Wpis z mikrobloga

@Hyrieus: Teoretycznie jestem, teoretycznie dlatego że tylko jeden atak w życiu miałem (od razu pogotowie i po badaniach stwierdzona padaczka) więc konsekwencji właściwie nie odczuwam. Aktualnie brak pracy (szukam) i brak renty (nawet się nie próbowałem się starać jak narazie o rente). Jedyne na co mogę narzekać to branie leków bo trzeba pamiętać o nich, na ich cenę nie narzekam absolutnie (ok. 5zł na 3 miesiące czyli tyle co nic).
@noitakto: Sam bezdech, niby możliwy jest taki atak padaczki, a mam ją przez komplikacje po wylewie (w zeszłym roku) oraz uciskanie naczyniaka (malformacja tętniczo-żylna :)) tak więc od razu zaznaczę że to nie nowotwór tylko wada wrodzona.
@noitakto: Po wylewie wróciłem praktycznie w 100%, jedynie problem miałem wtedy przez jakiś czas z lewą stroną ciała i aktualnie po ataku padaczki naczyniak zaczął za bardzo uciskać przez co mam troszkę problemów z lewą ręką (częściowy paraliż), ale da się żyć. Można powiedzieć że z dnia na dzień odczuwam coraz większą poprawę więc się nie załamuje. Aktualnie ręka wróciła do formy w ok. 50% (prawie nie mogę jej zginać w
@Hyrieus: Część pracuję, ale nie mam napadów toniczno-klonicznych, czy innych drgawkowych, raczej bezdrgawkowy status epilepsyjny(lekarz zdiagnozował padaczkę, ale ciągłe, wielogodzinne wyłączanie się filmu sugeruje 'status'.
Ostatnio się dowiedziałam, że od LAT mogłam cierpieć na napady absencji i o tym nie wiedzieć... no ale gdy z życia wyparowują GODZINY to już łatwiej zdać sobie sprawę.

Ale póki potrafię ustać, nawet jak mam przeleżeć pół weekendu, raczej nie zrezygnuję z pracy... zwlaszcza, że