Wpis z mikrobloga

Siedziałem w kuchni przy kawie o godzinie 23, gdy już ostatni sąsiedzi gasili światła. Włączyłem radio, a z głośników popłynęły słowa modlitwy z ust Ojca Rydzyka. Popiłem mocniej kawę, aż fusy w zębach zafurkotały. Radio było na pokrętło więc kręcę, ale stacja się nie zmieniała. Grała jakby głośniej, a Rydzyk modlił się z większą siłą. Walnąłem w radio ręką, nic się nie zmieniło. I wyrwanie wtyczki z gniazdka nic nie dało, bo nagle jakby mi w plecach coś się zblokowało i nie mogłem się ruszyć. Rydzyk grzał jak grzane wino swoje zdrowaśki, a mi pot zaczął spływać z czoła. Wstałem, na stole w drugim pokoju leżała koperta podpisana imieniem Babci. Wsunąłem ją pod radio i modlitwy ustały. Rydzyk odszedł gdzieś w spokoju, a z radia sączył się biały szum. #pzantypisze #grafomania
  • 4
  • Odpowiedz