#ryboly to taka rumuńska wioska na Podlasiu. Każdej wiosny, lata i jesieni ludzie wynoszą przed swoje drewniane domy z pomalowanymi w ruskie napisy okiennicami to, co udało im się wyhodować w żyznych ogródkach nawożonych końskim łajnem, schodzących łagodnie ku dolinie Narwi.
Stare i trochę młodsze kobiety w kolorowych chustkach na głowie, pachnące jak przedwczoraj, z ciemnoglebem za paznokciami i złotymi zębami poblaskującymi w słońcu, z promienistym uśmiechem sprzedadzą ci za śmieszne pieniądze to, co zaraz po tym, jak zapiał kogut, udało im się wygrzebać rękoma z ziemi.
Lubię tam pojechać, choć to kilkanaście kilometrów od domu. Choćby po warkocz cebuli, główkę czosnku, albo – jak dzisiaj – po kilka wczesnych papryk pomidorowych. A jeśli skądś wieczorem wracam przez Ryboły, kupuję zawsze od pani spod numeru 177 butelkę jeszcze ciepłego, pachnącego wołowymi wymionami i mokrą słomą mleka od krowy. Krowy, która nie ma pojęcia o analizie zagrożeń i krytycznych punktach kontroli (HACCP).
Stare i trochę młodsze kobiety w kolorowych chustkach na głowie, pachnące jak przedwczoraj, z ciemnoglebem za paznokciami i złotymi zębami poblaskującymi w słońcu, z promienistym uśmiechem sprzedadzą ci za śmieszne pieniądze to, co zaraz po tym, jak zapiał kogut, udało im się wygrzebać rękoma z ziemi.
Lubię tam pojechać, choć to kilkanaście kilometrów od domu. Choćby po warkocz cebuli, główkę czosnku, albo – jak dzisiaj – po kilka wczesnych papryk pomidorowych. A jeśli skądś wieczorem wracam przez Ryboły, kupuję zawsze od pani spod numeru 177 butelkę jeszcze ciepłego, pachnącego wołowymi wymionami i mokrą słomą mleka od krowy. Krowy, która nie ma pojęcia o analizie zagrożeń i krytycznych punktach kontroli (HACCP).
#ryboly #podlasie #bialystok #wolnyrynek #kapitalizm #haccp
https://radeko.wordpress.com/2018/08/01/ryboly/
Komentarz usunięty przez autora