Wpis z mikrobloga

W poniedziałek i środę musiałem jechać do Bangkoku poużerać się z biurokracją – przede wszystkim z nieudolną polską ambasadą. No ale nie o tym chcę pisać – trafiłem na najlepszych taksówkarzy ever, w życiu bym nie dotarł w takie rejony miasta, gdyby nie oni :D

Wyszedłem wkurzony w poniedziałek z tajskiego ministerstwa, bo przez brak współpracy ze strony naszej ambasady nie mogłem oddać dokumentów niezbędnych do otrzymania rocznej wizy. Miałem już zamawiać motorkowego Graba (taki malezyjski Uber, tylko na tyle duży, że pół roku temu wykupił Ubera w tej części Azji), ale już tego dnia się trochę zraziłem do ich kierowców

Do ministerstwa wiózł mnie największy nieogar. Najpierw odbierał mnie przez 15 minut, choć w aplikacji widziałem, że jest ledwo kilkaset metrów ode mnie. Potem jechałem z nim ponad godzinę, miał motor bez zawieszenia, podczas jazdy ciągle trzymał w jednej ręce telefon żeby ogarnąć gdzie jechać i przez to wpadał w prawie każdą dziurę. Dwa razy zawracał, bo się zgubił. Jak zakończył kurs, to z minutę rozprostowywałem nogi.

Wychodząc z ministerstwa, zobaczyłem z boku na chodniku grupkę motorkowych taksówkarzy. Sprawdziłem, ile zapłacę w Grabie za kurs na dworzec autobusowy. 170 bahtów. Pytam ich, za ile mnie zawiozą. 200 bahtów. Spoko, możemy jechać. Co ciekawe, dwa tygodnie wcześniej jak Aga miała problemy z zamówieniem Graba z tego miejsca, to chcieli ją zawieźć za 500 :P

Nie spodziewałem się, że tak da się jeździć. Gość zaraz na starcie musiał zmienić kierunek na kilkupasmowej ulicy. Nie czekał do miejsca na nawrotkę, tylko wbił na betonowy pas oddzielający jezdnię i odbił w przeciwnym kierunku. Chwilę potem zjechał z ulicy na wąski chodnik i wbił między płot a fundament wiaduktu. Mieścimy się na centymetry, kulę kolana, żeby o nic nie zahaczyć. Zaraz zjeżdżamy jakąś wydeptaną ścieżką prosto w slumsy – pełno chatek trzymających się na słowo honoru, biegają jakieś dzieci, obok płynie brudny kanał. Nagle skręca prosto w ten kanał i przejeżdża na drugą stronę po betonowych płytach. Zaraz jedziemy gdzieś pod górę, wbijamy w szparę między barierkami i nagle jesteśmy na autostradzie, a wokół znowu są wysokie apartamentowce :D Ciśniemy na pełnej, trzymam kask żeby mi nie spadł z głowy, po paru minutach zjeżdżamy i już jesteśmy na miejscu! Zero korków, ani jednych świateł po drodze, zupełnie inny Bangkok niż zawsze :D

Dzisiaj w dobrym humorze wychodzę z ministerstwa, bo w końcu się udało załatwić papierkowe sprawy. Bez wahania idę do ziomeczków na motorkach. Kierowca z poniedziałku rozpoznaje mnie, mówi, że dzisiaj zawiezie mnie jego kolega. Upewniam się o cenę.

- 180.
- O, spoko.
- Taniej, dzisiaj bez skrótu, deszcz napadał.

Oho, czyli pewnie kanał nieczynny :D No nic, jedziemy. Wydawało się, że tym razem będzie bez jakichś ciekawych przygód. Minęliśmy punkt, gdzie w poniedziałek był „zjazd na austostradę”. Nawet stanęliśmy na jednych światłach na dobre pół minuty. Chwilę potem jednak kierowca odbił w jakąś boczną dróżkę jednokierunkową, przejechał kawałek pod prąd i wyjechaliśmy przy torach kolejowych. Ruszył drogą wzdłuż nich i tym razem znalazłem się w dzielnicy przemysłowej. Po bokach pełno fabryk, ciężkich maszyn i pojazdów. Chwilę potem znów odbijamy w jakąś boczną dróżkę i przejeżdżamy prosto przez plac budowy, chyba jakiegoś biurowca. Znów kilka bocznych dróżek, wyjazd na główną drogę biegnącą obok autostrady i już jesteśmy na miejscu. Niby trwało to trochę dłużej niż w poniedziałek, ale kierowca bez wahania też dostał 200 bahtow.

Aż szkoda, że już prawdopodobnie nigdy nie będę miał okazji się z nimi przejechać :D

A na zdjęciu jakiś losowy wieżowiec uchwycony dziś rano ;)

Zapraszam do obserwowania tagu #chrapki, gdzie co jakiś czas będę publikował posty związane z życiem w Azji, ciekawostki, zdjęcia, anegdoty.

Warto również obserwować profil na #instagram, gdzie codziennie będziemy wrzucać zdjęcia z naszych podróży.

Nasz blog znajdziecie pod adresem chrapki.pl

Fanpage na fejsie

#podroze #tajlandia #azja #ciekawostki #emigracja
Pobierz PeeJay - W poniedziałek i środę musiałem jechać do Bangkoku poużerać się z biurokracj...
źródło: comment_Slk338HAASNIKtBbpfKtsSCkJjErEMjm.jpg
  • 2
@Blitzkrung: Nie, został przejęty przez Graba w całej Azji Południowo-Wschodniej. Ja i tak korzystałem tylko z Graba, bo można było gotówką płacić.
Gdy wróciliśmy w marcu z tripa po Wietnamie i Kambodży, w Bangkoku miałem wrażenie, że ceny przewozów poszły nieco w górę. No i miałem rację, przez brak konkurencji Grab dosyć ostro podrożał :/ Jeden Polak z Singapuru mówił mi, że wcześniej płacił 5 USD za dojazd do pracy, a