Wpis z mikrobloga

27 lvl here. Mam chęć się trochę wyżalić, ponieważ stanąłem w miejscu i nie wiem co dalej. Uprzedzam, nie będzie to mega hronologicznie pisane.

Wszystko zaczęło się znacznie wcześniej na 25 lvl. Poznałem wtedy swojego różowegopaska, z którym wiązałem już plany na przyszłość. Tak to był ten moment, gdzie stwierdziłem że znalazłem świetny materiał na przyszłą żonę, dla której potrafiłem wstawać rano zrobić śniadanie do łóżka, nosić na rękach, itp. Wszystkie te rzeczy co może robić niebieskipasek gdy jest zakochany. Pierwszy rok minął bez większych problemów, wiadomo kłótnie jakieś były ale zawsze jakoś dogadywaliśmy i było super. Problemy zaczęły się, gdy postanowiłem brać delegacje by szybciej uzbierać na ślub i wesele, ona jeszcze kończyła szkołe ostatni rok miała, więc nie zbyt jedno i drugie miało czas. Starałem się każdy wolny dzień przeznaczyć na to by się z nią spotkać, ale to uczyła się albo w domu pomagała. Jest z małej wioski.Jak mogłem jeździliśmy do niej, czy razem jeździliśmy odwiedzić jej dom rodzinny. W skrócie rodzinę miała mega #!$%@?ą. 3 siostry które wszystkiego jej zazdrościły i rodzice alkoholicy. Ojciec jej szybko mnie polubił, co prawda nie piłem z nim nigdy, ze względu że i tak jeszcze prowadzę. Odległość między naszymi domami rodzinnymi to 100km. Do miasta gdzie się uczyła miałem 20 km. Problem rozpoczął się gdy stanąłem w jej obronie przeciw jej rodzinie. Wykorzystywali ją, jak wracała ze studiów, robiła za sprzątaczkę w domu, cała rodzinka jest mega syfiarzami, do tego stopnia że raz jak sprzątała w pokoju siostry najstarszej w stercie ubrań znalazła martwą mysz. Dużym katalizatorem problemów w domu był ich ojciec, bił matkę siostry, ją do tego alkohol. Dopiero jak już stały się pełno letnie ogarnął się. Jednakże miało to wpływ na psychikę całej rodziny. Gdy pierwszy raz zabrałem ją do siebie. Była oczarowana zachowaniem rodziców, brata młodszego, moim pokojem. Nie jestem pedantem jeśli chodzi o czystość w pokoju, ale staram się chociaż raz na parę dni odkurzyć czy kurze zetrzeć. Dla niej to było jakby weszła do nowego świata. Doszło do momentu, że podjąłem decyzję się oświadczyć, a że jestem postrzelonym gościem, stwierdziłem że to musi być coś z werwą. Na jednej z imprez historycznych, pogadałem ze znajomymi i udostępnili nam swoją łódź wikingów. Plan był taki że zatrzymają się w połowie kursu bym mógł klęknąć i się oświadczyć. Wszystko poszło z planem, było tak ogólna radość jej łzy szczęścia. Jeden z chłopaków jej siostry oświadczył się w przerwie na mecz, więc #!$%@? mega był na to co przyszykowałem i zazdrość over 9000. Wracając do tych pierwszych problemów które popchnęły do tej sytuacji w jakiej jestem. Gdy stanąłem w jej obronie przeciw rodzinie, by nie wykorzystywali jej i nie traktowali jak popychadło. Ona staneła po ich stronie... bo to jej rodzina, że nie powinienem tak robić. Oniemiałem chciałem bronić swojego różowego a ona do mnie bym się #!$%@?ł, mówiąc najprościej. Jej tłumaczenia na wyzwiska sióstr i traktowanie, było takie że i tak się później godzą. W sensie ona sprząta oni się nie #!$%@?ą. Był raz remont u nich w domu, pomagałem jej żeby nie czuła się źle, chociaż szczerze mówiąc wolałem ją zabrać stamtąd. Jeśli chodzi o wspólne mieszkanie, czy to u mnie czy nawet na stancji blisko uczelni, zawsze miała wymówkę. Najbardziej się posypało gdy nie dostałem 2 dni wolnych na imprezę rodzinną jej siostry i kuzyna 18. Akurat tak się złożyło że miałem spokojne święta i sylwester, a tych dni nie dało rady i nie było z kim się zamienić. Awantura taka z tego powodu była że co ona będzie robić tam sama, żadne wyjaśnienia nie dochodziły, wszelkie argumenty że przecież byliśmy na sylwestrach u ciebie, czy tam święta. Oczywiście upiła się na imprezach jak nigdy, moja wina że się źle bawiła itd. Problem zaczął się jeszcze dodatkowo, stała się strasznie zazdrosna, o jakiekolwiek koleżanki, musiałem urwać kontakty, a ta potrafiła pisać do nich czy aby na pewno z nimi nie rozmawiam. Nigdy nie myślałem o skoku w bok, niestety mam swój kodek honorowy i moralność by nie robić takich rzeczy. Myślałem nawet chodźmy do psychologa, może ja coś #!$%@? i tego nie widzę, albo nam jakoś pomoże do ładu. To było nie po co. Do tego przytyła, chciała schudnąć to stwierdziłem że też się dołączę to razem będzie raźniej,a co prawda też mi wtedy wskoczyło wagi. Powiem wam mirki i mireczki że jak druga osoba nie chcę to huia można odratować. Najbardziej zabolało mnie, gdy pytała się mnie czy ją kocham i za co. Jak to zakochany mówiłem z dobre pięć minut może,a wiecie co ja usłyszałem gdy się zapytałem czy mnie kocha? Nie wie... To tak #!$%@? zabolało i przelało gorycz wszystkiego, spakowałem jej rzeczy jakie były u mnie i spotkaliśmy się po raz ostatni, przed moimi urodzinami. Stwierdziła że widzi we mnie swojego ojca.... Rozumiecie ? Nigdy nie uderzyłem jej, nie upijałem się do nie przytomności,nigdy jej nie zdradziłem... Powiedziałem że ja tak dalej nie będę w stanie żyć z nią, wieczne podejrzewania o zdradę, niepewność jej uczuć, kończymy to. Oddałem jej rzeczy oddała mi swoje i koniec w sumie historii... Mógłbym pisać i pisać ale po hui.

Po tym miało być prościej a jest tylko trudniej, pochowałem dziadków, z którymi miałem super kontakt. Jeszcze dowiaduje się przez znajomych ze zaczęła ostro pić i już sobie kogoś znalazła. Jedynie co mi się udało to zrzucić 12 kilo. Siedzę w pracy i dobija mnie pytanie. Co dalej robić ze swoim życiem. Wiem jedno na pewno nie chce wracać do czegoś takiego.
#anonimowemirkowyznania
  • 10
@Grustu: zaczęła pić, albo się ogarnie albo marnie skończy. Zajmij się sobą, bo wydajesz się całkiem spoko. Jesteś w takim wieku, że jeszcze ktoś będzie u twoim boku, prędzej czy pózniej