Wpis z mikrobloga

#sen #creapystory #takaprawda

Uprzedzam pytania: Nie piłam nic przed snem, nie ćpałam. Oglądałam kawałek Transformersów popijając herbatkę :P

TL;DR

Mam garść pigułek, niebieskie, białe, małe i większe. Dostałam je od dilera. Mam je w garści, chce je gdzieś wyrzucić, żeby nikt nie znalazł, nie wziął (nie chcę ich brać po prostu dostałam i chcę się ich pozbyć). Wzięłam je do buzi, nie wiem po co, i tak nosiłam żeby nikt ich nie znalazł. Chodzę po mieszkaniu, pełno ludzi, znanych i nie znanych. Trochę się wchłonęło w buzi, czuję, że się rozpuszczają i w końcu, poczułam, że weszło.
Wypluwam je, to co z nich zostało, położyłam na stole, nakryłam je ciałem, po prostu je ukrywam, że nikt nie widział. Jakaś panna podeszła i wzięła jedną do ust, mówi dzięki i odchodzi.

Chcę się pozbyć tych piguł. Szukam kibla w mieszkaniu, żeby je spuścić. Nie mogę znaleźć, dużo pokoi, różni ludzie chodzę, widzę wszystko rozmyte, porozciągane, zniekształcone, już wiem, że to efekt piguł. Szukam zlewu, zlew jest, woda nie leci, brak odpływu (?). Kolory falują, poświata kiedy ruszam palcami rąk (grzybki?).
Na podłodze leży dziewczyna, na wznak, rzyga, głowa na bok, widać że naćpana, ktoś jej pomaga, opiekuje się. Z ust leci na bok i rozlewa się krew, jakaś ciecz, płynie rynienkami, zagłębieniami w podłodze czy dywanie. Widzę jak to płynie, mętne, krwiste, błyszczy w świetle żyrandolu. Dokładne szczegóły podłogi czy dywanu, każda szpara, rysa. Patrzę i widzę M. Jest zniekształcony, swojej normalnej postury ale ciuchy na nim rozdęte jak abażur na lampie. Ciała ludzi dookoła się rozciągają, falują, kolory intensywne lub zamglone. On stoi i patrzy na mnie uśmiechnięty.

Patrzę w dół a ta rozlana ciecz wraca strugami do jej buzi, jak w filmie puszczonym od końca. Ciało dziewczyny znika a jest sama głowa stercząca z podłogi, nie leży na niej, tylko wystaje. Głowa się dławi, tym co wpływa, patrzę na kogoś innego, wracam wzrokiem na głowę i widzę, że to głowa lalki, mniejsza od człowieczej cała szara, sina, z podsinionymi oczami. Plastikowa głowa lalki dusi tymi wracającymi rzygami. Podryguje w rytm skurczów żołądka, którego nie ma.

Dominujące uczucie w czasie snu: strach i chęć ucieczki. Haj połączony ze strachem, że to się wymknie spod kontroli.

Budzik dzwoni, jest 6:00, pora się obudzić.

Odkąd byłam mała, pamiętam bardzo dużo moich snów. W wiekszości to koszmary. Powiedzmy, że na 10 nocy pamiętam z 7 snów. Dominują apokalipsy, ataki obcych na ziemię czyli koniec świata i mojego życia, mordowanie mnie rodziny lub wojna. Czasem pornosy. Czasem sytuacje z dnia codziennego, przed śmiercią bliskich śnili mi się ale nie widzę w tym nic niezwykłego bo chorowali cięzko i śmierć ich to była tylko kwestia czasu. Żadne proroctwa.

Czasem to długi wyraźny sen czasem dosłownie migawka: uczucie i obraz. Czasem udaje mi się wrócić do snu po przebudzeniu i kontynuować sen. Nie polecam jak to horror ;)

Jeden z tych co pamiętam, jak śniło mi się, że wielki wilczur gonił mnie chwilę i rzucił się z zębami na moje plecy. Ból potworny, aż się obudziłam. Czułam wręcz jak wbija mi zęby gdzieś w ciało, w plecy. Po obudzeniu okazało się, że krzywo spałam i złapał mnie skurcz gdzieś w plecach :P

miłego :)
  • 1