Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Opowiem Wam Mireczki pewną historię, która wydarzyłą się już jakiś czas temu. Trochę ku przestrodze, trochę dla rozrywki, trochę po #wygryw i trochę bo #przegryw . Piszę na anonimowym, bo trochę osób mnie tu zna, nigdy nie ukrywałem specjalnie swoich danych. Jestem Mirkiem z wygraną na życiowej loterii. Nie w taki sposób, że wszystko dostałem od bogatych rodziców (nie są bogaci), ale wszystko w moim życiu jest łatwe, do tego jestem dość przystojny, inteligentny, mając 24 lata, pracując jako #programista15k mam swoje mieszkanko w dużym mieście, swój samochód... Trochę normickie życie, ale chyba ponad stan.

Mam też swoją mroczną stronę. Jestem manipulatorem uzależnionym od kobiet. Uwielbiama podrywać kobiety, im są trudniejsze tym lepiej. Dokładnie cztery miesiące temu do mojej firmy przyszła nowa dziewczyna. Cudowna, wysoka, szczupła, długie ciemne włosy, brązowe oczy, wszystko na swoim miejscu iii... okropnie nieśmiała i cicha. Szara myszka.

Gdy się witała z pracownikami, to aż mi zabrakło tchu. Nie, że się zakochałem, czy coś. Bez przesady. To odezwała się moja mroczna strona. Więc zacząłem knuć i układać plan poznania i skradzenia tego serduszka. Początki jak zwykle są trudne, natomiast tu chodzi o wytrwałość. Najpierw, co u nas w firmie się nie zdarza, zaproponowałem, by pójść na obiad mieszanymi działami i kiedy ona odmówiła, to zasugerowałem jej niby przypadkowo, że powinna skorzystać, bo pozna ludzi szybciej. Poszła. Potem kilka razy rzuciłem jej bezpośrednio, czy się z nami nie wyrwie na obiad (juz nie tak oficjalnie działami), potem już tylko bliższą grupą... Powolutku przez kilka tygodni rozwijałem ten kontakt i co raz bardziej ją poznawałem. Po jakimś czasie ona sama już poczuła się częścią naszej grupy i zaczęła z nami chodzić wszędzie, bardziej miała w nas swoich kolegów niż w swoim dziale. W końcu zaczęły się wyjścia na piwo poza pracą, wtedy ja oczywiście opowiadałem jej o sobie, o moich zainteresowaniach i czarowałem jak tylko się dało. Ponieważ praktycznie wszystko mnie interesuje, to po wyłowieniu kilku szczegółów z jej życia używałem ich, by ją do siebie przyciągnąć. Przykład? Ona lubi koty (jakżeby inaczej), a mój brat ma kota, to oczywiście wrzuciłęm sobie na facebooka jakąś fotkę z jego kotem czego ona oczywiście nie omieszkała zauważyć. Małymi detalami budowałem całą relację. No oczywiście wyszło, że ona ma chłopaka od liceum i że planują ze sobą wspólne życie. Jestem okropny, bo jej niebieski tylko mnie motywuje.

Po kilku spotkaniach przestałem się odzywać, żeby wzbudzić różne emocje. Z doświadczenia zauważyłem, że ważne są myśli w budowaniu relacji. Ofiara musi myśleć o tobie i mieć dużo skojarzeń, pozytywnych i negatywnych. Trzeba czasem kogoś zezłościć, czasem rozbawić itp. Wzbudzanie tęsknoty przez złość jest równie proste i skuteczne jak przez miłe wspomnienia. Mieszanka powoduje, że ofiara traci pewność siebie, w większości przypadków negatywne emocje albo brak kontaktu powodują, że dziewczyny bardziej zastanawiaja się nad własnymi pragnieniami, to są takie mroczne chochliki w myślach, dziwna przyjemność przy wyobrażeniu sobie pójścia o krok za daleko niż się powinno, nie zawsze świadomie. Przy okazji wredne zagrywki budują też takie cechy w ich oczach, że się jest twardym, pewnym siebie + wiadmo, że "łobuz kocha najmocniej". Do tego wymagana jest rozwaga i balans. Niektóre zagrywki są błędne, inne działają lepiej. Trzeba być elastycznym.

Oczywiście, się odezwała sama, rozdrażniona, że co się ze mną dzieje, dlaczego się nie odzywam i że się jej nudzi. Czaicie, prawda? To jest taki krok przełomowy, bo od razu widać, że relacje zupełnie się zmieniły, znajomi z pracy nie używają takich słów, są zbyt "nieformalne" itp. Dla mnie sprawa jest już jasna. Zależności pobudowane, Grzecznie przepraszam i w ich ramach proponuję jakiś wspólny wypad i że niby jej wszystko wytłumaczę, bo to nie takie proste.

Najtrudniejszy był pierwszy dotyk. Do tego czasu wszystko, to była czysta zabawa, teraz robi się poważnie. Ona nie wie, dlaczego wypad skończył się w takim miejscu ale wpatruje się i jest bardzo ładny widok wieczorem. Łapię ją za kark. Stanowczo, by się nie wyszarpała ani nie próbowała odwrócić. Nie próbuje. Potem drugą ręką za biodro jasno dając do zrozumienia dlaczego tu jesteśmy. Słyszę standardowe "nie, nie powinniśmy, mam chłopaka". Ale poza słowami nie ma żadnych ucieczek ani szarpań. Do niczego nie dochodzi, zostawię ją z poczuciem winy i pragnieniem. Mi się nie śpieszy, jestem łowcą.

Przez następny miesiąc wszystko powtarza się kilka razy i za każdym razem zachodzimy dalej, uzależniam ją od swojego dotyku, zdarza się, że miewa opory, ale trwają najwięcej kilka dni. Dwa tygodnie temu zaprosiła mnie do siebie. Po tym odpuściłem. Trochę zmanipulowałem jej poczucie winy, przeprosiłem i zaproponowałem przyjaźn na normalnych zasadach. Nadal dużo rozmawiamy, czasem wracamy w rozmowie do naszych przeżyć. Jest inteligentna więc jestem prawie cały czas z nią szczery. Nie mogę tylko mówić o wszystkich manipulacjach. Jej chłopak myśli, że ma w domu szarą myszkę, wierną, grzeczną, przestraszoną, a ona... Nie wiem. Cieżko ocenić. Poza tym, jestem ostatnią osobą, która mogłaby kogokolwiek ocenić.

Dziś nowy nabór, przyszły do nas m.in dwie dziewczyny. Jedna jest całkiem ładna.

PS. Do myślenia daje to, że praktycznie nie ma żadnych barier dla związków. Nigdy nie zdarzyło mi się trafić na jakiś ostateczny opór. Zdarzało się łamać opory długo, godzinami, ale ostatecznie zawsze kończyło się to dla mnie tak samo. Zdaje się, że w pewnym sensie prawie wszyscy stawiamy wyżej nasze ciało nad rozum. Kwestia podejscia.


#zwiazki #rozowepaski

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 51
Ofiara musi myśleć o tobie i mieć dużo skojarzeń, pozytywnych i negatywnych. Trzeba czasem kogoś zezłościć, czasem rozbawić itp. Wzbudzanie tęsknoty przez złość jest równie proste i skuteczne jak przez miłe wspomnienia. Mieszanka powoduje, że ofiara traci pewność siebie, w większości przypadków negatywne emocje albo brak kontaktu powodują, że dziewczyny bardziej zastanawiaja się nad własnymi pragnieniami,


@AnonimoweMirkoWyznania: dobrze napisane.
@AnonimoweMirkoWyznania: W sumie mało istotne jest, czy historia jest prawdziwa, czy zmyślona na potrzeby jakiegoś baita. Zgadzam się z @zolwixx, że jest tu dużo trafnych uwag i pokazanie ludzkiej psychiki w kontekście zawiązywania intymnej, zażyłej relacji.

Ludzie którzy mają takie zapędy i umiejętności "łowcze" jak op, są dla mnie trochę jak (anty)bohaterzy, którzy mają rzadko spotykaną "moc", ale najczęściej wykorzystują ją w zły sposób, manipulując i raniąc swoje "ofiary". Do
@zolwixx: Zgadzam się.

Poza tym... po zastanowieniu się zauważam, że trochę wątpliwe są te moce. Budowanie związku na przypodobaniu się komuś, tworzeniu iluzji "idealnego dopasowania", raczej nie wróży szczęśliwego "żyli długo i szczęśliwie". Nawet gdyby taki "bohater" chciał taką znajomość poprowadzić na ślubny kobierzec i dalej, to różnice, które wcześniej były umiejętnie maskowane, w końcu by wyszły i prawdopodobnie związek by się rozpadł.
@PanDarcy: albo zadziałałby syndrom sztokholmski ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Powiedzmy, że opisany tu sposób ma wady, ale pokazuje jaką drogę trzeba pokonać i jak się do tego zabrać. A nuż upatrzona przez jakiegoś przegrywa z wypoka mirabelka nie będzie miała niebieskiego i z radością pójdzie siedzieć z nim przy zachodzie słońca, nawet jeśli ten początkowo podstępnie umieszczał zdjęcia nieswojego kota ( )
@zolwixx: No nie wiem. Jeśli ktoś kogoś zdobędzie takimi metodami, a potem spocznie na laurach i przestanie się starać, to czar pryśnie. Bez ciągłego czarowania emocje szybko ustąpią uczuciu rozczarowania i bycia oszukanym, i wszystko zacznie się psuć.

Lepiej chyba jednak być sobą, a starać się jedynie na tych polach, na których jesteśmy w stanie ciągnąć to przez całe życie. Trudniej tak kogoś poznać bliżej, ale jak już się to uda,
@PanDarcy:

(anty)bohaterzy, którzy mają rzadko spotykaną "moc", ale najczęściej wykorzystują ją w zły sposób, manipulując i raniąc swoje "ofiary". Do tego niektórzy są w tym tak dobrzy, że kobiety brną w pułapkę pomimo świadomości zagrożenia, naiwnie uważając, że akurat im dany mężczyzna ulegnie i zostanie przy nich.


Już o tym kiedyś pisałem. Nie ma przyjaźni damsko-męskiej. Co najwyżej można mieć koleżeńskie relacje. Dlatego kobietom od wieków nie pozwalano się zbliżać do
OP: @CzystaMaestria: Będę o tobie pamiętał przy następnym wpisie jak znajdę chwilę i chęć.

@PanDarcy: @zolwixx: Potrafię budować długotystansowe związki z użyciem mojego podejścia. Nawet więcej, nie interesują mnie krótkie dystanse ani łatwe dziewczyny. Wysoki stopień trudnośći jest jak postawione już dla mnie wyzwanie. Kiedyś długo byłem w związku z dziewczyną, która kochała sporty walki, więc sam zacząłem ostro trenować, by dotknać jej świata. Już od dawna nie