualnej film jest przepiękny. Mimo że akcja dzieje się ledwie w kilku lokacjach, to dwie linie fabularne odgraniczone tysiącami lat wnoszą sporą różnorodność. Kadry są bardzo dopieszczone i można mieć wrażenie jakoby reżyser każdy jeden element pieczołowicie ustawiał na swoim miejscu. Zwłaszcza w ujęciach z czasów obecnych czuć magię. Natomiast muzyka... eech, niesamowita zresztą posłuchajcie sami.

Na koniec kwestia kungfu, bo w końcu wuxia zobowiązuje, Jadesoturi to absolutnie nie jest film karate, choć biją się kilka razy, i nawet w necie tak klasyfikują ten film. Walki są bardzo wystylizowane, bardzo często korzystają ze slowmotion, którego nienawidzę, ale tutaj mi nie przeszkadzają z uwagi na fakt, że mają większy cel niż tylko pokazanie dwóch tłukących się postaci.

10/10 u mnie w toptenever. :)

ps. Co niektórzy fani horroru mogą kojarzyć fińską "Saunę", imo bardzo udany, nastrojowy i przede wszystkim piękny film, tego samego reżysera - Antti-Jussi Annila

2) Errementari: The Blacksmith and the Devil 2017

Legenda o kowalu i diable to stara europejska baśń, którą bracia Grimm zamieścili w swoich zbiorach, ale potem ponoć usunęli. Nie wiem dlaczego, niemniej pasuje ona do moich wspomnień, czym te zbiory się cechowały. W dużym skrócie - nie do końca dla szkrabów; jeśli nie pokazał(a)byś dziecku Willow, to na pewno nie pokażesz Errementari.

Chodzi o to, że pewien kowal zawarł pakt z diabłem w zamian za moc, którą następnie wykorzystał by owego diabła uwięzić. Jednak pojawia się dziewczynka i demona uwalnia... co się dzieje potem, to już zależy, kto opowiada. A debiutujący reżyser Paul Urkijo Alijo, we współpracy z hiszpańską legendą kina Alexem de la Iglesia, opowiadać umie.

Z początku film ma trochę wolne tempo i może trochę przesadzono z pokazaniem osamotnienia dziewczęcej bohaterki, czy opisania mieszkańców wioski. Niemniej od strony wizualnej Errementari jest równie urzekające co powyższe Jadesoturi i takie drobne mankamenty nie przeszkadzają zbytnio. Natomiast kiedy zaczyna się właściwa akcja nie można oderwać się od ekranu; raz że tempo jest bardziej niż odpowiednie, dwa - fabuła ma kilka niespodzianek w rękawie. Trzy - kulturowo dość blisko, więc łatwo się wczuć.

7+/10

#film #ogladajzwykopem #basnie #fantasy

SPIS FILMÓW KIEDY NIE BYŁO JESZCZE TAGU
Pobierz s.....a - Dzisiaj w #seansniezwyczajny baśnie, całe dwie. :)


1) Nefrytowy wojown...
źródło: comment_N3quvqnJb6T0LTzcjozyyD6oe3voQ8i8.jpg
  • 2
@DeathFromSandman:

Szkoda, że tak mało jest podobnych baśni, mrocznych w braci stylu Grimmów. Alex de la Iglesia, producent Errementeri, to bardzo ciekawy reżyser, z własnym, unikatowym stylem. Widać jego rękę w tym filmie.

Przyznam szczerze, że oprócz klasyków kompletnie nie znam "skośnego" kina grozy, jakoś nie mogę się przekonać. Ale jeśli coś równa się z The Witch, to muszę nadrobić.


Lament to konkretny rodzynek, nie kojarzę żadnego innego horroru, który aż