Wpis z mikrobloga

#pierwszywpis #bedziedlugo #mowiejakjest

Ehh, ja przyszłam na #gorzkiezale
Pracuję sobie od lutego, typowa mała gastronomia, hajs mnie nie skusił, bo był słaby, ale szefowa wydawała się spoko. Wszystko fajnie, po miesiącu awans, otwieramy drugi lokal.
I się zaczęło, bo lokal na siebie nie zarabia. Nie jestem księżniczką, pracy się nie boję, ale według mojej - jeszcze - szefowej, powinnam :
- być jedyną osobą na zmianie - żaden problem w przypadku lokalu pierwszego, gdzie się zmieści kilkanaście osób, tam się mieści ponad 30, zmywalnia jest tak zrobiona, że będąc na niej, nie widzę nawet czy ktoś wchodzi do lokalu.
- powinnam wychodzić punkt 20, bo przecież nic się nie dzieje - ten kto lubi, jak się je i ktoś mu mopem po stopach przejeżdża, daje kutwa plusa. Czasem trzeba policzyć hajs trochę dłużej, bo jest manko, ktoś nowy stał na kasie, coś się nie zgadza, a ja na koniec zmiany muszę wnieść ogródek i umyć te cholerne 60 m kwadratowych.
- lokal od remontu nie był porządnie sprzątany. czyli od 2 miesięcy. A ja dostaję wiadomości typu "umyj grzejniki od farby", "doczyść fugi", "umyj okna od zewnątrz" i nie chodzi tu o zwykłe umycie okien, bo to też normalnie robię, ale wyszorowanie parapetów od farb i pajęczyn. i wiecie co? dostałam zjeby za to, że nie sięgnęłam do końca okna, a drabiny nie mamy.
Ja nie mam problemu, żeby sprzątać, bo lubię to robić, ale wykorzystywanie pracowników, dawanie mu kilometra zadań, a potem sapanie się, że coś innego nie jest zrobione i czemu wyszłam 20.10 a nie 20.00 jest słabe.
Łatwiej jest utrzymać porządek, a nie sprzątać po innych. Nieraz jest tak, że przychodzę do pracy i jest syf, coś gnije na zmywaku, podłogi nie są myte, a kierowniczki latają sobie na papierosa w zapaskach.
- do wszystkiego dorzucam teksty typu "nikt ci nie kazał pracować" po tym jak byłam w pracy 8 dni z rzędu, gdzie przepracowałam całą majówkę + weekend przed nią i byłam po prostu zmęczona. Nie ja układam grafik, a wyrabiam pełne etaty, miesiąc w miesiąc, studiując dziennie na magisterce, gdzie nie mam mało zajęć.
To i tak wierzchołek góry lodowej, mogłabym godzinami mówić o różnych sytuacjach gdzis czułam się wykorzystywana czy niedoceniana. Szefowa mnie przestała lubić bo mówię jak jest i nie boję się mieć własnego zdania. Dziś padło magiczne "musimy porozmawiać". no cóż, ja szukam nowej pracy i tak czy siak, więc wesprzyjcie dobrym słowem, żebym nie zwariowała :) ( ͡° ͜ʖ ͡°) rozmowa już jutro o 10:30, zainteresowanym dam znać, czy szambo się wylało.
Miłego dnia ziomeczki!
  • 9
@catleesi: z Twoim zaparciem i pokora do pracy, proponuje poszukać nowej z lepszymi warunkami, bo widać ze jesteś pracowita i rzetelna, a ta szefowa (podejrzewam), za mały hajs chce żebyś robiła 200%. W dużym mieście studiujesz?
@anhydryt: jest dokładnie tak jak mówisz, bałam się, że zostanę odebrana jako księżniczka. Mieszkam i studiuję w gdańsku, a moje doświadczenie w pracy można liczyć w latach (prawie 4, wszystkie w gastro).
@catleesi: Przygotuj się do rozmowy (spisz sobie wszystko najlepiej), przedstaw klarownie co twoim zdaniem jest nie tak i co należy zmienić, przedstaw swoje oczekiwania i staraj się nie podchodzić do tego zbyt emocjonalnie. Jeśli szefowa będzie miała jakieś uwagi do twojej pracy postaraj się ją wysłuchać i spojrzeć z jej perspektywy. Może się dogadacie, może nie, ale nie ma powodu, żeby się męczyć przychodząc do pracy. sorki za wujka dobra rada
@catleesi: zbliża się okres wakacji wiec zakładam, że w trójmiejskie niezłe ruszy zapotrzebowanie na gastro pracownikow. Swoją droga nie myslalas o zmianie branży? Gastro to dość niewdzięczna sekcja.
@anhydryt: myślałam, ale moja pierwsza praca to było czyste korpo (jak już weszłam na stanowisko kierownika) i mam dość tych targetów, tpmh, budżetów i wymagań z kosmosu. Ale chciałabym, bardzo. Jakaś przyjemna odzieżówka. Pracę z ludźmi lubię, wyglądem nie odstraszam :)