Wpis z mikrobloga

@wypADy_travel:

Xin Chao!

Po 2 dniach dotarliśmy do Sa Pa, czyli magicznej krainy pól ryżowych, otoczonych górami, w tym najwyższym szczytem Wietnamu (3143 m n.p.m). Nasza trasa wiodła z Hanoi. Pierwsze 270 km pokonaliśmy na stopa i tym samym wylądowaliśmy w Laco Cai. Stąd złapaliśmy lokalnego busika, którym po wertepach, serpentynach i wykrętasach dotarliśmy do Sa Pa (cena przejazdu 30 000 dongów za osobę, czyli ok 5 zł) :)

Miejscowość jest mega turystyczna, takie nasze Zakopane. W górach mieliśmy mieć bazę noclegową z Couchsurfingu, jednak okazało się, że Pani nie do końca rozumiała ideę tego portalu i po krótkiej rozmowie zaczęła sypać kwotami ;). Grzecznie podziękowaliśmy i znaleźliśmy tańszą alternatywę. Generalnie, jeśli chodzi o Azję, to mocno polecamy korzystanie z bookingu. Ceny noclegów są bardzo niskie (średnio 9 zł za osobę/noc), a co najważniejsze, w pokojach zawsze jest klimatyzacja :D . Choć nie ukrywam, mam nadzieję, że niebawem uda nam się skorzystać z namiotu. Biedny kisi się w plecaku.

Z Sa Pa, najpierw na stopa, potem spacerkiem, udaliśmy się w bajecznym kierunku pól ryżowych, zamieszkiwanych przez kilka plemion. Na 3 dni zamieszkaliśmy w jednej z wiosek. Muszę przyznać, że od początku wyprawy mamy niesamowitego farta jeśli chodzi o pogodę. Sa Pa, która zazwyczaj jest w chmurach burzowych, nam dała się poznać ze słonecznej strony. Do tego temperatura idealna, 21 stopni, juhu! :)

Jeden dzień przeznaczyliśmy na 20 km trekking wzdłuż wiosek, kończąc na Cat Cat. Szlak jest niesamowity, miejscami wiedzie po polach ryżowych, czasem wzdłuż strumieni, było pokonywanie wodospadów, a nawet pływanie tratwą! :D Większość turystów korzysta z lokalnego przewodnika, jednak my pokonywaliśmy trasę na własną rękę. Chociaż nie! Czasem pomagały nam gąski, bawoły, czy świnki wietnamki :D

Jutro ruszamy na południe! Thân mến!

#podrozujzwykopem #podroze #wietnam #azja #chwalesie #autostop #earthporn #wypady
źródło: comment_e8YBDso6aTcfkE141k1xnbnC2usGgdKi.jpg