Wpis z mikrobloga

Czytając historię @MackaCthulhu, aż przypomniała mi się moja historia sprzed 3 lat. Będąc w pracy w Niemczech jednym z moich obowiązków było odbieranie telefonów w domu ludzi, u których pracowałem. No i pewnego dnia zostałem poinformowany, że tak około godziny 18 będzie dzwonić ktoś z rodziny z informacją, którą mam zanotować. Czatowałem więc przy urządzeniu i zgodnie z zapowiedzią punkt 18 rozległ się sygnał telefonu. Faktycznie dzwoniła jakaś tam kuzynka i zaczęła przekazywać to co miałem zapisać, ale nagle, w połowie zdania połączenie zostało przerwane. Nawet się nie przejąłem, bo bardziej niż pewne było, że coś pewnie nacisnęła i zaraz oddzwoni.

Nie minęło kilka sekund jak dźwięk połączenia rozległ się ponownie, ale po odebraniu nie usłyszałem znajomego już głosu kobiety, ale około 30 letniego Rosjanina, który niczym w amoku sam do siebie mówił, a raczej mamrotał coś w rodzimym języku. Sposób jego wypowiedzi przypominał te widoczne w filmach o zakładach psychiatrycznych, gdzie ludzie kłócą się ze sobą, a ton jego głosu z początkowego szeptu przechodził w normalną rozmowę, aż w pewnym momencie zaczął krzyczeć jakby na kogoś, ale w tle nie było słychać żadnych innych głosów. Rosyjskiego uczyłem się dosyć pilnie przez parę lat podstawówki, ale dezorientacja sytuacją i przerażający sposób artykulacji słów sprawiły, że wyłapałem tylko kilka słów takich jak "oni" "krzywda" "nie wiem". Mężczyzna w ogóle ignorował moje próby nawiązania kontaktu w kilku językach, więc zdezorientowany poszedłem do właścicielki domu i po prostu włączyłem głośnomówiący, pytając czy wie kto to jest.

Jak mogłem się domyślić zrobiła tylko wielkie oczy i zapytała po niemiecku o co chodzi i czy to nie pomyłka. Mężczyzna słysząc jej głos nagle zamilkł na kilka sekund, po czym wybuchnął tak gwałtownym płaczem, że nigdy wcześniej nie słyszałem takiego żalu w głosie. Dalej nie reagował na żadne słowa, wciąż powtarzając tylko "mamo, mówiłem że znowu to zrobię". Nie przestawał szlochać, a nawoływanie matki z początkowej prośby zmieniło się w błaganie. Przestraszona właścicielka oddała mi telefon i powiedziała, żebym powiedział po rosyjsku, że pomyłka i się rozłączył, ale zanim zdążyłem to zrobić, mężczyzna przestał szlochać, pociągnął nosem i dosyć pewnym i stanowczym głosem powiedział coś w stylu "dzisiaj przyjdę". Średnio miałem ochotę na dyskusje z kimś, kto wykazuje tak drastyczne zmiany nastroju w ciągu kilku minut, więc po prostu się rozłączyłem, a kuzynka oddzwoniła po paru minutach mówiąc, że wyrzucało jej brak numeru.

Cała historia brzmi jak kiepsko wymyślona pasta i najprawdopodobniej wszystko co teraz piszę jest efektem działającej w niespodziewanej sytuacji wyobraźni, która po czasie dodatkowo dostosowuje wspomnienia do mojej wizji strachu jaki czułem, ale fakt, faktem, że gdy powiedziałem właścicielce co mniej więcej mówił, to po raz pierwszy kazała na noc zasłonić wszystkie żaluzje w oknach, a efekt strachu potęgował fakt, że dom stał na całkowitym uboczu pośród gęstych chaszczy. Tej nocy nie spałem zbyt dobrze. #creepy #creepystory #truestory
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Dox3l osobista i prawdziwa. Już wtedy szukałem w internecie co to mogło być i również były odpowiedzi, że to pewnie błąd sieci, tylko właśnie to jego zachowanie było tak dziwne, że to tej pory mam to wydarzenie w pamięci. Ale za tym, że mógł to być fragment jakiejś wcześniejszej rozmowy przemawia fakt, że całkowicie ignorował to co do niego mówilismy jakby nas nie słyszał. A to, że na głos właścicielki zmienił
  • Odpowiedz
@obiecalasrolki: w historię jestem w stanie uwierzyć, ale ostatni akapit o konieczności zasłonięcia żaluzji brzmi jak z taniej creepypasty. Przyznaj się że to już sam dopowiedziałeś dla nadania grozy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz